Miecz

Marcin Jakimowicz /GN35/2008

|

W drogę ze św. Pawłem

publikacja 28.08.2008 21:21

To historia o „więźniu w Panu”, który trafił do mamra. O człowieku, który dla Jezusa stracił głowę.

Miecz Rzym zdominowała obecność Piotra. To bazylika zbudowana w miejscu jego pochówku jest najbardziej rozpoznawalną budowlą miasta. fot. Jakub Szymczuk

Paweł wylądował na południu Italii. Odwołał się do sądu cezara, więc wysłano go do Rzymu. Maszerował na północ, do Wiecznego Miasta. Od dawna pragnął odwiedzić stolicę imperium. „Od kilku lat pragnę gorąco wybrać się do was, gdy będę podążał do Hiszpanii” – pisał do Rzymian (15,23). Około 50 kilometrów przed Rzymem spotkał tych, do których adresował list. Pierwsi rzymscy chrześcijanie wyszli mu naprzeciw. Kim byli? Prawdopodobnie Żydami, uczniami tych, którzy na własne oczy widzieli cud Pięćdziesiątnicy. W czasie gdy na zamkniętych na cztery spusty wystraszonych apostołów spadł ogień Ducha, w Jerozolimie przebywali „mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji(…) i przybysze z Rzymu”. Ci anonimowi „przybysze z Rzymu” mogli zanieść światło Ewangelii do stolicy mocarstwa. „Tamtejsi bracia, dowiedziawszy się o nas, wyszli nam naprzeciw aż do Forum Appiusza i Trzech Gospód. Ujrzawszy ich, Paweł podziękował Bogu i nabrał otuchy” – notuje Łukasz w Dziejach Apostolskich. Paweł spotkał pierwszych chrześcijan na drodze do Rzymu. Szedł starożytną drogą Via Appia. Czy zdawał sobie sprawę, że ta wędrówka przypomina uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy? Że w mieście nad Tybrem spotka go śmierć? Nie bał się jej. Był maratończykiem, który zbliżał się do finiszu. Tęsknił za nagrodą, niewiędnącym wieńcem chwały. Co myślał, przekraczając potężne bramy miasta? Dziś mkną przez nie skutery. Kolorowe piaggia, vespy. Młodzi ludzie w koszulkach Romy czy Lazio pędzą po wyszlifowanych przez miliony stóp kamieniach.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.