Za porno dziękujemy

Przemysław Kucharczak

|

GN 11/2007

publikacja 14.03.2007 11:17

– Prosimy, usuńcie stąd pornografię. A jeśli nie chcecie, my będziemy kupować gazety gdzie indziej – mówią właścicielom sklepów rodzice z Józefowa pod Warszawą.

Za porno dziękujemy Akcję popiera Ewa Korab, właścicielka sklepu „Rodos” w Józefowie. Na zdjęciu wraz z Aleksandrą Klimont-Bodzińską (z lewej), jedną z organizatorek akcji

Ich akcja jest skuteczna. Okazało się, że właściciele niektórych sklepów mieli bardzo podobne poglądy. Tak jakby tylko czekali, żeby ktoś dodał im odwagi. – Sześć punktów sprzedaży prasy zrezygnowało z pornografii już wcześniej. Trzy zrezygnowały dzięki naszej prośbie, a kolejne pięć się zastanawia – mówi Ewa Karłowicz, jedna z inicjatorek akcji. – Wśród tych punktów są dwa duże sklepy w centrum. Liczymy na pozytywną odpowiedź czternastu z 32 sklepów w naszym mieście – wylicza. Rodzice z Józefowa zachęcają, żeby ludzie z innych miast w Polsce szli w ich ślady. Potrzebna jest tylko grupka znajomych, którzy chcą postawić tamę pornografii za każdą szybą wystawową na swoim osiedlu. – U nas wystarczyło, że zorganizowało się około 20 osób – mówi pani Ewa.

Wychodzimy w „Gościu” naprzeciw ich spontanicznej akcji. W naszym internetowym portalu www.wiara.pl tworzymy specjalny serwis www.bezpornografii.wiara.pl. Jest tam forum, na którym mogą się Państwo sami skrzyknąć, jeśli zechcą powtórzyć akcję z Józefowa. Dla zainteresowanych wydrukowaliśmy też plakat, który można wręczyć właścicielom sklepów, przychylnym akcji: „Sklep przyjazny rodzinie. Bez pornografii”.

Cebula, chleb, samica
Dlaczego jednak pornografia przeszkadza mieszkańcom Józefowa? – Otóż wchodzisz z dzieckiem do sklepu. A tu leżą sobie obok siebie: cebula, chleb, samica. Dziecko uczy się tutaj, że kobieta sprzedająca seks na okładce jest takim samym towarem jak wszystkie inne – ostrzega pani Ewa. – Nie mówię o „kulturze rozebranej”, której wszędzie jest pełno, tylko o twardej pornografii, którą spotykamy w kioskach. My, dorośli, udajemy, że nie widzimy poniżenia kobiet w pismach hard porno. Ale dzieci to widzą. A przecież powinniśmy pokazywać dzieciom, że od tego, co uważamy za złe, nie wolno odwracać głowy – przekonuje.

„Chcemy, by kiedyś, gdy ktoś będzie się znęcał nad ich koleżanką w klasie, dzieci wiedziały, że trzeba zareagować” – napisali pomysłodawcy akcji w liście do sygnatariuszy. Podejrzewają, że chłopcy, którzy molestowali 14-letnią Anię z Gdańska, są w gruncie rzeczy sympatycznymi i dobrymi dziećmi. I że właśnie wszechobecna pornografia zatarła w ich sumieniach umiejętność rozróżnienia granicy między dobrem a złem. „Wiemy od niektórych sprzedawców, że chłopcy bez kontroli rodziców przychodzą do sklepu, żeby pisma porno sobie pooglądać. Nic dziwnego, leżą obok innych, zwykłych pism” – napisali rodzice.
– Na najniższej półce w sklepach leży „Miś”, powyżej „Działkowiec”, jeszcze wyżej pisma motoryzacyjne, a na samej górze widać prasę dla prawdziwych mężczyzn. Czyli, jak się okazuje, porno. Taki komunikat dostają nasze dzieci – mówi Ewa Karłowicz.

Podpisywali się rodzice małych dzieci, studenci, intelektualiści i prości ludzie. Co zrobią, jeśli sklepikarze ich zlekceważą? – Wystarczy, jeśli powiemy im o naszej akcji – proponowała początkowo część pomysłodawców. Przeważyła jednak opinia większości o potrzebie, choćby ograniczonego, symbolicznego bojkotu. – Jeśli sklepikarz będzie dalej handlować pornografią, my nie będziemy u niego kupować prasy. On wielkiej straty na tym nie poniesie. Jednak w Józefowie ludzie często się znają. Jeśli sklepikarz straci dwóch czy trzech swoich stałych klientów, może to być dla niego jakiś impuls do zastanowienia się nad sprawą – wyjaśnia pani Ewa.

Kobieta nie człowiek
Polska to jeden z nielicznych krajów na świecie, w którym producenci pornografii mogą ją pokazywać publicznie. W większości krajów Zachodu pisma porno są zapakowane w nieprzezroczyste folie. – Od stycznia we Francji nie wolno też handlować pornografią w promieniu kilkuset metrów od szkół. I to pod karą kilkuletniego więzienia – mówi Ewa Karłowicz. W Szwecji nie widać pism porno na wystawach dzięki żądaniom feministek. Zauważyły one to samo co chrześcijanie: porno uczy młodych chłopaków, że kobieta nie jest osobą, tylko obiektem, zwierzyną do odłowienia.

To nie przypadek, że „Playboy” nazywa kobiety króliczkami lub zabawkami (playmates), a „Penthouse” określa je wprost słowem: zwierzątka. Nie tak trudno zresztą zauważyć, że mężczyzna uzależniony od porno zwykle nie umie wzbudzić w sobie ani miłości do kobiety, ani wierności, ani nawet głębszego szacunku. Pornografia uzależnia bowiem jak każdy nałóg. Jest niewidzialnym trucicielem także w niejednym małżeństwie. Badania wykazują, że mężczyźni korzystający z porno łatwo wpadają w niechęć do posiadania dzieci, a zwłaszcza... córek. Dzieje się tak, bo ci mężczyźni sami czują, że nie chcieliby widzieć własnych córek w takich sytuacjach, w jakich przywykli oglądać kobiety.

Polskim feministkom pornografia jednak specjalnie nie przeszkadza. Zamiast zawrzeć w tej sprawie sojusz z chrześcijanami, wolą skoncentrować się na zwalczaniu rodziny.

W Ameryce pornobiznes obraca miliardami dolarów. W wielu miastach ma silną pozycję. Inne miasta jednak z nim walczą. Rudolph Giuliani, poprzedni burmistrz Nowego Jorku, wyrzucił poza miasto wszystkie domy publiczne i sex-shopy. Wszyscy wiedzą, że te instytucje są gniazdami przestępczości, jednak tylko Giuliani coś z tym zrobił. Dzięki jego programowi „Zero tolerancji dla zła” w Nowym Jorku wreszcie zrobiło się bezpiecznie.

Przekonali dyrektora
W Ameryce skutecznie potrafią zwalczać pornografię także zwykli ludzie. Między innymi o tym opowiadał dokumentalny film „Pornozniewolenie” wydawnictwa Fronda. Dr Jerry Kirk z Cincinnati mówił w filmie, że z grupą znajomych wypchnęli z miasta cały pornobiznes. – Udało nam się nawet ze wszystkich sklepów wyeliminować 90 proc. miękkiej pornografii.

A wszystko dlatego, że mieszkańcy doszli do wniosku, że chcą coś zrobić z tym problemem – mówił. Podobnie jak grupa mieszkańców Józefowa, znajomi Kirka przekonywali sprzedawców do usunięcia pornografii. – Oni zazwyczaj odpowiadali, że nie schowają tych materiałów, gdyż ludzie chcą je kupować i dlatego dalej będą je sprzedawać. Wtedy stawialiśmy sprawę inaczej: „Jeśli będzie pan dalej to sprzedawał, przestaniemy u pana kupować” – wspominał Kirk. Na końcu była nawet zapowiedź pikiety.

Kierownik jednej ze stacji benzynowych odesłał go wtedy do szefa, a ten do swojego szefa, zarządzającego siecią stacji we wschodniej części USA. W końcu Kirk dodzwonił się do dyrektora odpowiedzialnego za całe Stany. Dyrektor ten okazał się chrześcijaninem. Obiecał, że przeczyta książkę Kirka o duchowych i psychicznych skutkach oglądania porno oraz przejrzy pornograficzne pisma, którymi handlują jego stacje.

– Dwa tygodnie później idę na stację benzynową przekonany, że jeśli będzie tam pornografia, nie kupię benzyny. Tymczasem pornografia zniknęła. Pytam: „Co się stało z pornografią?”, a sprzedawca odpowiada: „Wie pan, polityka państwowa!”.

Tylko dwie godziny zajęło mi zatelefonowanie do nich wszystkich, sześć godzin pikiety, może z dziesięć godzin przygotowywanie wszystkich ludzi. Skutek? Udało się nam spowodować, że materiały pornograficzne zniknęły z setek stacji benzynowych w całej Ameryce. Zrobiliśmy to, co każda osoba słuchająca nas teraz może zrobić – mówił Jerry Kirk dziennikarzowi „Frondy”.

Niektórzy twierdzą, że z pornografią nie da się walczyć, bo jak stworzyć jej dokładną definicję? Co już jest pornografią, a co jeszcze nie? Okazuje się jednak, że w Ameryce to nie problem. Tam społeczeństwa lokalne mają prawo same decydować, co uważają za pornografię. I robią to.

Akcja podejrzanych typów
Jak zareagowali sprzedawcy w Józefowie? – Wszyscy byli uprzejmi. Niektórzy tłumaczyli: „Proszę pani, nie mogę zrezygnować z tych pisemek, bo ja nie mam wpływu na to, co mi przywozi kolporter” – wspomina Ewa Karłowicz. – Właściwie tylko na takim lokalnym forum internetowym znaleźliśmy nieprzychylny wpis na nasz temat, że jesteśmy „jakimiś podejrzanymi typami z opcji katolickiej” – śmieje się.

Inni sprzedawcy umieli jednak zrezygnować z porno. Wystarczyło, że okazali przy tym zdecydowanie. Tak stało się w spożywczo-przemysłowym sklepie „Viola” w Józefowie. – Kiedy dotarł do naszego sklepu ten apel, najpierw porozmawiałam z właścicielką – mówi Małgorzata Zalewska, kierowniczka.

– A później zadzwoniłam do firmy, która dostarcza nam prasę, i poinformowałam, że za ten i ten tytuł już dziękujemy... Po prostu. To przecież my o tym decydujemy. Dokładnie tak samo jak o tym, czy sprzedajemy szynkę wiejską czy parmeńską – mówi zdecydowanie.

Pani Małgorzata nie jest pewna, czy akcja przyniesie konkretny efekt. – Ale skoro znalazły się osoby, które chcą zwalczać porno, to spróbować warto. To mały krok, ale na pewno dobry. Więc go popieramy – mówi.
Rodzice z Józefowa przygotowali tabelkę z informacjami, które sklepy prowadziły pornografię przed akcją i jak zareagowali właściciele na propozycję jej usunięcia.

Do ostatniej rubryczki wkrótce wpiszą, które sklepy porno wyrzuciły, a które nie. Ludzie będą mogli więc sprawdzić w tabelce, które sklepy są objęte bojkotem. – Ludzie dali sobie wmówić, że niezgoda na pornografię jest nienowoczesna i zaściankowa – mówi Ewa Karłowicz. – Tymczasem wcale nie musimy godzić się z porno w naszym najbliższym otoczeniu. Mamy prawo chcieć czystych sklepów – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.