Pojedynek na fortepiany

Szymon Babuchowski, Barbara Gruszka-Zych

|

GN 39/2010

publikacja 30.09.2010 11:06

W Konkursie Chopinowskim nie chodzi tylko o to, żeby wyłowić wirtuozów. Chodzi o to, aby odkryć wśród nich takich, którzy specjalnie czują Chopina.

Zwycięstwo w konkursie to przepustka do wielkiej kariery. Na zdjęciu: Rafał Blechacz. Zwycięstwo w konkursie to przepustka do wielkiej kariery. Na zdjęciu: Rafał Blechacz.
REPORTER/Karol Piechocki

Należy do najstarszych i najbardziej prestiżowych konkursów wykonawczych na świecie. Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, zwany potocznie Konkursem Chopinowskim, odbywa się co pięć lat i za każdym razem budzi emocje. Nic dziwnego – to właśnie tutaj zwyciężali Martha Argerich, Krystian Zimerman czy Rafał Blechacz. Wszyscy oni zrobili później wielką karierę w świecie muzycznym.

Muzyka zza żaluzji
Jak to się dzieje, że prawdziwych melomanów nie nuży słuchanie na wszystkich etapach utworów jednego tylko kompozytora? Czy w twórczości, która tak mocno została zgłębiona, można odkryć jeszcze coś nowego? Okazuje się, że tak. Jeśli sięgniemy do historii recepcji Chopinowskiego dzieła, zobaczymy, że na początku XX wieku wcale nie było jasne, jak należy grać utwory naszego wybitnego artysty. Jerzy Waldorff pisał, że jego sztukę postrzegano wówczas często jako „cieplarnianą i chorobliwą”; że sprowadzano ją do „spowitego krepą sztandaru narodowej niewoli”. Dopiero z inicjatywy prof. Jerzego Żurawlewa rozpoczęła się szersza dyskusja o tym, jak grać Chopina. Prezydent Ignacy Mościcki obiecał, że obejmie konkurs swoim patronatem, i tak się zaczęło. W 1927 roku odbył się pierwszy Konkurs Chopinowski, którego zwycięzcą został Lew Oborin, reprezentant ZSRR. Warto dodać, że w rywalizacji uczestniczył także sam Dymitr Szostakowicz – jak się później okazało, jeden z najwybitniejszych kompozytorów XX wieku. W Warszawie zdobył dopiero siódmy dyplom uznania. Po trzecim Konkursie Chopinowskim w 1937 roku nastąpiła przerwa spowodowana II wojną światową. Zorganizowanie kolejnej imprezy okazało się możliwe dopiero dwanaście lat później. Jedyną ocalałą po wojnie salą koncertową w mieście było pomieszczenie w budynku „Roma”. To tu odbyły się przesłuchania. W dwóch pierwszych etapach, aby zapewnić większą sprawiedliwość werdyktu, jury słuchało pianistów zza żaluzji.

Żeby Chopin był Chopinem
Praca jurorów w konkursie pianistycznym to niezwykle trudne zadanie. Większość wykonawców pod względem technicznym jest przygotowana doskonale. Jurorzy muszą więc często wyłapywać niuanse, którymi różnią się poszczególne wykonania. Ocena, siłą rzeczy, musi być subiektywna. – Zawsze boję się, żeby jury i krytycy nie zachwycili się jedną osobą, która uwiedzie ich swoją widowiskową grą, zdominuje własną osobowością. To nie zawsze idzie w parze z intencjami kompozytora – mówi prof. Andrzej Jasiński.
Profesor już po raz ósmy wchodzi w skład jury Konkursu Chopinowskiego. Po raz trzeci jest jego przewodniczącym. – Konkurs nie jest tylko po to, żeby wyłowić wirtuozów – twierdzi – bo to zadanie dla innych światowych imprez, ale aby odkryć takich wirtuozów, którzy specjalnie czują Chopina. To oni powinni zostać wzorem dla uczniów. Istnieje niebezpieczeństwo, że gdyby ci ekstrawaganccy wirtuozi byli naśladowani przez młodszych, Chopin nie byłby już Chopinem. A przecież sam kompozytor mówił o graniu, że jego ostatecznym celem jest prostota. Wolał, by krytycy pisali, że grał za cicho, niż by mówili, że walił w klawisze. Sprawiedliwość w ocenianiu mają zapewnić demokratyczne procedury głosowania. Głos przewodniczącego może przeważyć szalę tylko w przypadku wielokrotnego remisu w poszczególnych głosowaniach. Jurorzy rozmawiają z uczestnikami dopiero po koncercie laureatów, a pedagodzy zasiadający w jury nie mają prawa głosować na swoich wychowanków.

Wędka zamiast klawiatury
W konkursie mogą brać udział pianiści mający od 17 do 30 lat, ale w rzeczywistości mało który artysta powyżej 25. roku życia decyduje się na ten krok. – Choć wykonania stają się z wiekiem coraz dojrzalsze, zmniejsza się odporność na stres – mówi 22-letni Jacek Kortus, który w konkursie bierze udział po raz drugi i – jak twierdzi – ostatni. Pianiści w różny sposób radzą sobie ze zdenerwowaniem. Krystian Zimerman przed swoim zwycięstwem, zamiast ćwiczyć, pojechał pod namiot z profesorem Jasińskim, jego rodziną i własnymi kolegami. – Łowił ryby, wspinał się po górkach – to pozwoliło mu się odprężyć – opowiada pedagog. – Po zwycięstwie powiedział: „Szkoda, że konkurs się już skończył. Teraz grałbym coraz lepiej”. To perfekcjonista. Profesor jest dumny ze swojego ucznia, który jeździ teraz ze swoim fortepianem po najważniejszych scenach świata. Inny uczeń laureat, Krzysztof Jabłoński, początkowo nie rokował wielkich nadziei na konkursowy sukces. Podczas przesłuchania w szkole komisja stwierdziła, że to znakomity pianista, ale nie gra do końca zgodnie z przesłaniem Chopina. „Dajcie mu spokój, może i zdobędzie III nagrodę” – stanął w jego obronie prof. Jasiński. Te słowa okazały się prorocze. Sam profesor też startował w konkursie – odpadł podczas eliminacji w 1960 roku. Dziwi się tym, którzy obrażają się na decyzje jurorów. – Nie twórzmy instytucji pokrzywdzonych. Wielu nienagradzanych zrobiło wielkie kariery i nagrało mnóstwo płyt – mówi.

Wygrać piękno
Prawdą jest jednak, że przed zwycięzcą Konkursu Chopinowskiego otwierają się niemal wszystkie sceny świata. Dla artysty to najważniejsza nagroda, być może istotniejsza nawet od niebagatelnej sumy 30 tys. euro, przyznawanej za pierwsze miejsce. Komu przypadnie ona w tym roku? Zdecyduje o tym jury, złożone z samych pianistów. Są wśród nich laureaci poprzednich konkursów, m.in. Martha Argerich, Dang Thai Son, Adam Harasiewicz i Piotr Paleczny. Wybór będzie trudny, bo do rywalizacji przystąpi 81 geniuszy. – Zostali dopuszczeni wirtuozi, którzy dodadzą konkursowi pieprzyka, mogą wzbudzić kontrowersje – uważa prof. Andrzej Jasiński. Do tej pory najwięcej zwycięzców wykształciło moskiewskie konserwatorium. W tym roku Rosję będzie reprezentować dwanaścioro muzyków. Tradycyjnie najsilniejszą ilościowo reprezentację mają kraje Dalekiego Wschodu. – Eliminacje były wyjątkowo trudne, bo rozpoczęły się tuż po katastrofie pod Smoleńskiem. Nastrój żałoby wpłynął na wszystkich, niektórzy jurorzy zwalniali się z przesłuchań. Potem wybuchł wulkan i pojawiły się trudności z przylotem kandydatów. Jednak ostatecznie wszyscy zagrali znakomicie – opowiada profesor Jasiński. Zapowiada się więc pasjonujący pojedynek na fortepiany, w którym chodzi o to, by wygrać… piękno. W takiej grze wszyscy są zwycięzcami, a już szczególnie my – słuchacze.

Polacy, którzy zagrają w tym roku

Fares Marek Basmadji
Marek Bracha
Jacek Kortus
Marcin Koziak
Joanna Różewska
Gracjan Szymczak
Paweł Wakarecy


Dotychczasowi zwycięzcy

1927 rok Lew Oborin (ZSRR)
1932 rok Alexander Uninsky (bezpaństwowy)
1937 rok Jakow Zak (ZSRR)
1949 rok Bella Dawidowicz (ZSRR)/Halina Czerny-Stefańska (Polska)
1955 rok Adam Harasiewicz (Polska)
1960 rok Maurizio Pollini (Włochy)
1965 rok Martha Argerich (Argentyna)
1970 rok Garrick Ohlsson (USA)
1975 rok Krystian Zimerman (Polska)
1980 rok Dang Thai Son (Wietnam)
1985 rok Stanisław Bunin (ZSRR)
1990 rok Kevin Kenner (USA) – II nagroda, I nie przyznano
1995 rok Philippe Giusiano (Francja)/ Alexei Sultanov (Rosja) – II nagroda, I nie przyznano
2000 rok Yundi Li (Chiny)
2005 rok Rafał Blechacz (Polska)

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.