O siostrze Joannie powiedzieli

GN 03/2005

publikacja 19.01.2005 00:58

* Zdzisław Tranda, emerytowany biskup, Kościoła ewangelicko-reformowanego * Ks. Jan Hause, Kościół ewangelicko-augsburski * Ks. dr Henryk Paprocki, rzecznik prasowy Kościoła prawosławnego

O siostrze Joannie powiedzieli

Zdzisław Tranda, emerytowany biskup, Kościoła ewangelicko-reformowanego:
– Spotkań i rozmów z s. Joanną było oczywiście sporo, ale szczególnie zapamiętałem dwie sytuacje. Kiedy w czasie kryzysu na początku lat 80. zaczęły napływać dary z Zachodu, odebrałem telefon od s. Joanny, że chcieliby się z nami nimi podzielić. Wiedziałem już o transporcie jadącym do nas, więc za tę życzliwość i pamięć serdecznie podziękowałem. Jednak ten gest był dla mnie znaczący. Drugi ważny moment był w czasie spotkania z Papieżem w 1979 r., na pl. Defilad w Warszawie. Tak się złożyło, że zaproszeni na nabożeństwo przedstawiciele Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej, a także niezrzeszonych, zostali pominięci podczas oficjalnych powitań. Powiedziałem wtedy s. Joannie, że poczuliśmy się potraktowani marginesowo, a ona na to żartobliwie odpowiedziała, że gdyby wśród organizatorów pielgrzymki była chociaż jedna kobieta, taki błąd by się nie zdarzył. Później Papież nadrobił ten brak w Krakowie, nawiązując do obecności przedstawicieli Kościołów na spotkaniu warszawskim. S. Joanna była dobrym duchem polskiego ekumenizmu. Nie można mówić o niej inaczej aniżeli z uśmiechem.

Ks. Jan Hause, Kościół ewangelicko-augsburski:
– Siostrę Joannę znałem od 1967 r. Spotykaliśmy się na nabożeństwach ekumenicznych na Piwnej i na rekolekcjach w Laskach. Za jej sprawą Laski stały się „poligonem doświadczalnym” ekumenizmu. Tam w spokoju mogliśmy się spotkać, rozmawiać z księżmi różnych wyznań i z młodzieżą, która stawiała pierwsze kroki na płaszczyźnie ekumenicznej. Siostra Joanna była bardzo życzliwa, otwarta, chętnie rozmawiała na temat innych wyznań. Zachęcała do spotkań z wyznawcami różnych Kościołów. Była łącznikiem między kurią biskupią i nami w sprawach formalnych, np. małżeństw mieszanych. Jej wieloletnia przyjaźń z naszą diakonisą, s. Reginą Witt, była przykładem praktycznej, codziennej ekumenii. To, co robiły było przecież z pożytkiem dla obu Kościołów, było przykładem dobrych stosunków, tolerancji, zgody między chrześcijanami.

Ks. dr Henryk Paprocki, rzecznik prasowy Kościoła prawosławnego:
– Dla mnie była to przede wszystkim osoba charyzmatyczna, wyjątkowa, która potrafiła skupić innych wokół idei ekumenizmu i mieć w tej dziedzinie duże rezultaty. W środowisku warszawskim, i nie tylko w nim, zyskała bardzo wielu przyjaciół. Ekumeniczne nabożeństwa na Piwnej cieszyły się dużym powodzeniem. Zawsze przekraczała pewne ramy, nie ograniczała działań ekumenicznych tylko do styczniowych modlitw o jedność chrześcijan. Miała talent w przełamywaniu oporów, braku zdecydowania. Pomagała jej w tym niezwykła życzliwość, wewnętrzne ciepło. W Kościele prawosławnym było wiele osób blisko z nią zaprzyjaźnionych. Zrobiła wiele dla dialogu międzywyznaniowego

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.