Olimpijski środek świata

Jarosław Dudała

|

GN 31/2008

publikacja 31.07.2008 22:58

Chiny, zwane Państwem Środka, będą w najbliższych dniach sportowym centrum, środkiem świata. I choć nad igrzyskami w Pekinie ciąży krew ofiar chińskiego reżimu, to i tak na olimpijskie zmagania zwrócone będą oczy całego świata.

Olimpijski środek świata fot. East News/China Photo Press

Podczas poprzednich letnich igrzysk w Atenach Polki i Polacy zdobyli 10 medali. Był to najgorszy wynik od czasu olimpiady w Melbourne w 1956 r. Ile medali zdobędą polscy sportowcy w Pekinie? I kto ma na to największe szanse?

* Otylia Jędrzejczak (pływanie). Wszyscy chyba mamy nadzieję, że urodzona w Rudzie Śląskiej 25-letnia pływaczka powtórzy sukces z Aten, gdzie zdobyła jeden złoty i dwa srebrne medale. Była największą gwiazdą polskiej reprezentacji. Powszechną sympatię zjednał jej wielki gest – sprzedała swój złoty medal olimpijski, a uzyskane pieniądze przekazała na leczenie dzieci chorych na raka. Potem przyszła osobista tragedia – śmierć jej brata w prowadzonym przez nią samochodzie. W jakiej formie Oti jest dziś? Mamy nadzieję, że w wysokiej, najwyższej. W ubiegłym roku na mistrzostwach świata w Melbourne zdobyła 2. miejsce na wyścigu na 400 m stylem dowolnym i 3. miejsce w jej koronnej konkurencji, czyli w pływaniu na dystansie 200 m stylem motylkowym.

A na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy na 25-metrowym basenie w Debreczynie ustanowiła rekord świata na tym dystansie. (Został on potem poprawiony przez Yuko Nakanishi z Japonii).

* Mateusz Sawrymowicz (pływanie). 20-letni młody wilk, ubiegłoroczny mistrz świata na 1500 m stylem dowolnym, rekordzista Europy.

* Paweł Korzeniowski (pływanie). Podobnie jak Oti Jędrzejczak, jest przede wszystkim delfinistą. Trzy lata temu był mistrzem świata na 200 m. Cóż, Michael Phelps jest raczej poza jego zasięgiem, ale może uda mu się zdobyć srebro albo brąz?

* Bartosz Kizierowski (pływanie). Dwa lata temu był mistrzem Europy na 50 m stylem dowolnym. Na tym dystansie wystartuje też w Pekinie. Ostatnio nie błyszczał.

* Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki (żeglarstwo). Mateusz, który zdobył już w Atenach złoty medal olimpijski w żeglarskiej klasie Finn, tym razem popłynie z Dominikiem Życkim dwuosobową, niespełna 7-metrową łódką klasy Star. Dominik także jest doświadczonym żeglarzem. Jest o rok starszy od 33-letniego Mateusza. Przed olimpiadą w Atenach był jego rywalem w kwalifikacjach olimpijskich w klasie Finn. W tym roku Mateusz i Dominik zdobyli w Miami na Florydzie złoty medal mistrzostw świata w klasie Star. Był to ich największy sukces w 3-letniej historii wspólnych startów. Powtórka w Pekinie mile widziana!

* Leszek Blanik (gimnastyka sportowa). To pierwszy polski gimnastyk, którego nazwisko nosi gimnastyczny element. Zapisany pod nr. 332 przez Międzynarodową Federację Gimnastyczną skok-przerzut, podwójne salto w przód w pozycji łamanej, otrzymał nazwę „blanik”. Urodzony na Śląsku, a ostatnio związany z Pomorzem sportowiec zdobył już brązowy medal Igrzysk Olimpijskich w Sydney w 2000 r. w konkurencji skok przez konia. W tym roku został mistrzem Europy, w ubiegłym roku zdobył
złoto na mistrzostwach świata. Tak trzymać!

* Szymon Kołecki (podnoszenie ciężarów). On także zna już smak olimpijskiego sukcesu – zdobył srebro na igrzyskach w Sydney. Mimo to nie był zadowolony. Gdyby nie nonszalancja, wywalczyłby złoto. Ale to było 8 lat temu. Potem była poważna kontuzja kręgosłupa. Na szczęście nasz siłacz odbudował formę, czego dowiódł, zdobywając w 2006 i 2008 roku tytuły mistrza Europy w kategorii do 94 kg. Na zeszłorocznych mistrzostwach świata w Chinach był trzeci.

* Marcin Dołęga (podnoszenie ciężarów). Ostatnio nie było o nim głośno, ale ma na koncie tytuły mistrza świata i Europy, a przede wszystkim uzyskany w 2006 r. rekord świata w rwaniu (199 kg).

* Konrad Wasielewski, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński i Adam Korol (wioślarstwo, czwórka podwójna) to ubiegłoroczni mistrzowie świata z Monachium. Prawdę mówiąc, polska reprezentacja ma szanse medalowe głównie w konkurencjach mniej popularnych, takich właśnie jak wioślarstwo.

* Monika Pyrek i Anna Rogowska (skok o tyczce). Olimpijskie złoto jest zarezerwowane dla Jeleny Isinbajewej, która jest dla tej dyscypliny tym, kim jeszcze nie tak dawno był Siergiej Bubka. Miejsca: drugie i trzecie nie są już takie niemożliwe, ale żeby je zdobyć, prawdopodobnie trzeba będzie pobić rekord Polski. Wyższe notowania z dwójki naszych tyczkarek ma Monika Pyrek.

* Marek Plawgo (bieg na 400 m przez płotki). W ubiegłym roku był uważany za drugiego lub trzeciego na świecie specjalistę w swojej konkurencji. Niestety, ostatnio walczy z bólem kontuzjowanej nogi.
Wśród polskich kandydatów do medali w Pekinie wymieniana jest także 

* Anna Jesień (bieg na 400 m przez płotki). Była druga w ubiegłorocznym światowym rankingu, druga w tegorocznej superlidze Pucharu Europy.

* Sylwia Gruchała, Małgorzata Wojtkowiak, Magdalena Mroczkiewicz (szermierka, floret). Sylwia Gruchała zdobyła już brąz w Atenach, a cała drużyna floretu kobiet – srebro w Sydney. Także teraz nasze florecistki są wysoko notowane w rankingach (2. miejsce FIE).

* Agnieszka Radwańska (tenis) ma szanse na medal, jeśli nie trafi zbyt wcześnie na którąś z bardziej renomowanych rywalek.

* Kamila Skolimowska (rzut młotem). Córka znanego sztangisty Roberta Skolimowskiego, sensacyjna złota medalistka igrzysk w Sydney w 2000 r. Została mistrzynią olimpijską, nie mając jeszcze 18 lat! W Atenach była piąta, choć rzuciła dalej niż w Sydney. Ostatnio bez większych sukcesów .

Może też w gronie indywidualnych medalistów znajdzie się jeszcze niespodziewanie Polak albo Polka niewymieniona w powyższym zestawieniu? Może w judo? Albo kajakarstwie?

Osobną kwestią są gry zespołowe. To najbardziej prestiżowe i lubiane przez kibiców konkurencje. Pierw-szy sukces polega na tym, że Polska wystawia w tym roku najliczniejszą olimpijską ekipę w grach zespo-łowych od czasu igrzysk w Montrealu w 1976 roku. W Pekinie zagrają aż trzy polskie reprezentacje: siat-karki, siatkarze oraz piłkarze ręczni.

Nasze siatkarskie „złotka” nie prezentowały się ostatnio najlepiej i mimo największej sympatii raczej trudno myśleć o jakimś większym sukcesie na olimpiadzie.

Siatkarzy też czeka trudna przeprawa, bo już w eliminacyjnej „grupie śmierci” czekają ich mecze z Brazylią, Rosją i Serbią, a przegrać z tymi drużynami to nie wstyd. W naszym zasięgu są z pewnością pozostali rywale, czyli Niemcy i pokonany niedawno w Lidze Światowej Egipt, ale zwycięstwo z nimi to za mało, by myśleć o medalach. Obym się mylił, ale zdaje się, że w tak ukochanej przez kibiców polskiej siatkówce coś się ostatnio zacięło.

Po cichu liczę na szczypiornistów. I nie chodzi już nawet o to, że wojownicy trenera Bogdana Wenty to wicemistrzowie świata. Podziwiam przede wszystkim ich ducha drużyny, team spirit – jak mówią Anglicy. Jego wytworzenie to – jak się zdaje – zasługa trenera, który sam był niegdyś świetnym zawodnikiem i rozumie, jak ważna w tej dyscyplinie jest wola walki i koncentracja całej drużyny. Niemniej specjaliści twierdzą, że poziom światowej czołówki jest bardzo wyrównany i kandydatów do olimpijskiego złota w piłce ręcznej mężczyzn jest kilku. Naprawdę trudno jest przewidzieć rezultaty tej rywalizacji.

A więc – naprzód! Prócz medalu i sławy na polskich złotych medalistów czekają premie po 200 tys. zł i średniej klasy samochody osobowe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.