Gra w politykę

ks. Artur Stopka

|

GN 15/2007

publikacja 12.04.2007 12:09

Polacy są zmęczeni polityką. Ale oglądalność zajmujących się nią kanałów telewizyjnych stale rośnie.

Gra w politykę Narzekamy, że męczy nas to, co o polityce „trąbią” media. A jednak to oglądamy. Marek Piekara

Oni są sobie potrzebni, tylko efekt jest taki, że oni są coraz starsi, coraz bardziej wypaleni, zmęczeni. Sobą wzajemnie, każdy sam sobą jest zmęczony, polityką, i społeczeństwo jest nimi coraz bardziej zmęczone – tak o dwóch czołowych polskich politykach mówi Tomasz Lis. Teza o zmęczeniu Polaków polityką nie jest niczym nowym. Jednak spektakularny wzrost oglądalności najbardziej „politycznego” kanału telewizji – TVN 24 i rosnąca oglądalność przekształcającej się w kanał informacyjny TVP 3 dowodzi, że mimo zmęczenia jednak polityką się interesujemy. Coraz bardziej.

81 procent nieufności
– To kryzys zaufania, kultury politycznej i stylu władzy jest głównym powodem tego, że w światowych rankingach demokracji sytuujemy się na dalekim, 46. miejscu, w kategorii „demokracji ułomnych” – powiedział socjolog prof. Piotr Sztompka podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Obywatelskiego, który odbył się w marcu w Warszawie. Rzeczywiście, generalnie nie ufamy politykom i nie wyróżniamy się pod tym względem w Europie, w której średnie do nich zaufanie nie przekracza 10 procent.

Są jednak politycy, których obdarzamy wysokim zaufaniem. W połowie marca Zbigniewowi Ziobrze ufało 60 proc. ankietowanych, Zbigniewowi Relidze – 57 proc., Donaldowi Tuskowi – 48 proc., Hannie Gronkiewicz-Waltz – też 48 proc. O wiele gorzej jest w kwestii zaufania do instytucji politycznych. Pod tym względem jesteśmy najbardziej nieufni w całej Unii Europejskiej. 49 proc. obywateli UE ufa swojej radzie gminy (miasta), 31 proc. ufa rządowi i parlamentowi narodowemu, a jedynie 20 proc. ma zaufanie do partii politycznych. Tymczasem aż 81 proc. Polaków nie ufa żadnej z politycznych instytucji.

Lepsi dziennikarze niż...
Jest jednak grupa ludzi związanych z polityką, którym ufamy o wiele bardziej niż reszta Europejczyków. Polacy najczęściej ze wszystkich badanych narodów deklarują zaufanie wobec dziennikarzy. Tej grupie zawodowej ufa 52 proc. badanych Polaków, podczas gdy w całej Europie takie zaufanie deklaruje 29 proc. respondentów. Czy nie przesadzamy z tym zaufaniem?

„To trochę paradoks, że nie umiemy korzystać z czynnego prawa wyborczego, stronimy od instytucjonalnych form demokracji, boimy się partycypacji w polityce, a zarazem żyjemy polityczną informacją, sensacją czy plotką” – dziwi się w swoim blogu Bogusław Chrabota, dyrektor anteny – redaktor naczelny Telewizji Polsat. Jego zdaniem fakt, że największymi gwiazdami telewizyjnymi w Polsce są komentatorzy polityczni: Lis, Olejnik, Durczok, to dowód, że polityka jest w centrum zainteresowania Polaków. – Paradoksalnie to dowód również na to, że w Polsce lepiej się robi komentarz polityczny i dziennikarstwo polityczne, niźli samą politykę.

Inwektywy, nie konkrety
Czy rzeczywiście polityka jest w polskich mediach, a zwłaszcza w telewizji, prezentowana po mistrzowsku? W kanałach informacyjnych jest nieźle, chociaż nie trzeba dużego wysiłku, aby rozpoznać sympatie polityczne dużej części dziennikarzy. Jednak kto ma czas i siłę bez przerwy oglądać TVP 3 lub TVN 24? Te kanały mają kilkaset tysięcy widzów. Miliony czerpią swoją wiedzę o polityce z programów podsumowujących dzień na antenach ogólnopolskich. A tu bywa różnie. Konieczność selekcji materiału sprawia, że odbiorca często zamiast pełnej informacji o wydarzeniu otrzymuje tylko najbardziej smakowitą ciekawostkę.

Przykłady można znaleźć niemal każdego dnia. Ze wspólnej konferencji premiera i ministra kultury widzowie jednej ze stacji dowiedzieli się wieczorem przede wszystkim, że premier miał problem z wymówieniem obco brzmiącego słowa. Z obszernej konferencji prasowej jednego z wicepremierów do wieczornego programu informacyjnego przedostała się tylko wiadomość o tym, że znów groził odejściem z koalicji i zamierza pozwać do sądu szefa jednej z opozycyjnych partii. Z konferencji prasowych opozycji rzadko przytacza się rzeczowe argumenty, natomiast inwektywy i osobiste wycieczki eksponuje.

Tylko widowisko?
Zdaniem Bogusława Chraboty, dzisiejsza technologia medialna stawia wyższe wymagania, „winduje formę”, wygrywają więc ci, którzy umieją opowiadać o polityce lepiej, nowocześniej, doskonalej, treściwiej, bardziej frapująco. Wygrywa ten, kto znajdzie właściwy język i przekona do siebie widownię. Streszczając tę opinię, można powiedzieć, że sukces odnosi ten, kto politykę prezentuje jako widowisko. A widowisko ma swoje reguły. Musi być konflikt, jasno zarysowani bohaterowie, emocje, szybkie wymiany zdań. To musi być fascynująca gra. Dlatego Justyna Pochanke, która za swój styl dziennikarstwa zbiera nagrody, szczyci się tym, że przerywa politykom w połowie zdania. Politycy co prawda tęsknią do takich mediów, w których będą mogli mówić w nieskończoność, bez obawy, że ktoś im zada niewygodne pytanie, ale skoro jest ich niewiele, podejmują grę i zamiast rzeczowych wypowiedzi, mnożą błyskotliwe, nadające się do zacytowania powiedzonka.

Katarzyna Kolenda-Zaleska w rozmowie z „Gościem” przyznaje, że polityka jest w mediach prezentowana jako gra. – Myślę, że politycy poszli na łatwiznę, nie podejmują rzeczywistych działań politycznych, tylko organizują konferencje prasowe, ale my, dziennikarze, też jesteśmy trochę winni, bo im umożliwiamy prowadzenie polityki tylko ze szklanego okienka – mówi. Podkreśla, że w prezentowaniu polityki w mediach najważniejsza jest rzetelna informacja i oddzielanie informacji od komentarza. Nie sądzi jednak, że jesteśmy skazani na płytką politykę, sprowadzoną tylko do płytkiego widowiska. – Myślę, że politycy się zorientują, że trzeba iść do ludzi i z nimi rozmawiać, naprawdę uprawiać politykę, nie tylko przemawiać do nich z ekranu – mówi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.