Ja, ksiądz, muszę nawrócić się pierwszy

Mówi ks. Marek Szkudło, proboszcz parafii pw. Matki Kościoła w Jastrzębiu (archidiecezja katowicka)

|

GN 05/2008

publikacja 04.02.2008 17:20

Samo posypanie głowy popiołem nie załatwia sprawy. Nawrócenie jest trudne, ponieważ wymaga zmierzenia się z niełatwą prawdą o sobie.

Ja, ksiądz, muszę nawrócić się pierwszy   Rachunek sumienia jest pomocą w nazwaniu mojego grzechu po imieniu. Z drugiej strony pomaga mi świadomość, że Bóg mnie kocha. To miłość Jezusa czyni z grzesznika świętego.

Trzeba szukać dróg docierania do ludzi z tym przesłaniem. Pomysł, by odczytać z ambon rachunek sumienia, jest dobry. Mam w pamięci zeszłoroczną Środę Popielcową, kiedy biskupi wezwali duchowieństwo do rachunku sumienia i publicznego przeproszenia za swoje grzechy.

Ułożyłem wtedy modlitwę, w której jako księża wobec parafian prosiliśmy Boga o przebaczenie. To była modlitwa błagalna, ale przypominała rachunek sumienia. Starałem się w niej wymienić nasze typowe kapłańskie grzechy.

Szukanie zaszczytów i chwały dla siebie, lenistwo, letniość, izolowanie się od ludzi, krzywdy wyrządzone w konfesjonale, kancelarii parafialnej czy przy innych spotkaniach z wiernymi, myślenie bardziej po ludzku niż po Bożemu, bylejakość naszego życia duchowego itd.

To zostało dobrze odebrane przez ludzi. Jeśli mówię innym, że mają się nawrócić, to ja, ksiądz, muszę być pierwszy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.