Kocham, więc czekam

Szymon Babuchowski

|

GN 28/2007

publikacja 12.07.2007 10:21

Cztery tysiące młodych ludzi w Polsce należy do Ruchu Czystych Serc. Decydują się czekać ze współżyciem do ślubu.

Kocham, więc czekam Więcej informacji o Ruchu Czystych Serc można znaleźć na stronach internetowych www.rcs.org.pl i www.milujciesie.org.pl

Co roku, z nastaniem wakacji, kolorowe czasopisma prześcigają się w „atrakcyjnych” propozycjach skierowanych do młodzieży. „Podryw na wyjeździe”, „Upoluj go latem!”, „Letnie kuszenie” – to tylko niektóre tytuły zaczerpnięte z tegorocznych wakacyjnych numerów tych pism. Ostatnio problemem nastoletniego seksu na wakacjach zajął się także „Przekrój”, który proponuje, by „Oswoić seks nastolatków”. I mimo że w tekście pojawia się wypowiedź seksuologa o tym, iż nie należy wkładać synowi do plecaka prezerwatywy, bo oznacza to przyzwolenie na seks, cały materiał został obudowany reklamami środków antykoncepcyjnych.

O co tu chodzi? Zapewne o pieniądze z reklamy. Ale też o coś więcej: o wizję człowieka i miłości. O to, czym jest odpowiedzialność. Bo jak się okazuje, to pojęcie może być różnie rozumiane. Na przykład dla Wandy Nowickiej z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny odpowiedzialność będzie polegała na podaniu tzw. pigułki postkoitalnej dziecku na koloniach. Taki postulat skierowała bowiem jej organizacja w liście do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Żeby nie było wątpliwości – to te same pigułki, które reklamowane są w toaletach wielu polskich klubów hasłami w rodzaju: „Masz 72 godziny na uratowanie (sic!) dziewczyny”. I nikt nie zwraca uwagi, że chodzi o zabicie poczętego już dziecka.

Miliony czystych Amerykanów
Na szczęście młodzież bywa mądrzejsza niż jej dorośli „rzecznicy”. Wbrew pozorom, wielu młodych ludzi postanawia nie mieć kontaktów seksualnych aż do dnia ślubu. Takie postawy są może mniej widoczne, bo żyjemy w kulturze, w której dziewictwo jest wyśmiewane, ale okazuje się, że kiedy w jakimś środowisku znajdzie się osoba, która odważy się przyznać do życia w czystości, z reguły zyskuje szacunek.

W Stanach Zjednoczonych w latach dziewięćdziesiątych powstało wiele organizacji propagujących czystość. Pierwsze z nich, takie jak True Love Waits (Prawdziwa Miłość Czeka) i The Silver Ring Thing (Stowarzyszenie Srebrnej Obrączki), stworzyli protestanci. Wkrótce powstał też podobny ruch katolicki – „Czysty z wyboru”. Zainicjował go w 1997 roku ksiądz William Carmody z Denver. Te i podobne organizacje zrzeszają w USA łącznie kilka milionów młodych ludzi. Statystyki sprzed kilku lat podawały, że 16 procent amerykańskich dziewcząt i 10 procent chłopców zdecydowało się złożyć przyrzeczenie życia w czystości. Warto zaznaczyć, że ruchy te wspierane są finansowo przez państwo. W ich działalność zaangażowało się także wiele gwiazd świata rozrywki, m.in. Erika Herold, miss Ameryki z roku 2003.

Inaczej wygląda sytuacja w „tolerancyjnej” Europie. Doświadczyła tego niedawno na własnej skórze szesnastoletnia Brytyjka Lydia Playfoot, która otrzymała w szkole zakaz noszenia „obrączki czystości”. Na obrączce wygrawerowany był napis „1 Thess. 4:3–4”, odsyłający do fragmentu z Listu do Tesaloniczan: „Wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i we czci”. Lydia odwołała się w tej sprawie do sądu.

W Polsce podobne ruchy z pewnością nie przybierają tak masowej skali jak w USA. Istnieje jednak Ruch Czystych Serc, którego pomysł zrodził się w połowie lat dziewięćdziesiątych przy redakcji poznańskiego dwumiesięcznika „Miłujcie się!”. Z czasem – jako oddolne inicjatywy – zaczęły powstawać też małe wspólnoty RCS na terenie całego kraju. W tej chwili ruch ma ok. 4 tysięcy zarejestrowanych członków. – Nasz ruch trochę różni się od tych amerykańskich – mówi Małgorzata Radomska z „Miłujcie się!”. – Największy nacisk kładziemy na zawierzenie siebie Panu Jezusowi. Propagujemy czystość w szerszym ujęciu, a więc także czystość od narkotyków czy manipulacji. W tej chwili mocno włączamy się w program przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Sydney.

Warunkiem przystąpienia do ruchu, oprócz przyrzeczenia czystości, jest także postanowienie regularnej modlitwy i życia sakramentami oraz modlitwa zawierzenia, która jest jednocześnie zobowiązaniem, by nigdy nie brać narkotyków i unikać wszystkiego, co uzależnia, zwłaszcza alkoholu i nikotyny.

Namiot nie wchodzi w grę
Magda Łącka i Darek Kleczyński z Bochni są w ruchu już cztery lata. Wstąpili tam po pół roku chodzenia ze sobą. Parą stali się w trzeciej klasie liceum. – Urodziliśmy się w tym samym szpitalu, nasze mamy leżały obok siebie na łóżkach – śmieje się Magda. – Ale poznaliśmy się dopiero w szkole średniej i od razu się zaprzyjaźniliśmy. Wspólna decyzja przystąpienia do ruchu nie była dla nas problemem, bo znaliśmy już swoje poglądy, plany na przyszłość, wiedzieliśmy, jaką chcemy mieć kiedyś rodzinę.

Zgodnie jednak twierdzą, że ta decyzja stała się początkiem ich przemiany. – Szczerze mówiąc, wcześniej nawet nie wiedziałam, że współżycie przed ślubem jest takim wielkim grzechem – przyznaje Magda. – Teraz mamy wspólny cel: nie tylko walczymy o czystość, ale także o to, by nasz charakter był prawidłowo ukształtowany. Nie jest łatwo, zwłaszcza że świat na każdym kroku reklamuje inne wartości, ale dzięki tej naszej wspólnej walce bardzo zbliżyliśmy się do siebie.

Jak sobie radzą z pokusami? – Przede wszystkim ważna jest rozmowa – podkreśla Magda. – Jeżeli widzimy, że zbliża się niebezpieczeństwo w postaci grzechu, mówimy sobie o tym. Stosujemy też zasadę, którą poznaliśmy od dr. Jacka Pulikowskiego: „trzymać się daleko na przedpolu”.

Nie wchodzi w grę np. wyjazd we dwójkę pod namiot. Po prostu nie ufam sobie na tyle. Jeśli ktoś sobie ufa i jest pewny, że nie zgrzeszy, to ja mu gratuluję, ale takich wyjazdów nie polecam. Nawet zbyt długie przesiadywanie we dwoje wieczorami może prowokować do grzechu. Przede wszystkim jednak nasza czystość musi być utwierdzona w Bogu. Bo najważniejszą rzeczą jest to, by naprawdę kochać Boga.

Są bardzo aktywnymi ludźmi, uwielbiają górskie wędrówki. Dlatego tak bardzo odpowiadają im rekolekcje Ruchu Czystych Serc, które co roku odbywają się właśnie w górach. W tym roku miejscem spotkania będzie Krynica- -Zdrój. Rekolekcje zaczynają się już 20 lipca.

Magda i Darek nie obnoszą się ze swoimi poglądami, ale jeśli ktoś pyta, śmiało się do nich przyznają. Z reguły nie spotykają się też z negatywnym nastawieniem, raczej z podziwem i szacunkiem. Kiedyś Darek rozmawiał z koleżanką, o której myślał, że ma zupełnie inne spojrzenie na tę sprawę.

Sądził, że zostanie wyśmiany. Tymczasem okazało się, że dziewczyna nie tylko sama jest dziewicą, ale chciałaby przystąpić do ruchu. – Ludzie nie mają odwagi głośno o tym mówić – twierdzi Magda. – Tymczasem okazuje się, że wiele osób chciałoby tak żyć i czeka na takie świadectwo.

Młodym ludziom mówią zawsze, by wyobrazili sobie, jakim prezentem będzie ich czystość w noc poślubną: – Warto czekać, żeby kochać prawdziwą miłością, taką na całe życie – mówi Magda. – Bo kochać na chwilę jest łatwo. Trudniej, gdy trzeba sobie czegoś odmówić. Tego właśnie się uczę. Bardzo kocham mojego chłopaka i widzę, jak moja miłość do niego zmienia się. Z wielkiego uniesienia przeobraża się w dojrzałą postawę, świadomy wybór.

Nienadgryzione jabłko
Stasia i Wojtek Haśnikowie z Tychów są już dwa lata po ślubie. Nim przed ołtarzem wypowiedzieli sakramentalne „tak”, chodzili ze sobą ponad sześć lat, czyli, jak twierdzi ich znajomy ksiądz, „zdecydowanie za długo”. Udało im się jednak wytrwać w czystości i nadal twierdzą, że było warto. – Po pierwsze zachowaliśmy sferę seksualną tylko dla siebie, nie weszliśmy w związek małżeński zranieni – mówi Stasia. – Byliśmy dla siebie jak zdrowe, soczyste, nienadgryzione jabłko. Po drugie odkryliśmy wiele „zastępczych” form czułości, odkrywaliśmy, co może nam sprawiać przyjemność – po prostu poznaliśmy się lepiej. Po trzecie zachowaliśmy dla siebie szacunek. Wiem, że dla Wojtka jestem ważna jako całość i kiedy przyjdzie pokusa, nie pójdzie w bok z kimś innym, bo potrafi powstrzymywać popędy ciała.

– Człowiek to nie zwierzę, może nad tym zapanować – twierdzi Wojtek. – Nie jest to potrzeba, której niezaspokojenie powoduje chorobę lub śmierć, jak w przypadku jedzenia czy picia.

Oczywiście też mieli swoje sposoby, by unikać pokus. Podobnie jak Magda i Darek, starali się nie stwarzać ryzykownych sytuacji, zajmowali sobie twórczo czas. Najważniejsza była jednak modlitwa za siebie nawzajem. Nie słyszeli jeszcze o Ruchu Czystych Serc, kiedy w kaplicy w Jaworzynce założyli sobie srebrne obrączki z intencją czystości. Przechowują je do dziś, choć teraz noszą złote, ślubne.

Znajomi reagowali różnie: od cichego podziwu i pytań zadawanych na osobności, aż po wykpienie. – Kiedyś pewna osiemnastolatka, zresztą podobnie jak ja związana z oazą, nazwała mnie w autobusie „24-letnią cnotką” – wspomina Stasia. – Ale nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Moją motywacją zawsze była miłość, Bóg, wierność przykazaniom, szacunek do Wojtka i samej siebie.

– Seks to coś wspaniałego! – mówi z przekonaniem Wojtek. – Nie znam czegoś równie pięknego i przyjemnego. Ale jeśli pójdzie za tym grzech, zabraknie Chrystusa, Jego łaski sakramentalnej, to całe współżycie będzie zepsute. Seks traci swoją wartość, kiedy towarzyszy mu lęk: czy ktoś nas nakryje, czy my się naprawdę kochamy, co będzie, gdy pojawi się dziecko. Skoro wiem, że współżycie przed ślubem jest grzechem, nie mogę godzić się na „próby” w celu „dopasowania”. Bo choć wydaje się, że to próba, to wszystko zostaje w człowieku. Jeśli kogoś kocham, nie chcę narażać go na takie doświadczenia. W życiu nie ma prób – gramy na serio..

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.