Nie tylko dla wielbłądów

Rozmowa z Bogusławem Kanią, przedsiębiorcą

|

GN 12/2007

publikacja 26.03.2007 15:11

WIELKI POST 2007 - KATECHEZA VI Jacek Dziedzina: Podobno pierwszy milion trzeba ukraść, żeby zrobić dobry interes?

Nie tylko dla wielbłądów Mnożenie pieniędzy to ich dzielenie – mówi Bogusław Kania. Józef Wolny

Bogusław Kania: – Ja nie ukradłem. Zdecydowanie nie zgadzam się z taką tezą. Prawy człowiek będzie uczciwy, obracając milionami, a złodziej połasi się nawet na złotówkę.

Jednak w Polsce popularne jest takie mniemanie, że jeśli człowiek się czegoś dorabia, to niekoniecznie uczciwie. Skąd się bierze to podejrzenie wobec ludzi sukcesu?
– Smutne jest to, że ten stereotyp jest w powszechnym obiegu. Posługują się nim politycy, dziennikarze, znajomi…

…mówią czasem, że biznes jest z natury niemoralny…
– Człowiek o prawidłowo ukształtowanym sumieniu będzie starał się być uczciwym przedsiębiorcą, lekarzem, prawnikiem, księdzem. Jeżeli więc w świecie biznesu mamy niemoralne działania, to nie dlatego, że przedsiębiorczość jest niemoralna, ale dlatego, że konkretny człowiek podejmuje niemoralne działania.

Na czym zatem polega wartość biznesu?
– Rozwój społeczeństwa jako całości zależy od przedsiębiorczości obywateli. Im bardziej ludzie będą przedsiębiorczość efektywnie praktykować, tym społeczeństwo będzie się stawało bogatsze. Miarą efektywności przedsiębiorczości jest zysk. Przedsiębiorcze jednostki mogą wypracować zarówno pierwszy, jak i każdy kolejny milion. Jeżeli ktoś chce działać etycznie, to będzie uczciwie zarabiał zarówno pierwszy tysiąc złotych, jak i pierwszy miliard. Natomiast osoba lekceważąca normy będzie prawdopodobnie tak samo nieuczciwie prowadziła i małe, i duże przedsiębiorstwo. Jeżeli ktoś ukradnie pierwszy milion, to bardzo prawdopodobne jest, że ukradnie wiele kolejnych. W każdym zawodzie ta reguła się sprawdza.

No dobrze, przedsiębiorca nie kradnie pierwszego miliona. Ale z czasem biznes się rozwija, pojawiają się okazje do kompromisów z sumieniem. Jakie są największe pokusy biznesmena?
– Jeśli bogactwo materialne nie jest powiązane z bogactwem duchowym, to może zdominować człowieka i stać się celem samym w sobie. Wtedy bogactwo materialne przesłania Boga i ludzi. Myślę, że do tego właśnie odnoszą się słowa Jezusa o bogaczu, wielbłądzie i uchu igielnym. Może się okazać, że majątek będzie nas przytłaczał, zawładnie nami. Zniewolenie bogactwem może dotknąć także ludzi, którzy w sensie materialnym wcale bogaci nie są. To jest raczej kwestia przywiązania do wartości materialnych niż wielkości posiadanych dóbr. W zawodzie przedsiębiorcy też można realizować swoją drogę do zbawienia.

Ale łatwiej uruchamia się taki mechanizm: mieć coraz więcej i więcej. Łatwo chyba zatracić granice w pomnażaniu zysku?
– Przedsiębiorca ma wypracowywać zysk i bogacić swoją firmę, swoich pracowników, siebie i społeczeństwo. Taka jest jego rola i nie można mówić o granicach w pomnażaniu zysków. Każda decyzja przedsiębiorcy ma wymiar moralny. Podejmując ją, musimy uwzględniać nie tylko konsekwencje materialne, ale wpływ tej decyzji na innych i na nas w kontekście moralnym. Przedsiębiorca często podejmuje decyzje, które w wymiarze materialnym są dla innych, na przykład dla konkurentów, niekorzystne. Nie oznacza to jednak, że decyzja niekorzystna dla innych w sensie materialnym jest błędna w sensie moralnym.

Miał Pan takie sytuacje?
– Na przykład zadaniem przedsiębiorcy jest staranie się, żeby być lepszym od konkurentów. Jeżeli ja się będę rozwijał, to mogę kogoś wyprzedzić na rynku, czyli ktoś będzie mniej zarabiał. I w takich decyzjach nie ma błędu moralnego. Każdy przedsiębiorca prowadzi swoją działalność na swój rachunek, swoje ryzyko, i ma tę działalność prowadzić jak najlepiej.

To jasne, że taka kalkulacja jest wpisana w reguły wolnego rynku. Czy jednak, tak po ludzku, nie zapala się jakaś czerwona lampka, że odbywa się to kosztem innych?
– Tutaj dotyka pan kolejnego stereotypu – że sukces można osiągnąć tylko czyimś kosztem – ja mam więcej, dlatego że inny ma mniej. Tymczasem zysk jest miarą efektywności przedsiębiorstwa. Jeżeli przedsiębiorca efektywnie używa zasobów i dostarcza na rynek produkty, które z zyskiem sprzedaje, to pomnaża zasoby społeczeństwa. Jeżeli zaś generuje stratę, to te zasoby pomniejsza. Tworzenie wartości przez przedsiębiorcę jest tworzeniem dochodu narodowego. Czyli ja mam więcej i wielu innych wkoło mnie – na przykład kontrahenci i pracownicy – też ma więcej. Społeczeństwo – jako całość, też ma więcej, w postaci płaconych przez nas podatków. Nikt nie musi tracić.

Ale to „tworzenie wartości” odbywa się często poprzez eliminowanie konkurentów. Nie jest to przejaw walki o przetrwanie?
– Prowadzenie przedsiębiorstwa to nie jest walka o przetrwanie, ale raczej wyścig o najefektywniejsze zaspokajanie potrzeb konsumentów, oczywiście odpłatne. Ci, którzy robią to efektywnie, pomnażają wartość i otrzymują premię zysku. Natomiast nieefektywni muszą schodzić z tego rynku. Czy to jest walka o przetrwanie? Jeśli patrzę na konkurencję, to nie myślę, jak ją zniszczyć, tylko jak być lepszym od niej. Jak lepiej działać na rynku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.