Historia podatkowego zniewolenia

Sebastian Musioł

|

GN 24/2009

publikacja 11.06.2009 17:18

O ile wiek XIX to okres rewolucji przemysłowej, a XX był wiekiem straszliwych wojen, to w XXI wieku rozkwita cywilizacja wysokich podatków. Podatków od wszystkiego, a na dodatek – coraz wyższych.

Historia podatkowego zniewolenia W Polsce podatek dochodowy od osób fizycznych, czyli PIT. wprowadzono w 1992 r. fot. FORUM/KRZYSZTOF PACUŁA

Obowiązkowe daniny nakładali na poddanych przez stulecia tyrani i monarchowie. Domagali się jednak stosunkowo niewielkiej części tego, co posiadali i wypracowywali ich poddani.

Podatek wyrazem wdzięczności
W starożytnym Egipcie faraon wedle własnego uznania zabierał rolnikom część zbiorów, a rzemieślnikom niektóre wyroby na utrzymanie wojska i administracji. W republikańskim Rzymie sprawy były bardziej uregulowane. Obywateli obciążano podatkiem w wysokości 1 proc. ich własności. Spektakularny twórczy wkład w dziedzinie podatków spadkowych zawdzięczamy Neronowi. Po przerażającym pożarze w 64 roku imperator potrzebował ogromnych pieniędzy na odbudowanie czterech, doszczętnie spalonych dzielnic Rzymu. Projektowana z przepychem nowa stolica cesarstwa błyskawicznie wyczerpała zasoby władcy. Kie-dy zabrakło funduszy, rabowano skarbce świątynne. Jednak i tego było mało.

Neron znalazł na to sposób. Częstym zwyczajem było wtedy, iż wyzwoleni niewolnicy zapisywali swoim panom w testamencie połowę majątku. Wystarczyło, by wyzwoleniec nosił nazwisko rodziny spokrewnionej z cesarską, aby obowiązkowo zapisać cesarzowi pięć szóstych swego majątku. Tak się dziwnie składało, że nazwiska Juliusz, Domicjusz, Klaudiusz, Oktawiusz należały do najpospolitszych. Naprawdę sporo udało się jednak zarobić Neronowi na podatku spadkowym. Bogaci patrycjusze ogłaszali, że jako wyraz wdzięczności dla cezara przepisują mu połowę swojego majątku. Tym, którzy tego nie zrobili – niewdzięcznikom – konfiskowano cały majątek. Czy znalazł się choć jeden? Niejednemu za to pomógł Neron wyrazić swą wdzięczność niezwłocznie…

Danina wojenna
Późniejsze stulecia przyniosły poddanym książąt i królów obowiązek danin w zależności od wykonywanego zawodu, majętności czy stanu. Płacono więc pogłówne, podymne (za posiadanie komina, co doprowadziło do budowania kurnych chat), a nawet podatek od okien. Podatek dochodowy jest wynalazkiem stosunkowo nowym. Gdy go wprowadzano po raz pierwszy w 1798 roku w Wielkiej Brytanii, traktowany był jako podatek chwilowy.

Ówczesny premier William Pitt potrzebował funduszy na wojnę z Francją. Najbogatsi mieli odprowadzać dziesiątą część od dochodów powyżej 200 funtów. Bitwa pod Waterloo miała być kresem tego podatku. Niestety, raz poczyniony wyłom zdeprawował rządzących. W 1842 roku konserwatywny premier brytyjski Robert Peel wprowadził ponownie podatek osobisty z powodu deficytu budżetowego. Do 1885 roku wysokość podatku wynosiła od 1 do 6,7 proc.! W Stanach Zjednoczonych pretekst podatkowy przyniosła wojna secesyjna. 1 lipca 1862 roku prezydent Abraham Lincoln nałożył dwuprogowy 3 – i 5-procentowy podatek od dochodów. Już 2 lata później zwiększono stopy podatkowe do 5; 7,5 i 10 proc.

Płać, nie gadaj!
Ciekawe, że podatek od dochodów w 1870 r. płaciło mniej niż 1 proc. obywateli USA. Mimo oporów podatek dochodowy w wysokości 2 proc. powrócił w 1894 roku, a gdy Sąd Najwyższy uznał go za niekonstytucyjny, w 1913 roku wprowadzono budzącą do dziś kontrowersje Szesnastą Poprawkę do Konstytucji. Umożliwia ona Kongresowi nakładanie na obywateli amerykańskich podatków od dochodów. Kiedy wybuchła I wojna światowa, tak obniżono progi podatkowe, że podatek dochodowy płaciło już ok. 80 proc. rodzin amerykańskich.

Pod koniec XIX wieku narodziło się państwo opiekuńcze. Rosnące wydatki socjalne dały rządzącym pretekst do podwyższania podatków. W 1918 roku stopa podatkowa w Wielkiej Brytanii osiągnęła poziom 30 proc. W czasie II wojny światowej sięgnęła 40, a wreszcie 50 proc. W Polsce historia osobistego podatku dochodowego (PIT – Personal Income Tax) jest bardzo krótka. Wprowadzono go w 1991 roku pod rządami Jana Krzysztofa Bieleckiego, kiedy ministrem finansów był Leszek Balcerowicz.

W XX wieku podatek stał się obowiązkową daniną nakładaną na obywateli, z którego rządy w zasadzie nie muszą się nawet tłumaczyć. Czy podatki te mają sens, na co są przeznaczane, ile kosztuje ich ściągnięcie, kto na tym naprawdę zyskuje? Z pewnością rządy (niezależnie od barw politycznych) wolałyby, żeby o to nie pytać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.