Katolicka wyspa

ks. Tomasz Jaklewicz, zdjęcia Józef Wolny

|

GN 33/2007

publikacja 16.08.2007 15:48

Republika Malty to dziś najbardziej katolicki kraj Europy. Silna jest tu parafia i rodzina. Państwowe prawo zabrania aborcji i rozwodu. Wizytówką maltańskiej religijności są parafialne odpusty – kolorowa mieszanka tradycji, południowego temperamentu i autentycznej pobożności.

Katolicka wyspa Panorama miasteczka Marsaskala z kościołem św. Anny. Mała Malta ma 365 kościołów

Lot z Frankfurtu na Maltę trwa dwie i pół godziny. Lecimy nad Alpami, Toskanią, Sycylią. Wreszcie w dole pojawiają się trzy żółte punkty, oblane błękitem Morza Śródziemnego: okrągłe Gozo, podłużna Malta, między nimi malutka wysepka Comino. Jak zapewniają turystyczne foldery, lądujemy w samym sercu śródziemnomorskiej cywilizacji.

Malta świętuje

Na lotnisku czeka na nas Salvinu Falzon, szczupły, niski szpakowaty emerytowany nauczyciel, który stał się naszym wytrwałym i życzliwym przewodnikiem. Pora sjesty, z nieba leje się żar. Wsiadamy do leciwej toyoty Scarlet. Ruch lewostronny to jedna z pozostałości po rządzących tutaj Anglikach. Wóz trzęsie niemiłosiernie na drogach pełnych dziur i wybojów, w zakręty wchodzimy z piskiem opon, na ronda wjeżdżamy na pełnym gazie. Mijamy jasne miasteczka, nad którymi górują potężne barokowe kościoły. Docieramy do nadmorskiej Marsaskali, zajmujemy pokój na poddaszu w centrum miasteczka przy ulicy św. Anny. Z okien widok na zatokę pełną kołyszących się na wodzie kolorowych łodzi o pobożnych nazwach: Zbawiciel, Serce Jezusa, Chrystus Król, Łaska, św. Agata, Maryja Łaskawa itd. Na ulicach powiewają kolorowe dekoracje, a pobliski kościół rozświetla się wieczorem setkami żarówek. – To na wasze powitanie – żartuje Salvino. Miasteczko żyje przygotowaniami do festy, czyli odpustu ku czci św. Anny. Większość z 85 maltańskich parafii urządza odpusty latem. W niedzielę 29 lipca oprócz Marsaskali odpust świętuje jeszcze sześć innych parafii. Koncentrujemy się na Valetcie, wiadomo stolica, miasto-twierdza zbudowane na półwyspie przez rycerzy-zakonników, opasane potężnymi murami. Odpust obchodzi kościół dominikanów. Nietrudno rozpoznać, które ulice należą do tej parafii. Co kilka metrów powiewają nad nimi ozdobne tkaniny, jakby kolorowe łuki triumfalne, na drewnianych cokołach imitujących marmur stoją figury przeróżnych świętych. Przed Barem św. Dominika na wprost wejścia do świątyni zagaduję szczupłego mężczyznę koło sześćdziesiątki. Chętnie tłumaczy mi, kim są poszczególni święci stojący na cokołach. Każdy z nich ma jakiś związek ze świętym Dominikiem. Tarcisio Camilleri od dziecka należał do grupy dekorującej ulice i kościoły. – Robię to dziś, dodaje z dumą.

Odpustowy dzień dziecka

Wewnątrz kościoła wszystkie ściany, filary pokryte są ozdobnymi czerwonymi draperiami. Kościół wypełniony jest maluchami, które wiercą się i gadają, uspokajane przez rodziców. Możemy przekonać się, jak wygląda odpustowy „dzień dziecka”. Kończy się Msza św. Zaraz po jej zakończeniu wesoła gromada bierze mały feretron z figurą świętego i idzie w procesji wokół kościoła. W sali parafialnej na dzieci czekają dalsze atrakcje: słodycze i wspólna zabawa. George, który jest dziś naszym przewodnikiem, tłumaczy, o co chodzi. Odpust trwa właściwie cały tydzień. Każdego dnia dzieje się coś innego. Jest dzień dla dzieci, młodzieży, seniorów, rodzin, itd. Zwykle to nabożeństwo w kościele plus jakieś świąteczne atrakcje poza kościołem. Przedstawiam się proboszczowi oraz szefowi rady parafialnej, tłumaczę, że wraz z fotoreporterem robimy reportaż o Kościele na Malcie. – Nie mogliście lepiej trafić. Przyjdźcie koniecznie w gorącą niedzielę, będzie sam arcybiskup Paweł Cremona. W niedzielę o godz. 9.00 meldujemy się znowu w kościele św. Dominika. Ci, których spotkaliśmy w piątek, reagują serdecznym powitaniem, jakbyśmy byli starymi znajomymi. Na bocznych ołtarzach miniwystawa: srebrne relikwiarze, figurki świętych, stare kielichy. Wokół figury św. Dominika kilkanaście ogromnych bukietów kwiatów. – Każda ze wspólnot parafialnych ofiarowuje taki bukiet – tłumaczy Salvio. Wszędzie kręci się pełno elegancko ubranych mężczyzn, niektórzy podchodzą do księży w zakrystii i proszą o spowiedź. Msza będzie transmitowana na żywo przez maltańską telewizję. Orkiestra i chór wykonują części stałe Eucharystii. Kazanie to panegiryk, uroczysta mowa na cześć świętego. Kaznodzieja przemawia ze starej ambony, zawieszonej ponad głowami. Próbuję cokolwiek zrozumieć, ale wyłapuję tylko powtarzające się słowa: „san Duminku”. Język maltański to oryginalna mieszanka arabskiego, włoskiego, dialektu sycylijskiego. Kiedy zakonnik kończy prawie godzinną mowę, zebrani gotują kaznodziei owację na stojąco. Po Mszy św. arcybiskupa otacza mnóstwo ludzi. Proszą o zdjęcia, dziękują, składają gratulacje. Wyczuwa się wielką wzajemną życzliwość. 61-letni abp Paweł Cremona pochodzi z tej parafii, jest dominikaninem, konsekrowanym w styczniu tego roku. To jego pierwsza biskupia Msza w rodzinnej parafii. Udaje mi się go zapytać, co uważa za swoje najważniejsze pasterskie zadanie. – Maltańczycy są bardzo przywiązani do Kościoła. Ważne jest jednak większe wewnętrzne zaangażowanie w wiarę, by była osobistą przyjaźnią z Jezusem i dzieleniem się Dobą Nowiną z innymi. Bliski mi jest model pierwotnego Kościoła, Kościoła-wspólnoty. Na tym poziomie mamy wciąż dużo do zrobienia. 

Procesja, orkiestra, fajerwerki 

Wieczorem, punktualnie o 19.15, przy biciu dzwonów z kościoła wyrusza procesja. Krzyż, sztandary, duchowieństwo z relikwiarzami, ale najważniejsza jest figura świętego patrona. Kiedy pojawia się w drzwiach kościoła, rozlegają się entuzjastyczne oklaski. Wybucha kanonada fajerwerków. Ośmiu mężczyzn w albach niesie potężną statuę, poruszając się specyficznym, jakby nieco tanecznym krokiem. Św. Dominik płynie ponad głowami. Parafialna orkiestra dęta gra dynamiczne marsze, gdzieniegdzie z okien sypie się na dół konfetti z pociętych gazet. Radosny pochód trwa ponad dwie godziny. Kończy go pokaz sztucznych ogni, narodowa specjalność Maltańczyków. W Marsaskali największa kanonada wybucha dopiero przed północą, podziwiamy wirujące koła z rozbłyskującymi fajerwerkami oraz petardy odpalane z wielkim hukiem z platformy na morzu. – Ludzie potrzebują święta – tłumaczy Salvinu. – Procesje, orkiestry, sztuczne ognie – to tradycja, która wiąże ludzi silnie ze swoją parafią. Podczas świątecznego tygodnia nie ma chyba nikogo, kto by nie włączył się w przygotowania, nie odwiedził kościoła. Nawet jeśli ktoś nie chodzi w ciągu roku do kościoła, to na odpust zjawi się na pewno. Księża próbują łączyć ludowe tradycje z ewangelizacją, widzą, że potrzebne jest pogłębienie.

Zaczęło się od św. Pawła

Chrześcijaństwo zaszczepił na Malcie sam św. Paweł. Jego statek, którym płynął jako więzień do Rzymu, rozbił się około roku 60 u wybrzeży wyspy. Dzieje Apostolskie mówią o „niespotykanej życzliwości”, którą okazali rozbitkom tubylcy. Opisują także epizod ze żmiją, która ukąsiła św. Pawła. Przerażeni mieszkańcy byli pewni, że Apostoł padnie trupem. „On jednak strząsnął gada w ogień i nic nie ucierpiał”. Tutejsze wizerunki Apostoła przedstawiają go na ogół ze słynną żmiją. Trzymiesięczny pobyt św. Pawła dał początek Kościołowi. Jako jeden z pierwszych nawrócił się Publiusz, rzymski namiestnik wyspy, który stał się biskupem młodego Kościoła. 11 lutego Maltańczycy obchodzą hucznie święto katastrofy, która przyprowadziła św. Pawła na ich wyspę. Sanktuariów na Malcie nie brakuje, choć żadne z nich nie pełni roli naszej Częstochowy. Najpiękniejszą świątynią jest bez wątpienia kościół św. Jana Chrzciciela w Valetcie, niegdyś główny kościół Rycerzy Maltańskich, dziś konkatedra. W bocznej kaplicy podziwiamy „Ścięcie Jana Chrzciciela”, największy obraz Caravaggia, namalowany podczas jego pobytu na wyspie. Tłumy turystów pozbawiają to miejsce sakralności. Pierwsza katedra biskupa Malty znajduje się w Mdinie, starej stolicy, reklamowanej jako Silent City. Rzeczywiście cicho tu i pustawo, może dlatego, że zdążyliśmy przed falą turystów. Kiedy dochodzimy do katedry, kończy się właśnie Msza św. Jest na niej dość sporo ludzi. – Na Mszę w tygodniu chodzi w parafiach około 500 ludzi – zapewnia Salvino. 

Tuż obok cichej Mdiny leży gwarne miasto Rabat. Słynie z groty, w której według tradycji przebywał św. Paweł, oraz z katakumb. Większe noszą imię św. Pawła, mniejsze św. Agaty, która tutaj miała szukać schronienia przed prześladowaniem. W Rabacie odwiedzamy jeszcze klasztor dominikanów, najstarszy na Malcie. Kościół nosi tytuł Matki Bożej z Groty. Jeszcze przed przybyciem zakonników istniała tu grota otoczona kultem, w której około roku 1400 Maryja miała się objawić myśliwemu wracającemu z polowania. O tym miejscu zrobiło się głośniej w 1999 roku, kiedy to na marmurowej kopii wizerunku Maryi, używanej podczas odpustowych procesji, pojawiły się krwawe łzy. Świadkami tego wydarzenia byli dominikanie, zachowały się zdjęcia. Powołano komisję do zbadania tego zjawiska, która do dziś nie wydała werdyktu co do natury tego wydarzenia, ale wizerunek otoczony jest dziś kultem. Najstarszym sanktuarium maryjnym Malty jest Mellieha, położone nieopodal Zatoki św. Pawła. W zakrystii krząta się siostra Generosa ze Zgromadzenia Córek Najświętszego Serca, jednego z kilku zakonnych zgromadzeń, które powstały na Malcie. – Tradycja mówi, że autorem maryjnej ikony we wnętrzu skalnej groty jest sam św. Łukasz. Wizerunek próbowali zniszczyć Turcy, ale obraz cudownie ocalał. Po tym wydarzeniu kult bardzo się ożywił. Maltańczycy lubią zawierać tutaj śluby, a pielgrzymki przyjeżdżają tu z całego świata. W maju 1990 roku modlił się tutaj wasz rodak Jan Paweł II – opowiada siostra. Z Mellieha blisko już na wyspę Gozo. Prom pokonuje odległość 6 kilometrów w 20 minut. Wyspa stanowi osobną diecezję z katedrą w stolicy – Viktorii. Najważniejszym sanktuarium Gozo jest bazylika Ta’Pinu z cudownym wizerunkiem Maryi. Sylwetkę neoromańskiego kościoła stojącego w szczerym polu widać z daleka. W 1883 roku była tu tylko mała kaplica. Karmela Grima i Francesco Porteli niezależnie od siebie słyszeli głos dochodzący z kaplicy, wzywający ich do modlitwy. Te wydarzenia zapoczątkowały kult. W 1932 roku do małej kapliczki dobudowano potężny kościół. Obok kaplicy z cudownym wizerunkiem można zobaczyć mnóstwo świadectw wysłuchanych modlitw, podziękowania, wota z całego świata.

Nie tylko odpusty

Kościół maltański to nie tylko historia i tradycje. Jest tu najwyższy w Europie odsetek chodzących co niedzielę do kościoła (51 proc. na Malcie i 72,7 na Gozo). W 35 religijnych stowarzyszeniach i ruchach działa aktywnie 22 proc. wiernych. Czternaście katolickich organizacji powstało na Malcie. Jednym z najbardziej prężnych jest tzw. Towarzystwo Doktryny Chrześcijańskiej (popularnie zwane MUZEUM), zajmujące się nauczaniem wiary dzieci, młodzieży i dorosłych. Jego twórca ks. George Preca został niedawno pierwszym kanonizowanym Maltańczykiem. Na obu wyspach pracuje 383 księży diecezjalnych oraz 381 zakonników. Sporo maltańskich duchownych pracuje poza swoim krajem na misjach lub wśród mniejszości maltańskich (282 księży diecezjalnych, 396 zakonników). Maltańczycy słyną też z akcji dobroczynnych. W zbiórkach charytatywnych zbiera się co roku około miliona maltańskich lirów, czyli 2,4 miliona euro. Katolicyzm zajmuje w życiu społecznym Malty miejsce wyjątkowe. Konstytucja tego kraju stanowi, że „religią Malty jest apostolska religia rzymskokatolicka” oraz że „władze apostolskiego Kościoła rzymskokatolickiego mają obowiązek i prawo nauczać, które zasady są dobre, a które złe”. Konstytucja gwarantuje także nauczanie wiary katolickiej w szkołach jako część obowiązkowej edukacji. Prawo państwowe zakazuje całkowicie aborcji oraz rozwodów. Hymn państwowy to modlitwa zaczynająca się od słów: „Strzeż, o Panie, tak jak zawsze strzegłeś, tej kochanej ojczyzny, opromienionej Twoim światłem…”. Jej autorem jest ksiądz Karm Psaila. Kościół maltański ma też swoje problemy. Choć księży nie brakuje, to jednak liczba powołań w ostatnich latach wyraźnie spadła. Również liczba praktykujących w stosunku do roku 1995 spadła o 11 proc. Problemem jest także wzrastająca liczba ślubów cywilnych, par żyjących bez ślubu, rosnąca liczba emigrantów z krajów arabskich. Z tymi problemami mierzył się synod, który obradował tu w latach 1999–2003. Od czasów św. Pawła jedno pozostało bez zmian – gościnność i serdeczność mieszkańców. Zdanie św. Łukasza mówiące o „niespotykanej życzliwości” Maltańczyków pozostaje aktualne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.