Plaga rozwodów

Bogumił Łoziński

|

GN 19/2010

publikacja 11.05.2010 14:34

Rozwody stały się dziś tak powszechne, że mało kto w pełni uświadamia sobie moralne i psychiczne zło, jakie powodują. Głos Kościoła katolickiego jest jednym z nielicznych, który o tym przypomina. Do 1981 r. rozwody były zakazane w Hiszpanii, a w Irlandii aż do 1997 roku.

Plaga rozwodów istockphoto

Współczesny świat opanowany jest przez mentalność rozwodową. Prawo do rozwodu istnieje prawie wszędzie, w wielu krajach wprowadza się procedury ułatwiające rozwód. Także katolicy ulegają tej mentalności. Coraz więcej osób stara się przed sądem kościelnym o uznanie sakramentu za zawarty w sposób nieważny. Tymczasem Kościół katolicki idzie pod prąd tym tendencjom. W czasie kwietniowej wizyty na Malcie Benedykt XVI upomniał się o nierozerwalność małżeństwa. Na spotkaniu z młodymi w La Valeltcie mówił: „Powinniście być dumni, że wasz kraj zarówno broni nienarodzonych, jak i wspiera stabilne życie rodzinne, sprzeciwiając się aborcji i rozwodom. Zachęcam was do podtrzymywania tego odważnego świadectwa o świętości życia oraz o centralnym znaczeniu małżeństwa i życia rodzinnego dla zdrowia społecznego”. Malta jest wyjątkowym krajem w Europie, ponieważ jako jedyny nie ma w swoim prawodawstwie prawa do rozwodów, dopuszczając jedynie separację.

Świat rozwodów
Rekordzistą pod względem liczby rozwodów są Stany Zjednoczone, gdzie rozchodzi się połowa małżeństw (około miliona rocznie). Niewiele lepiej jest w innych krajach. W Europie rozwodzi się od połowy do jednej trzeciej małżeństw. Dane te szokują, tym bardziej że wprowadzenie do prawa cywilnego rozwodu to kwestia ostatnich kilkudziesięciu lat. Na przykład w Brazylii rozwód został wprowadzony dopiero w 1977 roku, a w Irlandii nawet w 1997. Trochę wcześniej prawo rozwodowe weszło w życie w krajach socjalistycznych jako jedno ze zdobyczy „postępu społecznego”. Gwałtowny wzrost liczby rozwodów w ostatnim półwieczu to także efekt liberalizacji prawa. O ile początkowo procedury rozwodowe były wielostopniowe, strona pragnąca zostawić małżonka musiała przedstawić istotne powody, a sąd próbował doprowadzić do pojednania, o tyle z czasem uzyskanie rozwodu stawało się coraz łatwiejsze, a dziś w wielu krajach to formalność. Przykładem takiego procesu może być Hiszpania, gdzie do 1981 r. rozwody były zakazane, a od 2005 r. socjalistyczny rząd przyjął skrajnie liberalne przepisy. Według nich, o rozwód można wystąpić już po trzech miesiącach od ślubu, nie trzeba podawać żadnych powodów, nie jest też wymagany okres separacji przed jego orzeczeniem, do tego o rozwód można wystąpić jednostronnie. Efekt jest taki, że od 2005 r. liczba rozwodów w Hiszpanii wzrosła o 277 proc., łącznie rozpadało się ponad pół miliona małżeństw. Niestety, ten smutny rekord może wkrótce stać się udziałem innych państw Unii, bowiem 10 krajów, uczestniczących w tzw. wzmocnionej współpracy, chce wprowadzić przepisy ułatwiające rozwody między członkami UE. Istota propozycji sprowadza się do tego, aby istniała możliwość wyboru kraju, według przepisów którego ma nastąpić rozwód, o ile jeden z małżonków w danym kraju mieszka, mieszkał lub z niego pochodzi. W praktyce oznacza to, że wystarczy na przykład zamieszkać w Hiszpanii, aby wziąć rozwód nawet bez wiedzy małżonka. Na szczęście Polska na razie nie należy do krajów uczestniczących w tzw. wzmocnionej współpracy.

Polska rozwodowa
Pod względem statystyki rozwodów Polska nie odbiega od innych krajów Europy, choć ich liczba jest niższa niż średnia europejska. Według jeszcze nieoficjalnych danych GUS, w ubiegłym roku rozwiodło się prawie 72 tys. małżeństw. Częściej rozwodzą się mieszkańcy miast (prawie 30 proc.) niż wsi (12,7 proc.).
Polskie prawo rozwodowe nie stanowi specjalnej przeszkody dla rozejścia się małżonków. – Jeśli obie strony ustalą warunki rozwodu przed rozprawą, to wystarczy jedno posiedzenie sądu – mówi nam mec. Ludwik Skurzak. W ostatnich latach zlikwidowano nawet konieczność tzw. posiedzenia pojednawczego. Koszty sądowe rozwodu to 600 zł. Wzrostowi liczby rozwodów sprzyjają też niektóre rozwiązania prawne. Gdy na przykład w 2004 r. rząd SLD w miejsce Funduszu Alimentacyjnego wprowadził specjalny dodatek dla osób samotnie wychowujących dzieci, liczba rozwodów gwałtownie wzrosła z ponad 48 tys. w 2003 r. do prawie 72 tys. w 2006 r.

Rozwód jest złem
Co ciekawe, Polacy w większości (77 proc.), nie popierają rozwodów. Jedną z przyczyn jest stanowisko Kościoła. Kodeks Prawa Kanonicznego stwierdza jednoznacznie: „małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci” (1141). A Katechizm Kościoła Katolickiego określa, że „rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu”, zaś zawarcie nowego związku oznacza życie w stanie grzechu cudzołóstwa. Niemoralny charakter rozwodu wynika też ze szkód, jakie powoduje dla porzuconego małżonka i dla dzieci. Sprzeciw wobec rozwodów nie wynika tylko z przesłanek religijnych. Także prawo naturalne wskazuje na zło płynące z rozwodów, stąd ich zakaz może znaleźć się w prawie cywilnym, nie łamiąc autonomii państwa i Kościoła.

Rozwód jest sposobem rozwiązania problemów małżeńskich, który powoduje ustanie skutków, ale nie przyczyn. To typowa metoda współczesnego świata, który szukając rozwiązania problemu, wskazuje metody powodujące nowe cierpienia. W przypadku pozostawienia rodziny przez jednego z małżonków zwykle poszkodowana jest osoba porzucona, która musi na nowo układać sobie życie, a jej sytuacja materialna ulega gwałtownemu pogorszeniu. Do tego porzucenie może spowodować bardzo niekorzystne zmiany psychiczne, na przykład załamanie poczucia własnej wartości. – Rozwód jest też zawsze szokiem dla dziecka – wskazuje psychoterapeuta ks. Grzegorz Kudlak. – Dziecko pozostawione przez jednego z rodziców traci poczucie bezpieczeństwa, może w sobie nosić poczucie niższej wartości; to doświadczenie może odezwać się w jego dorosłym życiu – tłumaczy. W szczególnie trudnych sytuacjach Kościół wskazuje jako drogę wyjścia separację. Chroni ona rodzinę przed niepożądanymi zachowaniami, daje szansę na wyjście danej osoby ze złych postaw, a jednocześnie chroni przed nim społeczeństwo, bo nie może on założyć nowego związku. W Polsce możliwość prawna separacji istnieje od 2000 r., co roku ich liczba wzrasta; o ile w pierwszym roku obowiązywania skorzystało z niej 1340 małżeństw, to w 2008 r. już 5289. Jednak wprowadzenie separacji nie wpłynęło na zmniejszenie liczby rozwodów.

Ograniczyć plagę
Czy w takim razie są szanse na wprowadzenie zakazu albo ograniczenie plagi rozwodów? Według polityków, taka propozycja nie ma szans na uchwalenie. – Zakaz rozwodów czy nawet dyskusja na ten temat w tym Sejmie są absolutnie nierealne – mówi nam poseł PO Jarosław Gowin. Mec. Skurzak wskazuje na rozwiązanie, istniejące w niektórych stanach USA, które mogłoby ograniczyć liczbę rozwodów. – Powinniśmy wprowadzić prawo dające parom, zawierającym sakrament małżeństwa w Kościele katolickim, możliwość podpisania specjalnego zobowiązania o nierozerwalności małżeństwa w wymiarze cywilnym – proponuje. Co na to politycy? Poseł Gowin jest sceptyczny: – Politycy nie będą chcieli zająć się sprawami budzącymi spory światopoglądowe – uważa. Jednak poseł PiS Jan Dziedziczak nie wyklucza debaty nad taką propozycją: – Jeśli byłoby to rozwiązanie alternatywne wobec istniejących przepisów i dobrowolne, to warto o nim pomyśleć – mówi nam. Tyle że teraz musi znaleźć się środowisko, które takie rozwiązanie w Sejmie zaproponuje. Jest jeszcze inny, dużo skuteczniejszy sposób. Z danych statystycznych wynika, że 70 proc. rozwodów dotyczy małżeństw konkordatowych, a więc zawieranych przez katolików. Jeśliby przestrzegali zasad swojej wiary, to liczba rozwodów na pewno by spadła.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.