Mam za co przepraszać

o. Józef Augustyn SJ, kierownik duchowy, rekolekcjonista, redaktor naczelny „Życia Duchowego”

|

GN 07/2007

publikacja 19.02.2007 11:59

Za brak zaufania Bogu

Mam za co przepraszać

– Kiedy Jezus zapowiedział Apostołom: „Jeden z was Mnie zdradzi”, oni nie zapytali: „Który to z nas?”, ale: „Chyba nie ja, Panie?”. Byli świadomi, że każdy z nich mógłby zdradzić. Ks. Blachnicki pisał: „Nie ufać sobie, ale ufać Bogu”. Za to winniśmy przepraszać za zbytnie zaufanie sobie, wynikające z braku zaufania Bogu.

To trochę wstyd, że wyznajemy publicznie pewne nasze grzechy dociśnięci przez media, a nie inspirowani wewnętrznym światłem łaski płynącej z zaufania. Winniśmy przepraszać za zaniedbanie codziennej modlitwy, adoracji Najświętszego Sakramentu, brak wyciszenia, skupienia – choćby przed sprawowaniem Eucharystii. To są zasadnicze przyczyny naszego niepokoju, zagubienia wewnętrznego, wypalenia, chaosu.

Jesteśmy przepracowani nie dlatego, że mamy za dużo pracy, ale dlatego, że za mało się modlimy. Nie modląc się, podejmujemy się prac zbędnych, niepotrzebnych, a nawet szkodliwych. Bez Jezusa nasze prace są jałowe – wykonywane „w nocy”. Winniśmy przepraszać za zaniedbanie ludzi ubogich, zagubionych, chorych psychicznie. Oni wymagają od nas więcej czasu, miłości, współczucia i właśnie dlatego niekiedy ich unikamy.

Powinniśmy przepraszać za zbytnie rozbudowanie prywatnego życia. Nie zmienimy naszego życia, naznaczonego słabością, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Możemy jednak codziennie, bez lęku, ale ze wstydem, wyznać słabości i grzechy przed Bogiem. Ludzie widzą nasze grzechy, nie odrzucą jednak naszej posługi, jeżeli dostrzegą pokorę w naszej postawie, słowach, spojrzeniach. Zrozumieją, że i my w Bogu pokładamy nadzieję.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.