Następca

Andrzej Grajewski

|

GN 51/2007

publikacja 27.12.2007 20:42

Putin wybrał następcę, Dmitrija Miedwiediewa. Nieznany bliżej szary biurokrata kremlowski stanie się jedną z najważniejszych postaci światowej polityki. Co oznacza ta zmiana?

Następca Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew (z prawej) będą wspólnie rządzili Rosją od marca 2008 r. EAST NEWS/RIA NOVOSTI/Dmitry Astakhov

W Rosji cała władza znajduje się w rękach prezydenta, zgodnie z wielowiekową tradycją tego kraju, którym zawsze kierował jeden ośrodek. W marcu 2008 r. Rosjanie w wyborach powszechnych wybiorą nowego prezydenta, ale nikt nie ma wątpliwości, że będzie to osoba wskazana przez Putina.

Zmiana pod kontrolą
Dylemat, przed którym stanął Putin u schyłku swej drugiej i ostatniej zarazem kadencji, wcale nie był prosty. Musiał bowiem znaleźć sposób, jak, nie zmieniając systemu prawnego, przekazać władzę następcy, a jednocześnie zachować nad nim kontrolę. Ważnym etapem tej operacji były wybory parlamentarne, które faktycznie przekształciły się w plebiscyt popularności Putina. Zwycięstwo „Wspólnej Rosji”, która może samodzielnie rządzić, dawało urzędującemu prezydentowi gwarancję, że w przyszłości będzie mógł całkowicie kontrolować proces legislacyjny w kraju. Gdyby więc przyszłemu prezydentowi przyszło do głowy wykorzystywać swoje rozległe kompetencje niezgodnie z planami Putina, Duma Państwowa może zmienić ustrój państwa, ograniczając rolę prezydenta.

Dopiero mając w ręku te gwarancje, Putin zdecydował się na wskazanie następcy. Wybrał Dmitrija Miedwiediewa, z którym zna się od 19 lat i blisko współpracuje. Poznali się poprzez Anatolija Sobczaka, jednego z liderów rosyjskich demokratów, który rządził w Petersburgu. Później Putin zabrał Miedwiediewa ze sobą do Moskwy i powierzał mu ważne, choć drugoplanowe zadania. Miedwiediew był m.in. wicepremierem, szefem rady nadzorczej „Gazpromu”, a także szefem administracji kremlowskiej. Był także szefem sztabu wyborczego Putina w czasie wyborów prezydenckich w 2000 r. Nigdy nie miał własnego zaplecza politycznego, zawsze był w cieniu prezydenta Rosji.

Pomimo młodego wieku (42 lata) Miedwiediew ma ciekawą i nietypową jak na współczesnego rosyjskiego polityka biografię. Pochodzi z inteligenckiej rodziny i, co jest absolutnym ewenementem w obecnej rosyjskiej elicie, nigdy nie miał kontaktów z organami bezpieczeństwa tego kraju. W latach 70. był wyróżniającym się studentem prawa na jednej z najlepszych sowieckich uczelni, Uniwersytecie Leningradzkim. Później przez szereg lat pracował naukowo, jest doktorem prawa. Zna język angielski i otaczał się środowiskiem, które miało dobre relacje z różnymi organizacjami na Zachodzie. Zna rosyjską prowincjonalną biedę, ponieważ kierował pracami komisji dzielącej fundusze socjalne. Z pewnością poważnym mankamentem Miedwiediewa jest brak doświadczenia w polityce międzynarodowej.

Z Kremla do Białego Domu
Miedwiediew był wymieniany w gronie potencjalnych następców Putina, choć jego pozycja wydawała się nie tak silna jak obecnego premiera Wiktora Zubkowa czy wpływowego ministra obrony Siergieja Iwanowa, podobnie jak Putin czekisty z Petersburga.

Putin postawił wyraźnie na osobę spoza struktur siłowych, zachowując kontrolę tego najważniejszego segmentu administracji państwowej wyłącznie dla siebie. Rosyjscy analitycy przewidują, że po zbudowaniu silnej władzy politycznej Putin zajmie się porządkowaniem sfery gospodarczej.

Ma świadomość, że państwowe monopole są wygodnym elementem sprawowania władzy, ale najważniejszych kwestii gospodarczych w Rosji nie rozwiążą. Jak sam powiedział niedawno, nie chce w Rosji budować kapitalizmu państwowego, a to oznacza, że musi się uporać z kapitałem oligarchicznym, który powstał w wyniku grabieży mienia państwowego na początku lat 90.

To zadanie dla sprawnego premiera, uzbrojonego w specjalne pełnomocnictwa. Prawdopodobnie w tej roli zobaczymy Putina, gdy przestanie być gospodarzem Kremla, a rozpocznie urzędowanie w Białym Domu, jak potocznie nazywa się gmach, w którym pracuje rząd Federacji Rosyjskiej.

Putin ma także świadomość, że wszystkich rosyjskich problemów i bied dolarowy strumień, płynący do kasy państwa za sprzedaż surowców energetycznych, nie rozwiąże. Potrzebne są zarówno zmiany w prawie, jak i radykalne usprawnienie całego systemu administracji państwowej, który nawet w ocenie Putina działa niezwykle powoli i niewydolnie.

Będzie to wielkie wyzwanie dla niego, a także ludzi, których zamierza ze sobą przeprowadzić z Kremla. Miedwiediew już prosił Putina, aby dalej kierował państwem jako premier. Sam na razie niewiele mówi. Rosyjskie portale pełne są zabawnych analiz pokazujących, jak próbuje imitować gesty, ton głosu, a nawet składnię i leksykę przemówień Putinowskich. Putin jest popularny, więc Miedwiediew go naśladuje, co nie oznacza, że tak będzie stale.

Cerkiew go wspiera
Przy okazji prezydenckiej nominacji niewiele się mówi na temat stosunku Miedwiediewa do religii, a jest on ciekawy. Ma w tej dziedzinie także pewne doświadczenie, ponieważ od kwietnia 2006 r. przewodniczył rządowej komisji ds. wspólnot religijnych.

Dał się wówczas poznać jako zwolennik bliskiej współpracy państwa z instytucjami religijnymi, przede wszystkim oczywiście z rosyjskim Kościołem prawosławnym. Zainicjował m.in. pracę nad projektem ustawy o zwrocie Cerkwi jej majątku. Przekreśla to dekrety nacjonalizacyjne Lenina ze stycznia 1918 r., które odebrały prawosławnym całą własność. Miedwiediew chce także doprowadzić do tego, aby dyplomy absolwentów uczelni teologicznych miały taki sam status jak innych uczelni państwowych.

Te plany dotyczą Kościoła prawosławnego, ale, jak się wydaje, będą mogły na nich skorzystać także pozostałe wspólnoty religijne, także katolicy. Podobnie jak z dotacji państwowego funduszu wsparcia dla instytucji religijnych, którego projekt przygotowała w tym roku ekipa Miedwiediewa. Nic więc dziwnego, że Patriarchat Moskiewski z radością przyjął tę kandydaturę, udzielając jej pełnego wsparcia.

On sam deklaruje się jako wierzący, choć podkreśla, że wiara jest sprawą prywatną: „Kościół powinien być w duszy każdego z nas, każdy człowiek ma prawo wyboru własnej drogi, ale obowiązkiem państwa jest stworzenie takich warunków, aby spotkanie człowieka z Kościołem przynosiło dobre rezultaty” – mówił.

Gdy jednak zostanie prezydentem, będzie musiał wejść w stworzony przez Putina kanon rytualnych kontaktów między Kremlem a Monastyrem Daniłowskim, gdzie znajduje się siedziba Patriarchatu Moskiewskiego. Jak się wydaje, nie zwiększy to szans na ewentualną podróż Benedykta XVI do Moskwy.

Putin do roli następcy wybrał człowiek drugiego planu, ale mogą się mylić ci, którzy sądzą, że Miedwiediew będzie tylko marionetką w rękach swego potężnego protektora.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.