Dajcie spokój rodzinie!

Paweł Toboła-Pertkiewicz

|

GN 09/2008

publikacja 27.02.2008 19:21

Im bardziej rząd dba o dobro rodziny, tym gorzej się z nią dzieje.

Dajcie spokój rodzinie! rys. Małgorzata Wrona-Morawska

Rodzina to podstawa funkcjonowania świata. Tymczasem państwo stara się zastępować rodzinę, mimo że przecież żadna instytucja państwowa nie jest w stanie zastąpić dziecku bliskości i miłości rodziców, ani zapewnić im szczęścia. Dr Michael Miller z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Religią i Wolnością im. Lorda Actona mówi, że coraz więcej ludzi domaga się od państwa opieki nad sobą, chce oddać swoją wolność, a co za tym idzie także odpowiedzialność za siebie i swoich bliskich instytucjom państwowym. To jest bardzo niebezpieczna tendencja, gdyż prowadzi do rozbicia instytucji rodziny.

Państwo zamiast rodziny
Francuski podróżnik i pisarz Alexis de Tocqueville napisał w XIX w., że „skoro rząd zajął miejsce rodziny, nic dziwnego, że każdy, gdy znajduje się w potrzebie, wzywa państwo na pomoc”. Kiedyś, gdy ludzie znajdowali się w tarapatach, prosili o pomoc rodzinę, krewnych, sąsiadów. Dziś zwracają się do państwa i jego wyspecjalizowanych instytucji. Przykładów ilustrujących, jak głęboka jest ingerencja państwa w życie rodzinne jest wiele.

Po pierwsze: becikowe
Państwo zaczyna swoją pomoc już przy narodzinach nowego członka rodziny. Wypłaca rodzicom tzw. becikowe za każde urodzone dziecko. Niezależnie od wysokości kwoty, jaką wypłaca, są to pieniądze, które wcześniej zostały zabrane w podatkach matce i ojcu narodzonego dziecka. Jest to zatem nic innego jak transfer pieniędzy od rodziców, przez państwowe urzędy, z powrotem do rodziny. To kosztuje, więc do rodziny nie wraca początkowo zabrana suma.

Po drugie: przymusowa edukacja
Gdy dziecko już zostanie odchowane, państwo przymusowo odbiera je rodzicom i kształci nie zgodnie z wartościami, jakie chcieliby przekazać swojemu potomstwu rodzice, lecz według własnych, ustalonych przez urzędników zasad. Państwo deklaruje, że wychowa nasze dzieci, dzięki czemu rodzice będą mieli więcej czasu dla siebie, a matki będą mogły spełniać się zawodowo. Rodzice w zasadzie nie uczestniczą w tym procesie. Powoduje to z czasem przepaść między światem rodziców a światem dziecka.

Po trzecie: pomoc materialna
Państwo zabezpiecza, przynajmniej formalnie, rodzinę materialnie, co powoduje, że przejęło tradycyjną rolę głowy rodziny, czyli mężczyzny, na którego barkach spoczywało utrzymanie żony i dzieci. To podważa jego autorytet, ojciec nie jest już wzorem do naśladowania dla dziecka, nie musi zapewnić dziecku wszystkiego, czego ono potrzebuje. To demoralizuje także ojca, bo traci on motywację do działania, skoro państwo zapewnia byt jego dzieciom. Alkoholizm, staczanie się mężów i ojców ma początek m.in. w tym, że nie są oni odpowiedzialni za los swoich najbliższych.

Po czwarte: państwo buduje
Rządy budują mieszkania i domy dla przyszłych pokoleń, prowadząc szeroką politykę mieszkaniową, przez co niemal żadnego młodego małżeństwa nie stać na zakup tegoż mieszkania. W ramach polityki prorodzinnej, a właściwie antyrodzinnej, państwo likwiduje ulgi budowlano-remontowe, które dawały możliwość remontowania mieszkań odziedziczonych po dziadkach i wprowadza podatek VAT na materiały budowlane oraz zakup mieszkań, zwiększając i tak już potwornie wysoką cenę. Państwo pobiera też podatek spadkowy. Mówi się też o wprowadzeniu w najbliższym czasie podatku katastralnego, który zabije nadzieję wielu tysięcy młodych ludzi na własny kąt. Taka polityka powoduje, że aby zamieszkać wspólnie, młodzi ludzie zadłużają się na kilkadziesiąt lat, biorąc kredyty na mieszkania, które obiecało załatwić państwo, ale bez powodzenia. Tani kredyt nie istnieje, a jego spłata skutecznie zniechęca do posiadania dzieci. Najpierw trzeba spłacić kredyt, potem przyjdzie czas na dzieci – mówią młodzi. Kredyt spłacą za 30 lub 50 lat, czyli o dzieciach zaczną myśleć po 50. roku życia…

Po piąte: opieka na starość
Państwo, rozbudowując i wspierając system zabezpieczenia emerytalnego, przejęło na siebie funkcję opiekuna ludzi starszych. Jaki jest tego efekt, wie każdy emeryt, który mimo że przez całe życie ciężko pracował, dostaje głodową emeryturę. Państwo nie ma skrupułów pobierać nawet podatku od wypłacanych rent i emerytur, co jest podwójnym, a może nawet już potrójnym opodatkowaniem. Jak wygląda opieka państwa nad najstarszym pokoleniem, wiedzą też dzieci emerytów – często muszą wykupić lekarstwa w aptece lub zapłacić za wizytę w prywatnym gabinecie, bo z emerytury na lekarstwa już nie starcza, a kolejka do lekarza państwowej służbie zdrowia jest taka, że starsza osoba może jej nie doczekać.

Po szóste: bezpieczeństwo socjalne
Na wypadek gdyby z jakichś powodów rodzina znalazła się w kryzysie lub kłopotach, państwo oferuje swoje usługi z zakresu bezpieczeństwa socjalnego. Sęk w tym, że od pomagania członkom rodziny od wieków była dalsza rodzina, przyjaciele, sąsiedzi, parafia. Teraz ludzie w potrzebie nie proszą o pomoc bliskich i znajomych, ale szukają jej w urzędach. Państwo, zastępując rodzinę i funkcje poszczególnych jej członków, nie jest jednak bogatym filantropem, którego stać na taką szczodrość. Państwo nie ma przecież innych dochodów ponad te, które wcześniej odbierze obywatelom, a więc głównie rodzinom. Swoją szczodrość prowadzi zatem na nasz koszt, pobierając przy okazji niemałą część tych pieniędzy na tzw. koszty własne, czyli pensje dla urzędników, którzy wprowadzają w życie programy pomocowe dla rodzin, ich siedziby, sprzęt, na którym pracują, i wiele innych rzeczy. Wydatki socjalne zajmują w budżecie państwa niemal 30 proc., z czego zdecydowaną większość stanowią wypłaty emerytur i rent. Przeciętna rodzina oddaje państwu rocznie ponad 7 tys. złotych swoich dochodów. Czy usługi, jakie świadczy państwo na rzecz rodzin, są rzeczywiście tyle warte? – Ludzie wierzą, że państwo może im zapewnić niemal wszystko przez całe życie – od opieki medycznej w dzieciństwie, przez wykształcenie, pracę w okresie zawodowym, aż po emeryturę i opiekę na starość. Wiara ta wynika często z niewiedzy lub z naiwności. Gdyby ludzie znali podstawy ekonomii, wiedzieliby, że państwo nie wytwarza żadnych dóbr. Państwowe dochody pochodzą z kieszeni obywateli i wszystko, co rzekomo otrzymują od państwa, tak naprawdę sami sobie finansują – mówi dr Miller.

Wystarczy nie przeszkadzać
Patrząc zatem na politykę prorodzinną, jaką prowadzi każdy rząd, niezależnie od partii, które go tworzą, wydaje się, że najbardziej prorodzinną polityką jest taka, która nie odbiera rodzinie wypracowanych dochodów. Jest najlepsza również z etycznego punktu widzenia, gdyż nikt nie daje nam prawa do życia na cudzy koszt, a do tego sprowadza się cały system pomocy rodzinom. Ciągła pomoc rodzinie ostatecznie uzależnia ją od pomocy państwa. Utrwala też w społeczeństwie bardzo szkodliwy obraz tego typu pomocy jako normy, a nie wyjątku. Jaka jest zatem recepta na przywrócenie znaczenia rodzinie? Kościół dba nie tylko o wymiar moralny i religijny rodziny, ale pomaga również potrzebującym. Czyni to o wiele skuteczniej i taniej niż państwo, gdyż zgodnie z popieraną przez Kościół zasadą pomocniczości, pomoc odbywa się na poziomie lokalnym, gdzie znane są problemy poszczególnych rodzin, a ludzie nie są sobie obcy. To zdecydowanie skuteczniejsza metoda niesienia pomocy potrzebującym. Ale i Kościół nie może przejmować ról, jakie każdy z członków rodziny ma do spełnienia. Nikt lepiej nie zna problemów rodziny niż… rodzina.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.