Gdy ksiądz nie czeka

ks. Artur Stopka

|

GN 34/2007

publikacja 22.08.2007 16:17

Co zrobić, gdy ksiądz nie siedzi w konfesjonale, tylko mówi o spowiedzi powszechnej lub każe się umawiać telefonicznie? To problem tysięcy polskich katolików. Na Zachodzie.

Gdy ksiądz nie czeka Będąc na Zachodzie, nie możemy liczyć na to, że kapłan będzie na nas czekał w konfesjonale (tak jak ten ksiądz z Leśniowa). Trzeba się umówić telefonicznie. Henryk Przondziono

Według różnych danych, od miliona do ponad dwóch milionów Polaków wyjechało w ostatnich latach do krajów zachodniej Europy w poszukiwaniu pracy i lepszych zarobków. Zdecydowana większość z nich to katolicy, z których wielu w nowym miejscu chce czynnie uczestniczyć w życiu Kościoła, a przede wszystkim nie rezygnować z udziału w niedzielnej Mszy św. i przystępowania do spowiedzi. Okazuje się, że te oczywiste pragnienia mogą wywoływać poważne problemy i liczne pytania, zadawane polskim duszpasterzom najczęściej za pośrednictwem Internetu.

Czy mogę robić to samo?
– W Kościele katolickim w Niemczech (zapewniam, że jest to Kościół katolicki) można przystępować do spowiedzi powszechnej w ten sposób, że gładzi ona wszystkie ciężkie i lekkie grzechy – mówi Przemek. – Czy ja, Polak należący do tego samego Kościoła katolickiego, mogę robić tak samo, czyli nie chodzić do konfesjonału? Jeśli konfesjonał zależy od wyboru danego kraju, to uważam, że mogę do niego nie chodzić. Ale to jest tylko moje zdanie. Co na to Kościół?

Podobne głosy można usłyszeć od Polaków zamieszkujących w innych krajach, na przykład w Holandii. Pragnąca zachować anonimowość kobieta relacjonuje: „Od paru lat mieszkam z mężem (Holendrem) w Holandii. Jako osoba wierząca i praktykująca mam niełatwy dylemat dotyczący praktyki spowiedzi św. Biorę udział w nabożeństwach pokutnych, organizowanych w kościele holenderskiej parafii, do której należymy. Rozgrzeszenie odbywa się przez nałożenie rąk przez kapłana (co za szczęście, że go mamy w parafii!), innymi słowy, na drodze generalnej absolucji, a nie spowiedzi indywidualnej.

Istnieje też możliwość tej ostatniej, ale dopiero po uprzednim telefonicznym umówieniu się z księdzem (który jest jeszcze naszym dobrym znajomym) w specjalnie do tego przeznaczonym pomieszczeniu. Mimo że dobrze znam język niderlandzki, mam silne opory przed tego rodzaju spowiadaniem się. Czy wobec tego moje uczestnictwo we wspomnianych wyżej nabożeństwach pokutnych jest wystarczające? Jaka jest właściwie nauka Kościoła katolickiego w tej kwestii? Praktyka duszpasterska na Zachodzie jest często tak inna niż w Polsce. Dokonywanie porównań narzuca się z wielką siłą, ale przecież i tutaj, mam nadzieję, należę wciąż do Kościoła katolickiego!”.

Lenistwo i kolejka
Kościół katolicki bardzo konkretnie wskazuje nieliczne sytuacje, w których wolno udzielić absolucji generalnej. O. Dariusz Kowalczyk SJ mówi: „Ci, którzy uzyskali odpuszczenie grzechów ciężkich przez rozgrzeszenie ogólne, są zobowiązani do odbycia usznej spowiedzi z tych grzechów przed otrzymaniem nowego rozgrzeszenia ogólnego, o ile nie mają słusznej przeszkody”.

Jednak szukając przyczyn problemów ze spowiedzią, zauważył: „Trzeba ze smutkiem stwierdzić, że księża w Holandii nadużywają możliwości udzielenia ogólnego rozgrzeszenia. Mówiąc wprost: nie chce im się siedzieć w konfesjonale i spowiadać, bo to niełatwa służba. Wolą być nieposłuszni Stolicy Apostolskiej. W takim przypadku biorą jednak to nadużycie na swoje sumienie. Wierni dostępują rzeczywistego rozgrzeszenia pomimo tego nadużycia duchownych”.

To niejedyny przypadek, w którym o. Kowalczyk bardzo surowo ocenił duszpasterzy na Zachodzie. Analizując przed dwoma laty na łamach miesięcznika „W drodze” spory wokół kwestii grzechu i spowiedzi, oświadczył: „W wielu Kościołach lokalnych na Zachodzie rzeczywiście pobłądzono, wylewając dziecko z kąpielą. Zamiast zreformować sposób mówienia o grzechu i praktykę sprawowania spowiedzi w duchu II Soboru Watykańskiego, zrezygnowano z indywidualnej spowiedzi, zastępując ją rozgrzeszeniem ogólnym. Nie było tak, że spowiednicy czekali wiele lat na penitentów, aż wreszcie – nie widząc chętnych – pozabijali konfesjonały deskami.

To sami księża zaczęli zniechęcać wiernych do spowiedzi, a przede wszystkim nie można ich było spotkać w konfesjonale”. O. Kowalczyk opowiada bardzo ciekawą historyjkę: „Znam przypadki, że proboszcz na Zachodzie ostrzegał mającego go zastąpić w czasie wakacji księdza z Polski: – Tylko nie zacznij spowiadać, bo przyzwyczaisz mi ludzi do spowiedzi i co ja potem zrobię?!”.

Zdaniem aktualnego przełożonego prowincji wielkopolsko-mazowieckiej jezuitów, duchowni na Zachodzie ulegli różnym postępowym teoriom, ale także zwyczajnemu lenistwu, bo spowiadanie jest bardzo ciężką pracą, wymagającą dużego skupienia, kompetencji i wiary. „Okazuje się natomiast, że w tej zlaicyzowanej Europie, jeśli pobożny i pracowity kapłan zacznie regularnie przyjmować penitentów, to w krótkim czasie będzie miał kolejkę przed konfesjonałem” – zauważył o. Kowalczyk.

Ma być krata
O tym, że nie od dziś dochodzi w wielu Kościołach lokalnych do poważnych naruszeń dyscypliny kościelnej w kwestii sprawowania sakramentu pokuty, świadczy wydany przez Jana Pawła II w roku 2002 list apostolski „Misericordia Dei”, który w istocie jest papieskim rozporządzeniem, przypominającym w stanowczych słowach i ze szczegółami, jak należy w Kościele katolickim sprawować sakrament pokuty i pojednania.

Zmarły Ojciec Święty przypomina nie tylko, że „indywidualna i integralna spowiedź oraz rozgrzeszenie stanowią jedyny zwyczajny sposób, przez który wierny, świadomy grzechu ciężkiego, dostępuje pojednania z Bogiem i Kościołem”, i że od takiej spowiedzi zwalnia jedynie „niemożliwość fizyczna lub moralna”.

Przypomina także o tym, że spowiedź powinna się odbywać w kościele lub w kaplicy, w konfesjonale „zaopatrzonym w kratę”. Konfesjonał ma być umieszczony w miejscu widocznym, a spowiednicy mają w nim być obecni i widoczni w określonych godzinach. Papież podkreśla zwłaszcza konieczność gotowości do spowiadania przed Mszami świętymi. Pisze też bardzo jasno, że „należy potępić jakikolwiek zwyczaj, który ograniczałby wyznanie do ogólnego oskarżenia lub jedynie jednego albo kilku grzechów uważanych za bardziej znaczące”. Penitentów zachęca do wyznawania nie tylko grzechów ciężkich, ale również powszechnych.

Papieska instrukcja nie jest jednak respektowana. I chyba problem nie jest łatwy do rozwiązania, skoro – jak zwracają uwagę komentatorzy wizyty Benedykta XVI w Niemczech – nie wspomniał on o tej sprawie w żadnym ze swych publicznych wystąpień.

Poczucie grzechu
Ks. Antoni Bartoszek, teolog moralista z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, pytany przez „Gościa” o przyczyny tak dużych różnic w duszpasterstwie w Polsce i na Zachodzie, mówi: – Dlaczego przestali się spowiadać? Jest kilka przyczyn. Po pierwsze wielu ludzi utraciło poczucie grzechu – mówią: my grzechów nie mamy (u nas też tak mówią i czasem też idą do Komunii, mimo że mieszkają razem i współżyją bez ślubu; choć może nie tak często). Po drugie, bo wielu mówi, że spowiadać się przed księdzem nie będą (w Polsce też tak mówią); tylko, co ciekawe, równocześnie dzwonią do telefonów zaufania, chodzą do poradni psychologicznych, a nawet na swoich blogach internetowych mówią o własnych grzechach.

Według ks. Bartoszka, przyczyną może być również fakt, że w wielu wspólnotach na Zachodzie zbyt szeroko zinterpretowano przepis mówiący, iż w nagłych sytuacjach można udzielić generalnego rozgrzeszenia. Ks. Bartoszek dostrzega również przyczynę wskazaną przez o. Kowalczyka: – Chyba niektórzy księża (nie chcę ich oceniać) trochę odpuścili spowiedź, przestali o niej mówić, przestali siadać do konfesjonału. Dodaje jednak: – Wielu księży na Zachodzie spowiada naprawdę gorliwie.

Pytany o to, co powinien zrobić Polak, jeśli nie ma możliwości spowiedzi u księdza znającego język polski, radzi: – Nawet jeśli tylko trochę znasz miejscowy język, możesz ze słownikiem w ręku przygotować się do spowiedzi, wypisując sobie w prosty sposób własne grzechy i potem przy wyznaniu przed księdzem obcokrajowcem możesz powiedzieć na początku, że niewiele umiesz w danym języku i prosisz, żeby powoli do ciebie mówił. Ks. Bartoszek osobiście sprawdził, że to dobry sposób: – Kiedyś tak się spowiadałem w Leeds w Anglii. Niewiele zrozumiałem z nauki, której mi udzielił ksiądz, ledwo zrozumiałem pokutę – opowiada i dodaje: – Jeśli nie zrozumiesz pokuty, to odmów sobie jakąś modlitwę w zamian.

Czyj to problem?
Problem różnic duszpasterskich, tak drastycznie uwidoczniony w kwestii spowiedzi, dotyka tysięcy Polaków pracujących za granicą, zarówno tych, którzy za jakiś czas zamierzają wrócić do ojczyzny, jak i tych, którzy planują ułożyć sobie życie za granicą. Spotyka się z nim – przede wszystkim dzięki Internetowi – wielu polskich księży, którzy od swych dawnych parafian otrzymują liczne pytania. Okazuje się, że odpowiedzi, jakie otrzymują polscy emigranci od swych byłych duszpasterzy, czasami dość mocno się różnią.

Szkoda więc, że tak ważna sprawa nie została uporządkowana i rozstrzygnięta na przykład w opublikowanym pół roku temu liście Episkopatu Polski o duszpasterstwie emigracji. Nie da się zapewnić polskiego księdza i polskiego obyczaju duszpasterskiego wszystkim Polakom pozostającym poza granicami kraju. Nie można również pozostawić ich osamotnionych wobec naprawdę istotnych dla ich wiary i życia religijnego problemów. Bo, jak widać z dochodzących z różnych krajów głosów polskich katolików, łatwo jest oduczyć indywidualnej spowiedzi. O wiele trudniej wytłumaczyć, dlaczego muszą tak wiele wysiłku włożyć w to, aby nie łamać kościelnej dyscypliny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.