Nie ma mowy o PO–PiS-ie

Rozmowa z prof. Wojciechem Roszkowskim, historykiem i europosłem

|

GN 43/2007

publikacja 30.10.2007 12:18

Jacek Dziedzina: PiS poniosło klęskę czy po prostu „nie dało rady”, jak mówi premier?

Nie ma mowy o PO–PiS-ie

Wojciech Roszkowski: – Trochę spodziewałem się porażki PiS, przyglądając się kampanii w ostatnich tygodniach. Ale to nie jest klęska, bo wynik jest lepszy niż 2 lata temu. Oznacza to, że PiS zdołało przekonać do swojego programu trochę więcej wyborców.

Jeszcze miesiąc temu sondaże dawały przewagę PiS-owi. Gdzie się zgubiły te głosy?
– Zawiodły metody kampanii ostatnich 10 dni. Zabrakło umiejętności pozyskania nowych kręgów wyborców – młodzieży i inteligencji. PiS umocniło się w kręgach uboższych i wiejskich. I bardzo dobrze, bo były zaniedbane. Ale nie musiało zaniedbać jednocześnie elektoratu bardziej wykształconego. W tym punkcie PiS zawiodło.

A co z akcją CBA na ostatniej prostej?
– Sposób przeprowadzenia sprawy poseł Sawickiej zaszkodził. Zgadza się, dowody przeciwko niej, nie przesądzając wyroku sądu, są bardzo mocne. Ale sposób przedstawienia tej sprawy sprawił, że PO chwyciła wiatr w żagle. I to zadziałało.

Nie uważa Pan, że PiS i premier osobiście stracił kontrolę nad językiem kampanii? Agresywna retoryka, wątpliwe porównania przeciwników… Nawet podczas wieczoru wyborczego premier zaczął wyliczankę od „Faktów i mitów”, „Gazety Wyborczej”, wrzucając je do jednego worka z PO.
– Ja bym nie widział w tym agresji. Front od „Faktów i mitów” po „Gazetę Wyborczą” był antypisowski. Kampanie wyborcze na całym świecie są bardzo agresywne. Ataki były po obu stronach. Ze strony PO padały też bardzo obelżywe zarzuty. PiS tylko okazało się mniej skuteczne. Ja nie bronię cynizmu, to nie mój styl, ale tak się dzieje przy wyborach na całym świecie. A to było jeszcze podkręcane przez media – np. mówienie, że to krwawa kampania. Pamiętajmy, że to walka o władzę, w której wyciąga się bardziej lub mniej merytoryczne argumenty.

Czy w minioną niedzielę pogrzebaliśmy IV RP?
– Mam nadzieję, że nie, bo wtedy PO zawiodłaby wielu wyborców. Są wśród nich tacy, którzy chcą zapomnieć o PiS-ie, ale są też osoby, które uważają, że PiS robiło wiele dobrych rzeczy, tylko złymi metodami. Zobaczymy, co PO zrobi – czy odejdzie od polityki zmian, których społeczeństwo oczekiwało po aferze Rywina, a to oznaczałoby powrót do Rywinlandu.

Dwa lata temu nikt nie dopuszczał myśli, że możliwa jest inna koalicja niż PO–PiS. Dziś nikt już chyba nie wyobraża sobie, że PO i PiS mogą coś razem zrobić.
– Po takim wyniku wyborów koalicja PO–PiS jest niemożliwa. Prawdopodobna jest z PSL. I to pół biedy, bo przecież PO mogłaby dogadywać się z LiD-em. Ale PSL może okazać się trudnym partnerem, który bardzo mocno negocjuje. Aparat PSL-owski jest bardzo świadomą własnych interesów grupą. W kampanii zachowywali się bardzo rozważnie, ale PSL to partia władzy. Nie mówmy jednak, że nie będzie dobrze. Chociaż ja mam pewne obawy, bo PO kluczyła w tej kampanii. Nie było odpowiedzi, czy PO zamierza realizować te wspólne hasła IV RP.

Jaką opozycją będzie PiS?
– Powinno być bardzo nieprzyjemną opozycją, jeśli PO odwróci się od idei IV RP.

Szykuje się awanturnictwo w sejmie?
– PiS powinno być opozycją trzeźwą. Nie jestem zwolennikiem agresywnej opozycji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.