Kto kocha, ten śpiewa

rozmowa z ks. dr Wiesławem Hudkiem

|

GN 46/2007

publikacja 19.11.2007 12:09

O tym, jaka muzyka nadaje się do kościoła, organistach z pasją i dniu kościelnej muzyki z ks. dr Wiesławem Hudkiem rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz

Kto kocha, ten śpiewa

Ks. Tomasz Jaklewicz: Po co muzyka w kościele, czy słowo nie wystarczy?
Ks. Wiesław Hudek: – Słynny kompozytor Piotr Czajkowski powiedział, że muzyka zaczyna się tam, gdzie brakuje słów. Muzyka dociera do najgłębszych pokładów ludzkiej duszy, i z nich wypływa. Cytuje się często powiedzenie św. Augustyna, że kto śpiewa, ten dwa razy się modli, a ja lubię inne jego słowa: „Śpiewanie (muzykowanie) jest potrzebą kochających”. Liturgia jest rozmową, spotkaniem zakochanych: człowieka i Boga, więc potrzebna jest muzyka, żeby pojawiły się emocje, żeby to było autentyczne święto.

Muzyka pomaga wyrazić to, czego nie uniosą same słowa.
– Tak. Niestety, pokutuje mit, że muzyka jest tylko ozdobnikiem, estetycznym dodatkiem do liturgii, czymś, co może być, ale nie jest wcale konieczne. Posoborowe dokumenty Kościoła mówią wyraźnie, że muzyka jest ważnym elementem samej liturgii, jest liturgią po prostu.

Czy przed Soborem Watykańskim II nie było tej świadomości?
– Oczywiście muzyka liturgiczna ma w Kościele długą i bogatą tradycję, ale w okresie potrydenckim śpiew wykonywany przez wiernych był traktowany jako coś, co dzieje się jakby obok liturgii. Ksiądz robi swoje przy ołtarzu, a cała reszta to jakiś „pobożny wypełniacz”. Do dziś funkcjonuje traktowanie muzyki jako dodatku. Nieraz przychodzi jakiś muzyk przed Mszą i mówi, że coś tam zagra. Tak nie wolno. Utwór przez samo wykonanie go podczas liturgii nie czyni zeń automatycznie muzyki kościelnej.

Czyli nie każdy rodzaj muzyki nadaje się do liturgii…
– Kryteria są wymagające. Muzyka liturgiczna ma dwa zasadnicze cele: oddawać chwałę Bogu i uświęcać ludzi. Mówi się także o czterech funkcjach muzyki liturgicznej: pierwsza to rola wspólnototwórcza – ma jednoczyć ludzi, czyli nie można kierować się swoim gustem, ale uwzględniać poziom muzyczny zgromadzenia. Druga funkcja, tzw. kerygmatyczna, zwraca uwagę na teologiczną treść tekstu danego utworu. Mamy np. wiele nastrojowych kolęd czy pastorałek, w których nie ma słowa o Bogu, a muzyka w kościele ma głosić słowo Boże. Po trzecie muzyka liturgiczna powinna prowadzić ludzi do modlitwy, refleksji, musi też uczyć milczenia. I czwarte zadanie muzyki to czynienie liturgii czymś pięknym, podniosłym, uroczystym.

To wszystko brzmi pięknie, ale proza życia parafialnego jest inna. Organista gra to, co potrafi, lub to, co ludzie potrafią zaśpiewać.
– Niestety, wiele osób nie rozumie znaczenia muzyki w liturgii. Bardzo wiele zależy w tej kwestii od duchownych i od organisty. Organista jest człowiekiem odpowiedzialnym za poziom życia muzycznego w parafii. To on kształtuje lub deformuje gust muzyczny ludzi. Powinien przygotować liturgię, dopilnować psałterzysty lub innych muzyków, uczyć ludzi nowych śpiewów. Ideałem jest to, że w parafiach posługuje kantor, który animuje śpiew i uczy ludzi śpiewać.

Ale ludziom dziś nie chce się śpiewać. Młodzież żyje ze słuchawkami na uszach. Nikt ich nie uczy śpiewać, ani w szkole, ani w domu.
– Nie ma co wzdychać za przeszłością, trzeba zabrać się do systematycznej pracy u podstaw. Jeśli programowo nie będziemy uczyli śpiewu w kościołach, to on po prostu zaniknie.

A co z muzyką młodych? Czy ona może jakoś zaistnieć w liturgii?
– Po Soborze Watykańskim II było wiele takich eksperymentów. Pojawiły się msze rockowe, bitowe. Dzisiaj byłyby pewnie hiphopowe. A przecież to nie liturgia ma się zniżać do poziomu ludzkich oczekiwań, ale to my musimy starać się podnieść na wyższy poziom, wejść w sferę sacrum, świętości, czyli czegoś, co jest inne niż codzienność. Oczywiście nie chodzi o to, by się zamykać tylko w tradycji, powstaje wiele nowych kompozycji spełniających kryteria muzyki liturgicznej, ale liturgia nie może być jakimś show czy listą przebojów.

Co konkretnie można podpowiedzieć organistom czy duszpasterzom?
– Niezbędne są dobra wola i kompetencje muzyczne. Ale najlepiej jeśli organista czy ksiądz jest fascynatem, czyli zależy mu na tym, by przez muzykę prowadzić do Boga. W każdą niedzielę można uczyć śpiewu. Jednak konieczna jest tu systematyczność. Najlepiej nie zaczynać od trudnych rzeczy. Warto zwrócić uwagę na wartość znanych pieśni, jak np. „Pod Twą obronę, Ojcze na niebie”, tak żeby nie śpiewać bezrefleksyjnie i wykonywać też dalsze zwrotki. Oczywiście ideałem są śpiewniki w kościele. Nie wolno też mylić pieśni liturgicznych z piosenkami religijnymi. Organista może zamiast pieśni posłużyć się utworem organowym czy instrumentalnym, np. na uwielbienie.

Ludzie nieraz zamawiają sobie skrzypka, który wykona Ave Maria na uwielbienie, czy to źle?
– To nie ma sensu. Uwielbienie podczas Mszy św. to jest czas, w którym wspólnota ma dziękować Bogu Ojcu za dar Jezusa Chrystusa. Jeśli ktoś bardzo chce, to można wykonać Ave Maria przed rozpoczęciem Mszą św. lub po niej. Musimy stale pamiętać, że liturgia wymaga od nas pewnej pokory i świadomości tego, co się dokonuje. Papież Benedykt XVI podkreśla mocno, że to liturgia ma raczej nas organizować niż my ją, według naszego widzimisię.

Pojawiła się propozycja Dnia Muzyki Liturgicznej. Co to takiego?
– Dwa lata temu na diecezjalnym kongresie muzyki w Katowicach zaproponowaliśmy, żeby przedostatnia niedziela roku kościelnego była formą święta muzyki liturgicznej. Ta niedziela przypada w bliskości wspomnienia św. Cecylii.

Jak to ma konkretnie wyglądać?
– Centrum tego dnia powinna być uroczysta Eucharystia, w której muzyka jest wzorcowo przygotowana i wykonywana. Może tej liturgii towarzyszyć chór. Duszpasterze powinni przygotować homilię, która pogłębi duchowość liturgiczną i będzie odwoływała się do muzyki. Kolejna propozycja to zorganizowanie koncertu muzyki religijnej. Można go połączyć z pięknie przygotowanymi nieszporami. Warto jakoś docenić w tym dniu organistę czy chórzystów. Tam, gdzie trudno coś zorganizować, można wybrać się na wycieczkę z parafianami na koncert lub do filharmonii. Chodzi o to, by zafascynować ludzi muzyką, i tą tradycyjną, i nowszą. Pokazać, że muzyka pomaga wyrażać wiarę i kochać.

Ks. Wiesław Hudekmuzykolog, liturgista, poeta, przewodniczący Komisji Muzyki Sakralnej w archidiecezji katowickiej, duszpasterz organistów, wykładowca na WTUŚ

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.