Boisz się czarnego kota?

Ks. Artur Stopka

|

GN 39/2005

publikacja 21.09.2005 12:11

Ponad połowa Polaków wierzy w przesądy. Księża próbują z tym walczyć. Ze zmiennym szczęściem.

Boisz się czarnego kota? rys. Hanna Woźnica-Gierlasińska

Dzień przed maturą córka znajomych wpadła w panikę. – Nie mam czerwonej bielizny! – lamentowała. Matka i ojciec myśleli, że dziewczyna żartuje. Przecież należy do Ruchu Światło–Życie! Okazało się, że nie żartowała. Pożyczyła czerwoną bieliznę od sąsiadki. – Dwa w jednym! - cieszyła się. – Mam coś czerwonego i coś pożyczonego. Rodzice patrzyli szczerze zdumieni. Nie wiedzieli, że ich córka, która ma duże ambicje naukowe, jest przesądna. Maturę oczywiście zdała z bardzo dobrym wynikiem. Teraz żartuje z przedmaturalnego pożyczania.

Fałszywe jak prawdziwe
Przesąd. Zabobon. Co te, często zamiennie używane słowa, oznaczają? Człowiek przesądny wierzy w magiczne, tajemnicze, nadprzyrodzone związki między zjawiskami, w fatalną moc słów. Słowa „przesąd” używa się też w szerszym znaczeniu na określenie mocno zakorzenionych fałszywych i bezzasadnych przekonań. Błędne i pozbawione uzasadnienia poglądy na różne sprawy (na przykład na rolę kobiet w społeczeństwie) oraz uprzedzenia przesądami nazywa Jan Paweł II w swych wypowiedziach.

Zdaniem o. prof. Józefa Bocheńskiego (autora książki „Sto zabobonów”), zabobonny jest nie tylko człowiek przekonany, że może coś uzyskać przez wypowiadanie tajemniczych słów albo przez kłucie igłą lalki woskowej, a więc stosujący rodzaj absurdalnej techniki. Zabobon to według niego, wierzenie, które jest w wysokim stopniu fałszywe, a mimo to uważane za na pewno prawdziwe. „Na przykład astrologia jest zabobonem w moim znaczeniu słowa, bo jest oczywiście i skrajnie fałszywa, a mimo to jest uważana za zbiór pewników” – wyjaśnia.

O. Aleksander Posacki SJ dodaje, że przesądem jest również irracjonalna wiara w naukę, gnostyczny optymizm głoszący, że nie ma rzeczy niepoznawalnych i niewyjaśnianych.

Ja zapłacę
W Polsce przesądy są bardzo mocno powiązane z ważnymi wydarzeniami w życiu człowieka. Ks. Andrzej Baszton, pracujący w miejskiej parafii, doświadczył, że dla zachowania przesądu ludzie potrafią nawet ponieść spore koszty. Siostra dziewczyny, która wkrótce będzie wychodzić za mąż, prosiła, aby godzinę przed ceremonią i godzinę po niej nie odbywał się w kościele parafialnym żaden ślub.
– Chciała zapłacić za ten czas, jak za wynajęcie sali! – opowiada wzburzony ks. Baszton.

Co ciekawe, przesądu mówiącego o tym, że pary nowożeńców nie mogą się spotkać w kościele lub jego okolicach nie ma w obszernych internetowych spisach „ślubnych przesądów”. Tylko w jednym serwisie naliczyliśmy ich szesnaście. Najdziwniejsze wydały nam się dwa: że panna młoda nie może się w czasie ceremonii w kościele obejrzeć za siebie oraz ten, że przewagę w małżeństwie będzie miała ta strona, która w chwili związania rąk stułą będzie miała dłoń na górze.

Kto wierzy w kominiarza?
„Jestem przesądna” – wyznaje w wywiadach Alicja Bachleda-Curuś. Maja Ostaszewska na pytanie, czy jest przesądna, odpowiedziała: „Nie za bardzo. Oczywiście mam swój system znaków dla mnie istotnych, ale nie przydeptuję scenariusza, gdy upadnie, nie uciekam przed czarnymi kotami...”.

Artyści dość chętnie przyznają się, że są przesądni. Politycy zdają sobie sprawę, że nie powinni, ale kończący właśnie kadencję Prezydent RP stwierdził kiedyś, że nie lubi „witać się przez próg”.

Z badań przeprowadzonych przez TNS OBOP w 2003 roku wynika, że 55 procent Polaków wierzy w przesądy. „Co ciekawe, wiarę taką deklaruje o6 procent mniej respondentów niż w 1994 roku”– można przeczytać w komentarzu do wyników ankiety. Z badań wynika, że chętniej wierzymy w przesądy pozytywne niż negatywne. 36 procent wierzy, że szczęście przynosi kominiarz, 33 procent przypisuje takie działanie czterolistnej koniczynie.

Natomiast 26 procent Polaków uważa, że rozbicie lustra powoduje nieszczęście, 25 procent zawraca, gdy na swej drodze spotka czarnego kota. 24 procent nie chce witać się przez próg, a 23 procent nosi różne talizmany na szczęście.

„Katolicki” przesąd
Irena Skwara opowiedziała redakcji „Gościa”, co ją spotkało w... katolickiej księgarni. Oglądała krzyżyki. Gdy wspomniała, że szuka prezentu z okazji chrztu, dowiedziała się od ekspedientki, że generalnie krzyżyków nie daje się w prezencie, gdyż mogą sprowadzić na obdarowanego krzyż, czyli cierpienie. Zbulwersowana opowiedziała o wszystkim kierowniczce sklepu, która jej wyjaśniła, że pracownice wiedzą o wspomnianym przesądzie od... klientów.

– Widać, że przesąd biorą sobie bardzo do serca, skoro tak skrupulatnie przestrzegają przed nieszczęściem bliźnich, zamiast ich odpowiednio uświadamiać o grzeszności przesądów – komentuje pani Irena.

Czy to rzeczywiście grzech? W Katechizmie Kościoła Katolickiego nie pojawia się słowo „przesąd”. Katechizm mówi jednak, czym według Kościoła jest zabobon – to wypaczenie postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona nakłada. Zabobon może też dotyczyć kultu oddawanego prawdziwemu Bogu, na przykład wtedy, gdy ktoś przypisuje magiczne znaczenie jakimś gestom lub słowom występującym w liturgii. „Popaść w zabobon oznacza wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają” – wyjaśnia Katechizm. Wiara w przesądy i zabobony jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu Bożemu: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”.

Nie do końca wierzą
Dlaczego tak wielu ludzi wierzy w przesądy? Duża część księży, których zapytaliśmy, nie potrafiła wyjaśnić tego zjawiska. Czują się wobec niego bezradni. Któryś stwierdził o ludziach przesądnych, że „skoro nie wierzą w Boga, to muszą w coś wierzyć”.

Zdaniem Andrzeja Wronki, autora książki „Od magii do opętania”, wiara w zabobony wielu osobom pomaga usprawiedliwić i wyjaśnić ich osobiste niepowodzenia, porażki. Przesąd pozwala zepchnąć odpowiedzialność za swoje niedbalstwo lub lenistwo na koty, majowe małżeństwa, piątki trzynastego itp.
Florentyna Pozdniak, która analizowała przesądy teatralne, wskazuje, że pierwotnym źródłem przesądów jest magia. Zwraca też uwagę, że przesąd nie może istnieć bez akceptacji ogółu, bez względu na to czy ktoś popiera go, czy nie.

O. prof. Jacek Salij upatruje źródeł przesądów i zabobonów w wierzeniach przedchrześcijańskich. „Ludzie bali się tajemniczych istot niewidzialnego świata. Chcieli się przed ich złośliwością zabezpieczać, a zarazem próbowali je wykorzystać dla różnych swoich celów” – wyjaśnia. Jego zdaniem, ludzie zabobonni nie do końca wierzą, że Bóg ich kocha i że wszystko podlega Jego Opatrzności. „Zabobon to pewnego rodzaju wynaturzony przerost religijności” – stwierdza Katechizm.
I niedobór wiary.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.