Wygrywa niezależny

Przemysław Kucharczak

|

GN 47/2006

publikacja 20.11.2006 13:16

Konkurentów zmiażdżył już w pierwszej turze dotychczasowy prezydent Katowic Piotr Uszok. Zdobył 73 procent głosów.

Piotr Uszok Piotr Uszok
po raz kolejny zdobył zaufanie zdecydowanej większości katowiczan.
Henryk Przondziono

Uszok jest prezydentem Katowic już od ośmiu lat. Nie należy do żadnej partii. W Radzie Miasta wspiera go lokalny komitet wyborczy „Forum Samorządowe i Piotr Uszok”.

To komitet o prawicowym charakterze. Przed ośmiu laty Piotr Uszok wygrał w Katowicach samorządowe wybory pod szyldem AWS. Tym razem bardzo mocno naciskał go PiS, by wystartował jako kandydat tej partii, to samo proponowała Platforma. Uszok stanowczo odmówił jednym i drugim. I wygrał bez ich pomocy.
Zwycięzca ma 51 lat. Mieszka z żoną Celiną oraz córkami Natalią i Moniką w podmiejskiej dzielnicy Kostuchna. Katowiczanie mogą czasem spotkać swojego prezydenta jeżdżącego na rowerze.

Sam mówi, że w nielicznych wolnych chwilach jeździ też z bliskimi na nartach, robi zdjęcia w pięknym wielkim lesie, który dotyka Katowic od południowej strony, a także gra na gitarze „dla wąskiego grona wtajemniczonych”.

W 1980 roku Piotr Uszok skończył Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie, a później zaczął pracę w katowickiej kopalni „Murcki”. Był sztygarem zmianowym i kierownikiem oddziału, a w końcu nadsztygarem do spraw urządzeń elektrycznych. To stanowisko porzucił w 1994 roku dla fotela wiceprezydenta Katowic. Radnym tego miasta został zresztą już wcześniej, po pierwszych wolnych wyborach samorządowych w 1990 roku.

W czasie rządów Piotra Uszoka w Katowicach znacznie się poprawił układ drogowy. Kierowcy odetchnęli zwłaszcza dzięki wielopasmowej Drogowej Trasie Średnicowej i autostradzie A4. Następne odcinki tej pierwszej wciąż są budowane. Tuż przed wyborami drogowcy skończyli jej najtrudniejszy fragment w centrum miasta: tunel pod wielkim katowickim rondem obok Spodka.

W niektórych miejscach Katowice stają się ładniejsze. Odnawiane są secesyjne kamienice z końca XIX wieku, których piękno było dotąd ukryte pod brudnymi, sczerniałymi elewacjami. Bo Katowice nie są wcale tak brzydkim miastem, jak podejrzewa większość ludzi z innych regionów Polski.

Krytycy wybranego ponownie prezydenta wytykają mu, że przez te wszystkie lata nie przebudował najważniejszego placu w mieście – rynku. Dzisiaj nie jest to miejsce, do którego chciałoby się przyprowadzić gości z innych miejscowości. Tu nie ma warunków, by powstał wianuszek kawiarni i cukierni jak na centralnych placach innych miast. Bo katowicki rynek jest właściwie wielkim skrzyżowaniem tramwajowym. Prezydent tłumaczy, że najpierw trzeba byłoby tam zbudować nową sieć kanalizacyjną. I obiecuje, że to miejsce też będzie ładne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.