Żyć

ks. Jerzy Szymik

|

GN 13/2005

publikacja 30.03.2005 00:06

Rekolekcje są czasem „naświetlania” ludzkich serc Słowem Boga. W tym roku na wielkopostną ambonę w „Gościu” zaprosiliśmy księdza Jerzego Szymika. Rekolekcje paschalne, rozpoczęte w 3. niedzielę Wielkiego Postu, zakończymy w niedzielę Zmartwychwstania. PASCHA – znaczy przejście.

Żyć Józef Wolny

Pascha Izraela to przejście z niewoli do ziemi obiecanej. Pascha Chrystusa to przejście ze śmierci do życia. Nasza pascha to przejście ze sfery grzechu do prawdziwej wolności, z beznadziei śmierci ku nadziei życia. Przez chrzest już staliśmy się ludźmi paschalnymi. Teraz chodzi o to, by nimi naprawdę być, czyli: tęsknić – przejrzeć – spodziewać się – ufać – żyć.

Po stromych górach Wielkiego Postu – po Garizim i Ślepoty, po Oliwnej i Golgocie – pora na łagodne wzgórza Galilei, na wielkanocną łagodność, czyli na ten rodzaj pokoju sercai wewnętrznego szczęścia, który wnosi w chrześcijaństwo największa z jego tajemnic – tajemnica zmartwychwstałego Chrystusa.
Galilea jest krainą w północnej Palestynie, na zachód od Jordanu. Najbardziej na północ wysunięta część gór zachodniej Zajordanii, gór łagodniejących w stosunku do południowej Judei.

Są to góry pocięte potokami, przetykane niewielkimi dolinami, pełnymi słońca i zieleni. Wyjątkowo urodzajna tu gleba. Znane z ewangelicznych kart nazwy miast. Leżą w słonecznych dolinach. Nazaret, Tyberiada, Betsaida, Kafarnaum, Kana – Galilejska właśnie. To na tej ziemi, otoczonej pogardą Żydów z południa, z Judei, pogardą wymierzoną w nieokrzesanych (ponoć) Galilejczyków, zostały wygłoszone zasadnicze mowy Jezusa dotyczące królestwa Bożego. Tu dokonał On większości cudów, świadczących o Jego Boskiej mocy. I to również tutaj, wśród urokliwego piękna wzgórz i dolin Galilei, miały miejsce – tak informują nas o tym ewangeliści: Mateusz, Marek zwłaszcza – spotkania uczniów ze zmartwychwstałym Panem. Mówił Wskrzeszony Pan kobietom: „Niech idą do Galilei, tam się spotkamy”.

Każde kolejne pokolenie chrześcijan sięga pamięcią, wiarą i modlitwą do tych galilejskich spotkań. Co wydarzyło się w momencie Zmartwychwstania – nie wiemy dokładnie. To tajemnica, której nie rozwikła ludzki umysł, nie wyjaśni żadne kazanie ani uczony traktat. Teologia chrześcijańska powiada pokornie, że w zmartwychwstaniu Chrystusa Bóg – Jego miłująca wszechmoc, zdolna wskrzeszać życie nawet z wnętrza śmierci, powoływać do życia na nowo – opowiedział się po stronie Jezusa: „Ten, który został wyszydzony, i który przegrał, Ten, którego życie okazało się fiaskiem, który przeszedł przez straszliwą mękę – ten Człowiek miał rację. Styl, który proponował, łagodność, która w Nim była, przebaczenie niesione grzesznikom, bezwzględne zaufanie Bogu – są prawdą. Nie mieli racji Jego przeciwnicy, którzy Go oskarżali o bluźnierstwa, o podżeganie tłumu, o sianie nienawiści. Rację miał On”. To mówi Bóg, wskrzeszając zabitego Syna.

I dlatego od dwudziestu wieków styl życia, który proponuje Jezus – z całym jego ciężarem i pięknem – jest stylem obowiązującym nas, Jego uczniów.
Jakie z tego wnioski? Jakie wnioski z naszych rekolekcyjnych zamyśleń? Proponuję kilka, bardzo prostych. Im coś jest w życiu prostszego, tym – dla życia i wniosków – lepiej.
Wniosek pierwszy. Chciejmy od tej Wielkanocy uważnie dbać w swoim życiu o wierne trwanie we wspólnocie z Chrystusem. Nie szczędźmy wysiłków, by tak właśnie było. Zdecydowana większość Czytelników tych słów była u spowiedzi świętej i przystąpiła do Stołu Pańskiego. Niech przyjmowanie Komunii świętej jest czymś trwałym w naszej codzienności, dbajmy o to. Nie wolno pozwalać sobie w życiu na marnowanie żadnych jego bezcennych kawałków – tak wierzę, tak myślę. Słynna przypowieść o winnym krzewie z 15. rozdziału Janowej Ewangelii mówi na ten temat wszystko. Tylko wtedy, kiedy idziemy przez życie razem z Nim – pod rękę, pod ramię, pod serce – z Jego siłą i łagodnością zarazem, zasługujemy na to, by i o naszym życiu powiedział Bóg to samo, co o Jego życiu: „Ten człowiek ma rację, to jest styl, który płynie ze Mnie. To jest moje dziecko”. Jeśli będziemy z Nim zjednoczeni, nierozdzieleni przez grzech – każda kropla naszego potu, krwi, każde małe dobro, które czynimy, najprostsze gesty – będą miały swój niebotyczny sens. Niebotyczny dosłownie.

Wniosek drugi, który być może dla każdego z nas oznacza co innego, ale warto go nazwać wspólnie dla nas wszystkich: inwestować w swój rozwój duchowy. Współczesny świat ma tendencje do inwestowania w dziesiątki i setki różnych sfer. I bardzo dobrze. Bóg z pewnością tego chce. Wiemy, że nie da się żyć, nie inwestując w sferę materialną naszego życia. Trzeba wymienić stary dach na nowy, stary płot na nowy, stare okna na nowe. Trzeba inwestować w dzieci. Zdarza się, że dajemy im dodatkowe lekcje angielskiego, że dbamy o to, by miały prosty kręgosłup, zawozimy je na basen. Inwestujemy w siebie w różnych sferach – wymieniamy na wiosnę stary płaszcz na nowy – i to wszystko jest dobre. Nie zapomnijmy jednak o inwestycjach duchowych. Nasza dusza potrzebuje tak samo inwestycji jak nasze ciało. A może bardziej... Być może nie chodzi o rzeczy wielkie. Wystarczy zatrzymać się w biegu, coś przeczytać, pomodlić się. Nieraz nie trzeba niczego więcej.

Wniosek trzeci. Pamiętajmy, że w życiu nie chodzi o kolekcjonowanie przeżyć. Nie dajmy się zaszczuć, zapędzić do narożnika, wmówić, że coś na pewno musimy mieć czy kimś być. Tak naprawdę niczego w życiu nie muszę. Emily Dickinson napisała, że nie złamała nigdy w życiu przynajmniej jednego nakazu Chrystusa: – „Przypatrzcie się liliom polnym”. Kontemplacyjny stosunek do życia, owa duchowa rozwaga, pewien pokój serca, który jest zaprzeczeniem nadaktywizmu, jest czymś niezwykle ważnym dla naszego podążania ku Bogu. Bywa, że życiowa gonitwa jest krzyżem i trzeba się nań zgodzić – tak bywa dziś często. Ale w tym wszystkim trzeba walczyć o oddech, i to oddech najgłębszy, duchowy.
I wniosek ostatni. Jeśli chcemy naśladować styl Jezusa, próbujmy zamieniać ziemię w niebo dla drugich. Nie jest tak, że im bardziej chrześcijanin wpatruje się w niebo, tym mniej dostrzega ziemię. Jest dokładnie odwrotnie – wpatrując się w Zmartwychwstałego, przemieniamy ziemię w niebo. Chrześcijaństwo jest religią, która się ostatecznie zawsze sprawdza w konkretach najprostszych. W sytuacjach prostej miłości – kiedy trzeba powstrzymać swoją „zmierzłotę”, kiedy trzeba dać chwilę czasu drugiemu człowiekowi, kiedy trzeba coś stracić, aby bliźni coś zyskał, kiedy trzeba wnieść w czyjeś życie promień nadziei.

Da się tak żyć, Chrystus tak żył. Bóg był po Jego stronie. Jest również po naszej, pragnie, byśmy Jezusa naśladowali.
Amen.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.