Agrowakacje

Jarosław Dudała

|

GN 31/2010

publikacja 03.08.2010 11:03

W agroturystyce okres romantyczny już się skończył. I to 10 lat temu. Teraz obowiązuje hasło: Podnoś standard albo giń!

Agrowakacje fot. ARCHIWUM RODZINY SAJÓW

W Polsce jest dziś około 10 tys. gospodarstw agroturystycznych. To znaczy, że tego typu działalnością zajmuje się nieco mniej niż 0,5 proc. gospodarstw rolnych w naszym kraju i odsetek ten utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie. Agroturystycznym zagłębiem są Karpaty. Na ich terenie znajduje się zaledwie 8 proc. polskich gmin, ale aż 29 proc. miejsc agroturystycznych w kraju. Na Pomorzu obiektów agroturystycznych jest mniej, ale dysponują one stosunkowo dużą liczbą miejsc noclegowych. Jak mówi prezes Instytutu Turystyki dr Krzysztof Łopaciński, 6 lat temu z kwater agroturystycznych skorzy-stało około 600 tys. Polaków. W roku ubiegłym było ich już około 1 miliona. To spory wzrost i mogłoby się wydawać, że branża ta ma się całkiem nieźle. Ale to nie do końca prawda. Agroturystyka zagospodarowuje bowiem zaledwie 3 proc. rynku turystycznego w naszym kraju. Wprawdzie baza agroturystyczna jest dość spora, bo to prawie 100 tys. łóżek (wobec około 600 tysięcy łóżek, jakimi dysponuje cała branża), ale ich wykorzystanie jest stosunkowo niewielkie. Sięga ono 20–25 proc., podczas gdy wykorzystanie bazy w innych gałęziach turystyki wynosi średnio około 40 proc.

Efekty?
– To przede wszystkim niska rentowność agroturystyki. Inaczej mówiąc, z samej agroturystyki nie da się raczej wyżyć – mówi dr Łopaciński. Z drugiej strony, faktem jest i to, że mieszkańcy wsi skoncentrowani na działalności rolnej nie mają sił i czasu, by dodatkowo zajmować się agroturystyką. Czyli: żeby zarobić na agroturystyce, trzeba się w nią solidnie zaangażować, ale wspierać się też profitami z działalności rolnej.– W ciągu ostatnich 10 lat koszty prowadzenia gospodarstwa agroturystycznego znacznie wzrosły, a cena za łóżko wzrosła tylko o 20 proc. – potwierdza Krystyna Drąg z Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej „Gospodarstwa Gościnne”. Ponadto polscy turyści stali się wybredni. Pomieszkiwanie u rolnika kątem oraz zadowalanie się czystym powietrzem i domowym jedzeniem należą już do przeszłości. Dziś trudno jest wynająć pokój bez łazienki. Zamiast pomagać gospodarzom przy żniwach, goście szukają wypożyczalni rowerów czy sprzętu wodnego, imprez plenerowych itp.

Wobec tego obowiązuje dziś hasło: „Podnoś standard albo giń!”. Ci, którzy odnieśli już agroturystyczny sukces, profesjonalizują tę działalność. Coraz częściej przekształcają swe gospodarstwo agroturystyczne w typowy pensjonat. O jego korzeniach przypomina już tylko szyld, w którym zachowana zostaje agroturystyczna nazwa. Dr Łopaciński tłumaczy zjawisko profesjonalizacji agroturystyki także tym, że gospodarstwa te powoli przejmowane są przez kolejne pokolenie. Rodziców – rolników zastępują często ich dzieci, wykształcone w szkołach gastronomicznych i hotelarskich. Zjawiska te są najbardziej zaawansowane w północnej i zachodniej części naszego kraju.

Prawo nie nadąża
Zdaniem eksperta, sposobem na zwiększenie zainteresowania agroturystyką jest dodanie do niej szeroko rozumianej gastronomii. Chodzi nie tylko o zwykłe posiłki, ale także np. o możliwość zbierania w gospodarstwie warzyw czy owoców i wspólne z gospodarzami przygotowywanie przetworów.
Według dr. Łopacińskiego, potrzebna jest też specjalizacja. To znaczy, że jeden gospodarz będzie miał u siebie wypożyczalnię rowerów, a drugi słynąć będzie z najlepszych we wsi konfitur. Jedna wieś znana będzie z odpustów, a sąsiednia miejscowość zaoferuje np. turnieje rycerskie w ruinach miejscowego zamku. – W Niemczech czy Irlandii co tydzień organizowane są kiermasze, na których gospodynie z całej okolicy sprzedają domowe wypieki – mówi dr Łopaciński. Z tą specjalizacją jest jednak problem prawny. Otóż rolnik prowadzący gospodarstwo agroturystyczne może sprzedawać swoim gościom domowe przetwory albo wypożyczać kajaki bez płacenia podatków. Ale jeśli skieruje tę samą ofertę do gości z sąsiedniego gospodarstwa, to zaczyna tym samym prowadzić zwykłą działalność gospodarczą, ze wszystkimi jej rygorami, także podatkowymi. Jak widać, prawo nie nadąża tu (nie po raz pierwszy) za życiem.

Ile to kosztuje?
Spójrzmy na agroturystykę od strony klienta, czyli gościa, turysty. Dlaczego ludzie w ogóle przyjeżdżają do gospodarstw agroturystycznych? – Gdy się pyta w ankiecie: „Gdzie chciałbyś wypoczywać?” i daje się listę 20 typowych propozycji, to najczęściej otrzymuje się następującą odpowiedź: „W leśniczówce nad jeziorem”. Potem jednak przychodzi refleksja: „A co jeśli będzie potrzebny lekarz? Ze środka lasu będzie do niego daleko. I do jakichkolwiek ludzi będzie daleko. No to może pojedźmy do jakiejś wsi?”. W ten sposób turyści decydują się na agroturystykę – tłumaczy dr Łopaciński. Powód drugi to niewygórowana cena. Średni koszt pokoju w gospodarstwie agroturystycznym to 30–35 zł za dobę.

Za tę cenę można byłoby pojechać do taniego ośrodka wczasowego, ale jego standard byłby wtedy raczej niski. Od takiego wyboru odstręcza potencjalnych gości wizja typowej, zatłoczonej stołówki. Warunki w gospodarstwie agroturystycznym są bardziej kameralne. Ponadto można z gospodarzami negocjować cenę nie od osoby, ale od rodziny. Powód trzeci jest taki, że do gospodarstw agroturystycznych chętnie jeździ się z małymi dziećmi. Wprawdzie wymogi Unii Europejskiej sprawiają, że małych (i dużych) turystów nie można już np. uczyć dojenia krów, ale sam widok i możliwość pogłaskania zwierząt gospodarskich jest dla maluchów sporą atrakcją. Poza tym, tereny gospodarstw agroturystycznych są zwykle ogrodzone i można dzieci wypuścić do ogrodu bez obawy o ich bezpieczeństwo.

Dochód bez podatku
Spójrzmy teraz na agroturystykę od strony chętnych do podjęcia tego typu działalności.
– Każdy może założyć gospodarstwo agroturystyczne – mówi Krystyna Drąg. Rolnicy są jednak w nieco lepszej sytuacji, bo jeśli płacą podatek rolny, to dochód z agroturystyki nie jest obciążony podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Dodatkowe warunki tego zwolnienia są takie, że pokoi nie może być więcej niż 5. Przepis ten bywa obchodzony w ten sposób, że część pokoi jest zapisywana na jednego członka rodziny, a kolejne – na drugiego czy trzeciego. Kwatery muszą się też znajdować w budynku mieszkalnym, a nie w zaadaptowanych do tego celu budynkach gospodarskich. Jeśli już zakładamy gospodarstwo agroturystyczne, zadbajmy o łazienkę w każdym pokoju gościnnym oraz o dodatkowe atrakcje (była o nich mowa wyżej).

Pieniądze z Unii
Warto spróbować pozyskać na tę działalność środki z Unii Europejskiej. Głównym kanałem, przez który pieniądze te trafiają do zainteresowanych, jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARi-MR). Jak mówi dr Łopaciński, w ubiegłych latach pieniądze unijne przeznaczone były głównie na szkolenia i promocję. Trudniej było zdobyć środki na inwestycje w środki trwałe. Teraz możliwe jest pozyskanie nawet dużych pieniędzy, zwłaszcza dla tych, którzy chcą przekształcić gospodarstwo agroturystyczne w pensjonat.
Według Pawła Wojcieszaka z ARiMR, agroturystyka może być dotowana w ramach wspierania działalności pozarolniczej mieszkańców wsi.

Może tu chodzić m.in. o wspieranie usług, związanych z turystyką rekreacją i sportem. Dotacja polega na zwrocie do 50 100 tys. zł. Warunki przyznania pomocy to: złożenie wniosku (pomoc w jego wypełnieniu oferują ośrodki doradztwa rolniczego), wiek do 60 lat, ubezpieczenie w KRUS-ie od co najmniej 12 miesięcy oraz zamieszkanie na wsi lub w mieście do 5 tys. mieszkańców. Na cały program rozwoju obszarów wiejskich w latach 2007–2013 przeznaczono około 345 mln euro. Trudno powiedzieć, ile z tych pieniędzy wchłonie agroturystyka. Ale chętni do uszczknięcia kawałka tego tortu powinni zacząć działać natychmiast, bo składanie wniosków o dotację rozpoczyna się już 24 sierpnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.