Kosmiczne wyzwanie

Tomasz Rożek

|

GN 44/2022

Ludzie latają w kosmos nie tylko po to, by go poznać. Czasami po to, by spojrzeć z góry w kierunku Ziemi. Przede wszystkim jednak po to, by zmierzyć się z nie lada wyzwaniem.

Kosmiczne wyzwanie

W lutym zeszłego roku na orbitę Marsa weszła międzyplanetarna sonda Al Amal (Nadzieja), która powstała w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ci, którzy nie śledzą rozwoju przemysłu kosmicznego, byli zdziwieni, ponieważ Emiraty Arabskie nie są kojarzone z tą dziedziną. Sonda nie była skomplikowana, nie miała na swoim pokładzie zaawansowanych urządzeń badawczych, a Marsa okrążała na bardzo dalekiej orbicie. Niektórzy znawcy tematu komentowali z ironią, że w zasadzie wysyłanie takiej sondy nie ma sensu. Nie zbada ona niczego, czego byśmy już nie wiedzieli. – Czy nie lepiej dane, które zbierze, ściągnąć z serwerów NASA? – pytano. Nie. Nie lepiej. Bo nie o badania marsjańskiej atmosfery tutaj chodziło (sonda na pokładzie miała komplet urządzeń, które to robią), tylko o naukę. Najważniejszym celem misji sondy nie był Mars, tylko ludzie, którzy ją budowali. Młodzi inżynierowie, którzy dostali być może najważniejszą lekcję w swoim życiu. Najpierw budowali sondy, które leciały na ziemską orbitę, potem wybudowali proste urządzenie lecące na orbitę Marsa. Co będzie kolejne? Co tylko zechcą i na co pozwolą im budżety. Polskę też byłoby stać na to, żeby stworzyć międzyplanetarną misję. Mamy bardzo zdolnych inżynierów, którzy zdobywają międzynarodowe wyróżnienia. Ale żadnej sondy nie wybudujemy, bo u nas pomysł, by to zrobić, wywołałby lawinę śmiechu.

W kosmos nie lata się tylko po to, by go poznawać. Czasami po to, by poznać Ziemię, w tym życie, które na niej funkcjonuje. Ale równie ważne jest to, że kosmos mobilizuje do przezwyciężania trudności, które wydają się nieprzezwyciężalne. Do poszukiwania rozwiązań, o których istnieniu – gdyby nie badania kosmiczne – w ogóle byśmy nie wiedzieli. To, co rozwiązane i wybudowane, zostaje z nami już na zawsze i bardzo szybko znajduje zastosowanie na Ziemi. W przemyśle, w telekomunikacji, w transporcie czy w medycynie. Grupa naukowców z Uniwersytetu Princeton i Uniwersytetu Waszyngtona wybudowała aparat fotograficzny wielkości ziarenka soli. Można nim robić zdjęcia o rozdzielczości 720x720 px, a jest on w zasadzie przezroczystym kawałkiem azotku krzemu. W felietonie trudno jest w detalach opisać, jak to urządzenie działa, ale choć jego autorzy nie mają jeszcze sprecyzowanych planów na konkretne wykorzystanie tego urządzenia, otwiera się przed nim całe spektrum zastosowań. Może obrazowanie trudno dostępnych zakamarków naszego organizmu? A może zostaną w niego wyposażone mikrourządzenia, które – jak roje pszczół – będą latać w atmosferach obcych planet i księżyców?•

Kosmiczne wyzwanie   Unsplash

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.