Płynie w nas błękitna krew ADWENT 2006

ks. Tomasz Jaklewicz religia@goscniedzielny.pl

|

GN 51/2006

publikacja 14.12.2006 12:22

Wielu ludzi marzy o tym, by żyć po królewsku. Iść za Chrystusem oznacza wejść na królewską drogę Ewangelii. Chrześcijańskie powołanie jest zaproszeniem do życia w wielkim stylu.

Płynie w nas błękitna krew ADWENT 2006

„Gość” proponuje w Adwencie odkrywanie chrześcijańskiej trzypasmówki. To droga potrójnego powołania każdego chrześcijanina – droga proroka, kapłana i króla. Trzy w jednym. Potrójna godność i trzy rodzaje służby. Pisaliśmy już o tym, co znaczy być prorokiem i kapłanem. Dziś pora na drogę królewską.

Nie, nie chodzi wcale ani o koronę, wystawne uczty czy bogate stroje (wersja bajkowo-historyczna) ani o jacht, odrzutowiec, willę z basenem i rolls-royce’a (wersja hollywoodzka). „Nie tak będzie między wami” mówi Jezus swoim uczniom, ilekroć dopada ich pokusa królowania, czyli górowania nad innymi. Królestwo Boże, ogłaszane przez Chrystusa, jest zaprzeczeniem zasad, którymi kierują się ziemscy władcy.

Król na kolanach
Jezus nigdy sam nie mówi o sobie, że jest królem. Kiedy Piłat zapytał wprost; „A więc jesteś królem?”. Jezus opowiada: „Ty mówisz, że jestem królem” (J 18,37 – przekład Biblii Tysiąclecia jest w tym miejscu nieprecyzyjny). Kiedy po cudzie rozmnożenia chleba lud chce obwołać Chrystusa królem, On ucieka (J 6,15). Tylko raz, podczas uroczystego wjazdu do Jerozolimy pozwala na uznanie Go za króla. To początek Jego przedziwnej koronacji na drzewie krzyża.

Najbardziej wstrząsającym królewskim gestem Jezusa jest umywanie nóg Apostołom. Król klęka przed swoimi „poddanymi”, aby im służyć. Czyni siebie małym, słabym, bezbronnym. W żadnej kulturze król nie wykonuje takich gestów. Władca jest władcą, czyli „kimś z wysoka”, kimś ponad innymi. Jezus w geście umycia nóg, a później w szaleństwie krzyża, pokazuje coś zupełnie niesamowitego.

Odsłania Boga solidarnego z każdym ludzkim bólem, utożsamiającego się z niewolnikiem, a nawet z przestępcą, z wszystkimi, którzy czują się opuszczeni przez Boga. Wszechmoc Boga jest wszechmocą miłości. Król staje się słaby, aby z człowiekiem dzielić jego słabość. Aby go przeprowadzić przez mrok cierpienia, grzechu, śmierci do światła zmartwychwstania.

Chrześcijanin bez kompleksów
Na czym ma polegać nasza królewska kariera, którą proponuje Jezus? Najprościej, na naśladowaniu Jego królewskiego stylu. Początkiem tej kariery jest zawsze spotkanie z Królem. On umywa moje nogi. Aby wejść na królewską drogę, trzeba osobiście przeżyć ów wstrząs, który tak zelektryzował Piotra. Aby zrozumieć wywrotową siłę Ewangelii, trzeba zobaczyć Boga na kolanach pochylonego do moich stóp. „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną” – mówi Jezus (J 13,8). Władać miłością Bożą może tylko ten, kto wpierw sam ją spotkał i przyjął.

Ci, którzy przyjęli tę królewską miłość, stali się dziećmi Bożymi. Tak, jesteśmy dziećmi Króla, dziedzicami Jego królestwa, w naszych żyłach płynie królewska krew. Chrześcijanin, który nie jest ani trochę dumny z przynależności do Chrystusa, jest godny politowania. Dlaczego tak często przeżywamy naszą wiarę jak kompleks czy garb, który nam ciąży i którego się wstydzimy przed „nowoczesnym” światem? Dlaczego tak łatwo dajemy się zapędzić w kozi róg krzykaczom różnej maści, powtarzającym jakieś bzdury o prezerwatywach, inkwizycji czy ciemnogrodzie? Może dlatego, że brakuje nam poczucia przynależności do królewskiej rodziny. Sami nie wiemy, co posiadamy i kim jesteśmy. Pokora nie ma nic wspólnego z postawą wystraszonego, zakompleksionego chłopca wiecznie drżącego o siebie czy przepraszającego, że żyje. Z drugiej strony, poczucie królewskiej godności chrześcijanina nie oznacza przybierania postawy dumnego posiadacza prawdy, patrzącego z pogardą na grzeszny świat.

Szlachectwo zobowiązuje
Co znaczy konkretnie żyć w królewskim, chrześcijańskim stylu? Panować nad samym sobą. Być wewnętrznie wolnym. Nie poddawać się w niewolę posiadania, pracy, zależności, czegokolwiek. Pokonywać w sobie panowanie grzechu, nieuporządkowanych emocji, zachcianek, pragnień. Dojrzewać, rozwijać się, rodzić się wciąż na nowo. Mieć mocne przekonanie, że życie nie jest igraszką ślepych sił losu. Historia mojego życia zmierza do spełnienia, którym jest Chrystus Król. Należę do drużyny, której ostateczne zwycięstwo jest pewne, nawet jeśli poszczególne mecze kończą się porażką. Nadzieja nigdy nie umiera. Stawać się autorytetem dla innych na wzór Chrystusa. Nie zachowywać się, jak wieczne dziecko, ale być prawdziwie dorosłym, czyli odpowiedzialnym za innych. Być ojcem, matką. Tym, którzy w jakiś sposób zależą ode mnie, dawać poczucie bezpieczeństwa. Kochać, wymagać, przebaczać. Być mądrym przewodnikiem po życiowych ścieżkach.

Stawać się narzędziem budowania królestwa Bożego w świecie, nawet przez kubek wody podany spragnionemu. Być przewidywalnym w czynieniu dobra.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.