Tłok przy urnach

POLSKA Andrzej Grajewski

|

GN 52/2007

publikacja 03.01.2008 14:23

PLUS Licznie wzięliśmy udział w wyborach parlamentarnych, udowadniając, że sprawy publiczne nadal są dla nas ważne.

Tłok przy urnach Młodzi Polacy głosują w konsulacie RP w Londynie fot. PAP/Elżbieta Walenda

Przedterminowe wybory poprzedziła kampania krótka, gwałtowna, mało merytoryczna. Pomimo to znacznie liczniej niż w ostatniej dekadzie poszliśmy do urn wyborczych. Frekwencja wyniosła 53,88 proc. i miała ważny wpływ na ostateczny rezultat wyborów, które zakończyły się porażką Prawa i Sprawiedliwości oraz zwycięstwem Platformy Obywatelskiej. Zupełnie wyjątkowa była mobilizacja elektoratu w dużych miastach, powyżej 500 tys., gdzie frekwencja przekroczyła 68 proc.

Tam także rozstrzygnęły się losy batalii wyborczej, sukces Platformy w tych okręgach był bowiem największy. Poniżej oczekiwań wypadła wieś, na którą bardzo liczyli sztabowcy PiS. Poszło do urn tylko nieco ponad 45 proc. wyborców. Część z nich zagłosowała na PSL, zapewniając tej partii nie tylko dalszy byt w Sejmie, ale także możliwości udziału w koalicji rządzącej. Z kretesem przepadły natomiast Samoobrona i LPR, na które głosował śladowy procent elektoratu.

Imponujące było obywatelskie zaangażowanie wielu Polaków przebywających za granicą. Wielu z nich musiało przemierzyć nieraz setki kilometrów, a później długo czekać w kolejce, aby móc zagłosować. Frekwencja w obwodach zagranicznych przekroczyła 73 proc. i dowodzi, że ludzie, którzy wyjechali z kraju za chlebem, nadal utrzymują bliskie związki z ojczyzną. Po raz pierwszy tak licznie poszli do urn młodzi wyborcy. Jak się wydaje, ta grupa będzie miała także dość sił i ochoty, aby w przyszłych wyborach rozliczyć zwycięzców z przedwyborczych obietnic.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.