Łzy i nadzieja

Ryszard Montusiewicz, korespondent KAI, Radia Watykańskiego i Polskiego Radia w Izraelu

|

GN 35/2005

publikacja 23.08.2005 11:13

Nie pomogły głośne protesty. Po 38 latach izraelskiej okupacji Strefa Gazy zostanie zwrócona Palestyńczykom. Czy w Ziemi Świętej zagości pokój?

Łzy i nadzieja Izraelski żołnierz przytula swoją siostrę w pobliżu głównej synagogi na terenie największego osiedla żydowskiego w Strefie Gazy. PAP/EPA/P. Zaklin

Sierpień 2005 r. pozostanie w historii państwa Izrael jedną z najbardziej dramatycznych dat. Jednostronna decyzja o likwidacji żydowskich osiedli w Strefie Gazy i wycofaniu stamtąd izraelskiej armii poróżniła Izraelczyków tak jak kolory, którymi posługiwały się przeciwstawne obozy: za – błękitny i przeciw – pomarańczowy. Część Izraelczyków, a szerzej – Żydzi na całym świecie, rozpoczęcie ewakuacji ze Strefy Gazy dzień po zakończeniu święta żałoby „Dziewiątego aw” – obchodzonego na pamiątkę zburzenia Świątyni Jerozolimskiej prawie 2 tys. lat temu – będzie wspominać jako przedłużenie dnia narodowej tragedii i smutku. Dla innych wycofanie się ze Strefy Gazy (oraz likwidacja 4 małych kolonii na Zachodnim Brzegu Jordanu) oznacza nadzieję na wznowienie procesu pokojowego i przywrócenie perspektywy zakończenia konfliktu arabsko-żydowskiego, który rozpalają od blisko 60 lat kolejne wojny, zbrojne starcia i zamachy terrorystyczne.

Żydowskie wyspy na palestyńskim morzu
Strefa Gazy była, z politycznego i wojskowego punktu widzenia, nie do utrzymania. Generowała nieustanny zbrojny konflikt. To niewielki obszar palestyński, o powierzchni około 400 km2, wciśnięty między Izrael, Morze Śródziemne i Egipt. To najbardziej zaludniony rejon świata. Mieszka tam około 1,2 mln Palestyńczyków (władze Autonomii podają nawet 1,5 mln) w kilku miastach i kilkunastu obozach dla uchodźców.

W 21 osiedlach mieszkało 7,5 tysiąca osadników żydowskich. Osiedla strzeżone były stale przez kilkanaście tysięcy żołnierzy. Stanowiły poszerzone terytorialnie bazy izraelskiego wojska. Tereny rolnicze żydowskich osadników zajmowały ponad jedną trzecią powierzchni Strefy Gazy. Osadnicy zatrudniali palestyńskich i tajskich robotników rolnych. Likwidacja osiedli zmniejszyła ponaddwukrotnie długość styku izraelsko-palestyńskiego, w istocie linii frontowej. Teraz będzie nią tylko zewnętrzna granica Strefy Gazy.

Szaron zaskoczył wszystkich
Autorem planu wycofania się ze Strefy Gazy jest premier Izraela Ariel Szaron. Jako nastolatek rozpoczął walkę o niepodległość Izraela. Uczestniczył we wszystkich wojnach arabsko-izraelskich. Pod dowództwem Szarona izraelskie czołgi przekroczyły w 1967 r. Kanał Sueski i zatrzymały się 100 km od Kairu. Szaron zawsze propagował żydowskie osadnictwo na okupowanych terenach palestyńskich w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu. Był przeciwny izraelsko-palestyńskiemu porozumieniu pokojowemu, zawartemu w Oslo w 1993 r.

Nigdy nie podał ręki Jaserowi Arafatowi. Ale to właśnie Szaron podpisał, jako premier Izraela, międzynarodowy plan pokojowy „Mapa drogowa”, wspierany przez USA, UE, Rosję i ONZ. Plan ten zakładał powołanie państwa palestyńskiego do końca 2005 roku. Wiadomo, że to się nie uda! Paradoksalnie, m.in. właśnie z powodu realizacji idei Szarona – jednostronnego wycofania się ze Strefy Gazy. Izrael na nic więcej nie może sobie obecnie pozwolić. Plan wycofania się ze Strefy Gazy zdumiał izraelskich polityków i społeczeństwo, a także opinię międzynarodową. Realizację tej operacji Szaron przypłaci zapewne – jak uważa wielu analityków – polityczną porażką. Już doszło do rozłamu w jego partii Likud. Premier utracił też poparcie partii nacjonalistycznych, prawicowych i religijnych oraz wpływowych rabinów.

Z kolei lewica, wspierająca plan opuszczenia Strefy Gazy, pozostawi Szarona bez poparcia, gdyż chce kolejnych kroków na drodze porozumienia się z Palestyńczykami, a na te Szaron nie jest gotowy.
Czym jest jednostronne wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy? Ścieżką, której nie „wyrysowano” na „Mapie drogowej”. Pomysłodawcy „Mapy drogowej” musieli ideę Szarona zaakceptować, czy nawet zaadoptować, aby całego planu nie włożyć do szuflady jak wiele poprzednich inicjatyw dyplomatycznych, mających rozwiązać bliskowschodni konflikt.

Trzy razy „nie”
Strefa Gazy pozostawiona Palestyńczykom nie stanie się w pełni samodzielna. Stanowi tylko część przyszłego państwa palestyńskiego. Do tego jest oddzielona od Zachodniego Brzegu Jordanu terytorium izraelskim. Od Izraela oddziela ją system zasieków i elektronicznych blokad. Jest przeludniona, zniszczona, tonie w bezrobociu (60 proc.). Otwarcie portu morskiego, uruchomienie lotniska, tranzyt na Zachodni Brzeg Jordanu wymagać będą zgody Izraela. Izraelska armia zastrzega sobie też możliwość zbrojnych ataków na ośrodki skrajnych organizacji islamskich, jeżeli podejmą one ataki rakietowe na miejscowości izraelskie, położone w sąsiedztwie Strefy Gazy.

Ustąpienie Izraela ze Strefy Gazy można uznać za znakomite pociągnięcie taktyczne, aby obronić strategiczne cele polityczne. Tymi celami są: zachowanie osadnictwa żydowskiego na Zachodnim Brzegu Jordanu (o wiele istotniejsze niż w peryferyjnej Strefie Gazy), zachowanie integralności Jerozolimy jako „wiecznej, niepodzielnej stolicy państwa żydowskiego”, odmowa powrotu uchodźców palestyńskich na terytorium Izraela. Wobec tych roszczeń palestyńskich premier Szaron mówi zdecydowanie: trzy razy „nie”.

Wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy można traktować jako akt sprawiedliwości dziejowej. Trudno jednak wiązać z tym faktem przełom w konflikcie bliskowschodnim. Operacja ta wywołała najgłębszy w historii Izraela podział w społeczeństwie żydowskim. Obudziła już, niestety, żydowski terroryzm. Ale też pozyskała dla Szarona uznanie społeczności międzynarodowej. Rozbudziła palestyńskie nadzieje na zwycięstwo w wieloletnim zmaganiu o własne państwo. Zarazem postawiła władze palestyńskie przed wyzwaniem okiełznania skrajnych ugrupowań islamskich. Te z kolei uznają ustępstwo Izraela wyłącznie za sukces operacji terrorystycznych przeciw żydowskiemu państwu – jego mieszkańcom, żołnierzom i osadnikom. Dlatego też zapowiadają kontynuowanie walki.

Doszło więc do tego, co zawsze daje się zaobserwować w bliskowschodnim konflikcie – nabrzmiałym i wielowątkowym. Każde konstruktywne rozwiązanie otwiera – poza perspektywą normalizacji i pokoju – nowe pokłady eskalacji napięcia i ekstremizmu. Samo wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy nie przyniesie bowiem politycznego porozumienia palestyńsko-izraelskiego. W konflikcie izraelsko-palestyńskim żadne rozwiązanie, okazuje się, nie jest proste. Przynosi nowe tragiczne uwikłania, ofiary po obu stronach, rodzi gorycz i poczucie niemożności przekroczenia owego „kredowego koła”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.