Możemy uratować Wiesię

Wiesława Cień

|

GN 30/2009

publikacja 25.07.2009 20:59

Na stwardnienie rozsiane zachorowałam w wieku 20 lat, kiedy byłam na studiach. Choroba pozwoliła mi pracować w zawodzie nauczycielki tylko 5 lat. Od 10 lat nie opuszczam łóżka.

Połowa mojego życia to cierpienie związane z chorobą. Jestem całkowicie niesprawna. Wymagam opieki i pomocy (karmienie, mycie, pielęgnacja). Mną i moim niepełnosprawnym bratem (39 lat, zespół Downa) opiekuje się nasza 80-letnia mama. Ojciec, który był mi wielką podporą we wszystkim, zmarł dwa lata temu.
Pojawiła się możliwość leczenia preparatem Tysabri, który zatrzymuje chorobę i cofa jej skutki.

Niestety, dowiedziałam się, że w moim przypadku lek ten nie będzie refundowany przez NFZ. Roczna terapia lekiem Tysabri to koszt 90 tys. zł. Ta suma jest dla mnie nieosiągalna bez pomocy ludzi dobrej woli. Moja renta inwalidzka wynosi 750 zł. Ten nowy lek to dla mnie jedyna nadzieja na ratunek, dlatego błagam o pomoc i szansę na życie.

Pieniądze należy wpłacać na konto Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane Ich Opiekunów i Przyjaciół ul. Wiejska 2 41-103 Siemianowice Śląskie PEKAO SA I Oddział w Katowicach nr 06 1240 1330 1111 0000 2302 3110 Z dopiskiem: „Dla Wiesi”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.