Dyrektor Kariera Pani

Andrzej Grajewski

|

GN 17/2005

publikacja 20.04.2005 23:30

Na czele jednego z najważniejszych departamentów MSWiA, kontrolującego pracę administracji rządowej w terenie oraz koordynującego program walki z korupcją stoi dyrektor Jolanta Gontarczyk, była agentka bezpieki, osoba odpowiedzialna za rozpracowanie Polonii w RFN oraz inwigilację ks. Franciszka Blachnickiego.

Jolanta Gontarczyk Jolanta Gontarczyk
na III Kongresie Kobiet SLD.
East News/Jan Zdziarski jr

Jej kariera to jedyny znany mi przypadek, aby osoba bezpośrednio zaangażowana w zwalczanie opozycji demokratycznej oraz emigracji zajmowała tak wysokie stanowisko w życiu publicznym i administracji państwowej. Ostatnio jest coraz bardziej aktywna, jakby przekonana, że przeszłość została definitywnie zapomniana i nie może być przedmiotem osądu w demokratycznym państwie, gdzie wyborcy decydują, jaka formacja rządzi. Warto więc przypomnieć nieco faktów z tej niezwykłej kariery.

Emigranci?
Jolanta i Andrzej Gontarczykowie pojawili się w RFN we wrześniu 1982 r. Ona, doktor socjologii, była adiunktem w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Łodzi oraz działaczką tamtejszej „Solidarności”; on był kierownikiem Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania Filmów. Ponieważ mieli rodzinę w RFN, stosunkowo szybko przeszli wszystkie procedury i otrzymali niemieckie obywatelstwo. W połowie 1983 r. poszli na wykład ks. Franciszka Blachnickiego i zadeklarowali gotowość uczestniczenia w pracy tworzonej przez niego Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów (ChSWN). Było to stowarzyszenie skupiające Polaków i przedstawicieli innych narodów Europy Środkowowschodniej, zniewolonych przez sowiecką przemoc. Ks. Blachnicki miał kontakty z wieloma dysydentami czeskimi, słowackimi, ukraińskimi oraz rosyjskimi.

Wspierały go także różne niemieckie organizacje. ChSWN organizowała sympozja, seminaria, spotkania przedstawicieli różnych narodów oraz szczególnie znane Marsze Wyzwolenia Narodów, które odbywały się na zamku Hambach, miejscu symbolicznym dla niemieckiej demokracji. Z pewnością ośrodek w Carlsbergu był solą w oku wielu komunistycznych służb specjalnych. Pełne pogróżek komentarze na temat działalności ChSWN publikowała moskiewska prasa. Gontarczykowie stopniowo zdobywali zaufanie ks. Blachnickiego. Powierzył im kierowanie tworzoną w Carlsbergu drukarnią „Maximilianum”, gdzie m.in. wydawano pismo ChSWN „Prawda–Krzyż––Wyzwolenie”. Publikowała w nim także Jolanta Gontarczyk, pryncypialnie potępiając władze komunistycznej Polski oraz wzywając do odnowy moralnej i nawrócenia, jako jedynej drogi prowadzącej do odzyskania przez Polskę niepodległości.

Ksiądz im wierzył
Pomimo że coraz częściej pojawiały się głosy ostrzegające przed Gontarczykami, ks. Blachnicki długo im wierzył. Wierny swoim ideałom, nie chciał przekreślać żadnego człowieka. Każdemu ufał i chciał wierzyć, że jeśli ktoś daje świadectwo publicznie, to nie kłamie. Dzięki temu 30 czerwca 1985 r. Jolanta Gontarczyk została wybrana na prezesa ChSWN. Jej działania wzbudzały coraz więcej wątpliwości, zarówno w Carlsbergu, jak i wśród innych działaczy polonijnych. Informacje o agenturalnej działalności Gontarczyków przekazał ks. Blachnickiemu działacz „Solidarności Walczącej” Andrzej Wirga. 26 lutego 1987 r. ks. Blachnicki powiedział swym najbliższym współpracownikom, że za dwa dni dostanie materiały potwierdzające zdradę Gontarczyków. Rano 27 lutego doszło do burzliwej rozmowy z nimi. Po powrocie do „Marianum” ks. Blachnicki zasłabł i zaczął konać. Niemiecki lekarz w akcie zgonu napisał, że przyczyną śmierci był zator tętniczy. Jednak osoby, które były w tym czasie przy nim, wspominają dziwne okoliczności jego śmierci. Gontarczykowie jeszcze przez kilka miesięcy mieszkali w Carlsbergu. Już wówczas w listach do bpa Szczepana Wesołego, duszpasterza emigracji, oczerniali ks. Blachnickiego oraz jego dzieło.

22 listopada 1987 r. na Walnym Zebraniu ChSWN zostali oskarżeni o działalność agenturalną, polegającą m.in. na rozbijaniu od wewnątrz organizacji i prowokowaniu ustawicznych konfliktów paraliżujących wszelką działalność. Był to koniec ich kariery. Wkrótce po tym, zagrożeni aresztowaniem przez niemiecki Bundes Kriminalamt, uciekli do kraju. Z komunikatu Prokuratury Generalnej RFN wynikało, że Gontarczyków oskarżano o szpiegostwo. O ich powrocie radośnie poinformował Jerzy Urban. Przedstawiał ich jako pracowników Radia Wolna Europa, co nie było prawdą. Później Jolanta Gontarczyk udzieliła kilku wywiadów, w których szkalowała solidarnościową emigrację, Wolną Europę oraz ośrodek w Carlsbergu, który przedstawiała jako „typowy ośrodek walki z komunizmem”.

Życie po życiu
Nowy etap kariery Jolanty Gontarczykowej zaczął się po 1989 r. W środowisku postkomunistów stała się orędowniczką idei feministycznych oraz głównym ekspertem ds. równości płci. Kiedy w czerwcu 1990 r. z inicjatywy Danuty Waniek powstała Demokratyczna Unia Kobiet, J. Gontarczyk objęła w niej funkcję sekretarza generalnego. Później wchodziła w skład różnych gremiów doradczych, rad programowych, a także władz samorządowych. Była jedną z inicjatorek ustawy legalizującej aborcję. Wraz z grupą zwolenniczek takich zmian w prawie w listopadzie 1996 r. została przyjęta przez prezydenta Kwaśniewskiego, gdzie zabierała głos w imieniu Demokratycznej Unii Kobiet. Później zaangażowała się w kampanię na rzecz prawnej legalizacji związków gejowskich i lesbijskich. Już pod koniec lat 90. przypomniano jej przeszłość z lat 80. Wydawało się, że kierownictwo SLD nie zechce firmować osoby tak skompromitowanej. Na jakiś czas zniknęła z życia publicznego, lecz wkrótce ponownie stanęła w pierwszym szeregu postkomunistycznych polityków.

W 1998 r. została wybrana do sejmiku województwa mazowieckiego z listy SLD. Pełniła tam odpowiedzialną funkcję wicemarszałka województwa, m.in. otwierając biuro Regionu Mazowsze w Brukseli. Była gościem honorowym I Kongresu SLD, na którym m.in. odczytano list prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, wzywający działaczy lewicy do przeproszenia za „zbrodnie, które popełniono w Polsce pod sztandarami lewicy”. Gdy dziennikarze pytali sekretarza generalnego SLD Krzysztofa Janika, jak w kontekście tych apeli ocenia obecność na kongresie takich ludzi jak Gontarczykowa, z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że „przeszłość Joli Gontarczyk jest wewnętrznym problemem Joli Gontarczyk”. Jak się okazało, ta przeszłość nie była także przeszkodą w objęciu ważnych stanowisk w administracji państwowej. Ekipa premiera Millera postawiła przed nią nowe zadania. Została zastępcą dyrektora Departamentu Administracji Publicznej, jednej z najważniejszych struktur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, odpowiedzialnej m.in. za funkcjonowanie administracji rządowej w województwach, gospodarowanie nieruchomościami stanowiącymi własność Skarbu Państwa czy lokalizację autostrad.

Błyskotliwy awans
Dyrektor Gontarczyk otrzymała niezwykle odpowiedzialne zadanie kierowania pracami Zespołu do spraw Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej. Jak napisano na oficjalnych stronach MSWiA : „Projekt ten ma wzmocnić zdolność Polski w wypełnianiu zobowiązań członkowskich Unii Europejskiej, szczególnie poprzez ulepszenie działań mających na celu zwalczanie korupcji”. W ramach swych zajęć służbowych Pani Dyrektor jeździ po kraju i szkoli wojewodów, jak mają walczyć z korupcją. Jej ulubionym tematem jest przekonywanie o „potrzebie zwiększenia świadomości znaczenia zachowań etycznych w administracji publicznej”. Realizowany przez dyrektor Gontarczyk program jest częściowo finansowany przez Komisję Europejską.

Aktywność dr Gontarczyk nie ogranicza się tylko do służby publicznej. Ze znaną jeszcze z czasów carlsberskich żarliwością na Kongresie Kobiet SLD w grudniu 2004 r. broniła minister Magdaleny Środy, która zasłynęła oskarżeniem Kościoła o stworzenie duchowego klimatu dla stosowania przemocy wobec kobiet. W marcu br. została powołana przez Radę Krajową SLD do zespołu, który ma opracować nową strategię programową tej partii.

W III Rzeczypospolitej rozpoczęto proces beatyfikacyjny ks. Blachnickiego, a jednocześnie możliwy był błyskotliwy awans osoby, która przez kilka lat działała przeciwko niemu. Kariera Pani Dyrektor jest jednym z paradoksów naszej rzeczywistości, który mógł się wydarzyć tylko w kraju bez zasad i kręgosłupa moralnego.

Dziękuję Ewie Kusz, Głównej Odpowiedzialnej Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła, za pomoc w zebraniu dokumentacji dotyczącej pracy Jolanty Gontarczyk w Carlsbergu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.