Milczenie może zgubić nas wszystkich

Jacek Dziedzina

|

GN 10/2008

publikacja 05.03.2008 13:09

Rozmowa Jacka Dziedziny z Man-Yan Ngiem

Milczenie może zgubić nas wszystkich fot. Ulf Zetterlund

Jacek Dziedzina: Będzie wiosna w Chinach tego roku?
Man-Yan Ng: – Raczej nie.

Żadnej odwilży w systemie z okazji olimpiady?
– Sytuacja jest gorsza właśnie teraz. Reżim komunistyczny robi wszystko, żeby umocnić swoją władzę. Chińska Partia Komunistyczna chce mieć absolutną kontrolę nad wszystkimi dziedzinami życia: nad ekonomią, kulturą i życiem duchowym.

Jeśli dojdzie do jakichś zorganizowanych protestów, możliwa jest powtórka masakry z Tiananmen?
– Na placu Tiananmen 19 lat temu zabito ludzi przy otwartej kurtynie, cały świat to widział. A ludzie są zabijani każdego dnia. Różnica polega na tym, że dokonuje się to poza zasięgiem kamer.

Kto jest głównym obiektem prześladowań w Chinach?
– Na różnych etapach różnie to wyglądało. Od 1949 roku zabijano ludzi, którzy czegoś się dorobili w życiu, biznesmenów. Chodziło o przejęcie kontroli nad życiem ekonomicznym.

To już chyba nieaktualne? Dzisiaj Chiny są gospodarczym tygrysem.
– Od 1978 roku, kiedy opanowano już w pełni ekonomię, ludzie z pieniędzmi stali się nagle przyjaciółmi partii. Cały czas jednak trwa przejmowanie kontroli nad życiem duchowym i kulturalnym. Prześladowani są zarówno chrześcijanie, jak i buddyści. A od 1992 roku silny ruch religijny Falun Gong. Władzy nie podoba się ich przesłanie współczucia i tolerancji. W 1999 roku już blisko 100 milionów ludzi praktykowało Falun Gong. Partia musi mieć wpływ na to, w co ludzie wierzą. I zaczęły się masowe prześladowania. Zaangażowano całą państwową machinę: policję, tajne służby, sądy i media, żeby przeprowadzać okrutne egzekucje, które można nazwać tylko zbrodniami przeciwko ludzkości. Propaganda komunistyczna chce uczynić z ludzi posłuszną maszynkę.

Wiele środowisk na Zachodzie twierdzi, że nastąpiło rozluźnienie, a z tego, co Pan mówi, wynika, że nie jest za wesoło.
– Wydaje mi się, że ludzie w Chinach stają się coraz bardziej egoistyczni. Praktycznie każdy donosi na każdego. Tak ich wychował system. Zaprasza się często ważne osobistości z Zachodu, żeby pokazać im Chiny. Zwiedzają drogie sklepy, widzą bogactwo itd. Ale nie widzą tego, że codziennie do więzienia idą ludzie skazani za małe przewinienia, codziennie są zabijani, często dla pozyskania narządów.

Ale boom gospodarczy, który przeżywają Chiny, chyba trudno tłumaczyć ludziom językiem socjalizmu? Jak sobie radzi z tym propaganda?
– Partia wie, że nikt nie chce już słyszeć o socjalizmie. I co wymyślili? Otóż zaczęli robić z ludzi nacjonalistów, wielki naród, wzmacniają poczucie potęgi. Robią w tej sprawie więcej, niż zrobił u siebie Hitler. Możemy mieć z tym kiedyś problem. Nie tylko na jednym kontynencie.

Niektórzy boją się krytykować Chiny za łamanie praw człowieka. Dobre kontakty to szansa na niezły interes. Również część naukowców, sinologów, nie mówi o zbrodniach systemu, bojąc się, że nie otrzymają wizy chińskiej, co mogłoby zablokować ich karierę naukową.
– To ja mam do takich ludzi prośbę: nie myślcie tylko o pieniądzach, bo pewnego dnia i wy możecie być ofiarami.

Brzmi groźnie. I jeszcze to porównanie z Hitlerem...
– Pewnego dnia komuniści chińscy mogą objąć władzę nad światem i też nie będą respektować ludzkich praw. Zanim Hitler zaczął wojnę, też miał duży wzrost gospodarczy w Niemczech, a na zewnątrz chciał pokazać Niemcy jako silny naród.

I też zorganizował olimpiadę...
– No właśnie...

* Chińczyk, biznesmen, działacz praw człowieka i dyrektor wykonawczy International Society for Human Rights w Niemczech

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.