Polska z puzzli odtworzona

Przemysław Kucharczak

|

GN 45/2008

publikacja 07.11.2008 11:21

Też kłócili się o politykę, aż wióry leciały – nawet bardziej niż my dzisiaj. 99-letnia Elżbieta Zawacka wspomina ze śmiechem swoją straszną kłótnię z koleżankami z gimnazjum w Toruniu o zamach majowy w 1926 roku.

Polska z puzzli odtworzona 1. Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego na defiladzie w Krakowie w 1933 r. fot. EAST NEWS/LASKI DIFFUSION

Z nastolatkami, które kochały Piłsudskiego, wzięła się w szkole za włosy... A jednak społeczeństwo z dwudziestolecia międzywojennego, kiedy przyszedł dzień próby, w ogromnej większości stanęło na wysokości zadania.

Wielka Wojna, na którą czekali polscy poeci romantyczni – rzeczywiście przyszła w 1914 roku. I wywróciła Europę do góry nogami. Stało się to, co przez 120 lat wydawało się niemożliwe: zaborcy Polski rzucili się na siebie. I w samobójczym szale wzajemnie się zagryźli. Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić wzruszenie, jakie ściskało za gardło naszych przodków dokładnie 90 lat temu, kiedy Polska się odradzała. – Naprawdę niezwykły był fakt, że w trzy lata, między 1918 a 1921 rokiem, prawie z niczego powstało nowoczesne państwo! – mówi profesor Wojciech Roszkowski, historyk i europoseł. – Polacy zbudowali właściwie od zera cały aparat państwowy i wojsko. Niech pan porówna te liczby: 6 tysięcy polskich żołnierzy w listopadzie, gdy Polska się odradzała, i 1 milion w 1920 roku! – podkreśla.

Skok w nowoczesność
Niesamowity był też fakt, że w tym państwie w miarę się dogadywali ludzie ukształtowani w trzech zupełnie różnych państwach. Oni naprawdę między sobą się różnili. Wielkopolanie i Ślązacy przesiąkli pruskim porządkiem i organizacją pracy – i bardzo ich drażniło bałaganiarstwo rodaków z Kongresówki i Galicji. Polacy z zaboru rosyjskiego wnieśli do nowego państwa pewien hart ducha, który wykształcił się wśród carskich prześladowań. A poddani Franza Józefa z zaboru austriackiego częściej niż pozostali byli przesiąknięci wysoką kulturą. Granice między zaborami widać zresztą do dziś. Nawet na nabożeństwach w kościołach: po dawnej pruskiej stronie ludzie śpiewają dynamicznie, a trzy kilometry dalej, w dawnym zaborze rosyjskim, często płaczliwie rozwlekają pieśni. Mało kto dzisiaj pamięta, że to z winy rosyjskich
przepisów, które zabraniały śpiewania w kościołach po polsku. Nie mogąc śpiewać po polsku, ludzie nie śpiewali więc tam wcale. Car zdusił wspaniałe polskie tradycje muzyczne – na szczęście tylko w jednym zaborze. Podobne różnice było widać w wielu dziedzinach. Polacy widzieli je wtedy z dużą ostrością. Ale jednocześnie odkrywali, że są do siebie nawzajem o wiele bardziej podobni niż do Niemców czy Rosjan.
Ci ludzie zbudowali bardzo nowoczesne państwo. – Rzadko dzisiaj się pamięta, że Polska już w 1918 roku wprowadziła powszechne prawo wyborcze, obejmujące także kobiety. A wtedy to była dla Europy absolutna nowość – mówi prof. Paweł Machcewicz, historyk i doradca premiera. Tamto pokolenie zbudowało nowoczesny port w Gdyni i Centralny Okręg Przemysłowy. – Mimo iż kraj był dotąd gospodarczo zacofany, niemal z niczego został stworzony przemysł lotniczy – podkreśla dr Piotr Gontarczyk, historyk z IPN.

Podobne refleksje snuje prof. Jan Żaryn, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN: – Okazało się wtedy nieprawdą, że my, Polacy, sprawdzamy się tylko w sytuacjach krótkotrwałego wysiłku. Polacy w II RP obalili ten mit, wytrwale budując nowoczesne państwo – mówi. Niestety, czasu było za mało, żeby gospodarczo doścignąć wielkiego niemieckiego sąsiada. Mimo że Polacy dokonywali wspaniałych wynalazków. Także wojskowych – jak karabin przeciwpancerny, zupełnie nowy rodzaj broni, który jednym strzałem zatrzymywał każdy niemiecki czołg. Ten wynalazek nie został należycie wykorzystany, bo dowództwu Wojska Polskiego, po śmierci Józefa Piłsudskiego, brakowało w 1939 roku wyobraźni.

Osły, nie posły
Trzeba też pamiętać o błędach, popełnionych przez naszych rodaków w II RP. Kto ma dobrą pamięć, być może nie popełni podobnych błędów w przyszłości. Historycy, z którymi rozmawialiśmy, do cieni II RP zaliczali odejście w 1926 roku od demokracji. Być może trudno było tego uniknąć, bo demokracja w całej Europie była w odwrocie – jednak stało się. Rządząca sanacja wtrącała swoich politycznych przeciwników do aresztów. Mniejszości narodowe miały wprawdzie o wiele więcej swobód niż w krajach sąsiednich, ale sanacja także wobec nich popełniała tragiczne błędy. – W 1938 roku na rozkaz władz zniszczono ponad sto cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie. Jak byśmy się poczuli, gdyby nam ktoś burzył katolickie kościoły? – pyta Paweł Machcewicz. – Hańbą był też antysemityzm lat 30., który obciąża obóz narodowy. Wyrażał się m.in. wprowadzaniem gett ławkowych na uczelniach – dodaje.

Spór między politykami też był w II RP gorętszy niż dzisiaj. Józef Piłsudski publicznie nazywał posłów osłami. Jego przeciwnicy nie byli mu dłużni. – Jednak mimo sporów, duża część ówczesnych elit politycznych miała etos służby Polsce – zwraca uwagę Machcewicz. Jan Żaryn nazywa tamtych skonfliktowanych polityków „pokoleniem niepokornych”. – Gdyby nie ta ich niepokorność, nie udałoby się wybić na niepodległość. W 1914 roku panowała przecież na świecie zgoda, że sprawy polskiej nie ma. Oni wzięli wtedy byka za rogi – mówi. – A w II RP, mimo kłótni między sobą, pokolenie niepokornych nosiło w sobie jakieś normy: służbę Polsce, patriotyzm. To było wpisane w polski model wychowania obywatelskiego – uważa. Pokolenie wychowane w II RP stanęło na wysokości zadania w chwili próby, gdy wybuchła II wojna światowa. A później stawiało opór komunizmowi. – Dzięki tamtemu, krótkiemu dwudziestoleciu, Polacy dostali zastrzyk nadziei na kolejnych kilka pokoleń – dodaje Paweł Machcewicz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.