Zmuś posła

Przemysław Kucharczak

|

GN 06/2007

publikacja 08.02.2007 12:23

Dzwońmy do naszych posłów i prośmy ich, żeby zagłosowali za ochroną życia nienarodzonych w konstytucji – apeluje grupa świeckich katolików. „Gość” włącza się w ich akcję.

Zmuś posła

Zdecydowaliśmy się poprzeć tę inicjatywę, bo stawka jest wysoka: jeśli konstytucja zacznie chronić życie człowieka nienarodzonego, będzie to ochrona o wiele trwalsza niż dzisiaj. Bo obowiązująca teraz ustawa „o planowaniu rodziny” ma bardzo chwiejne podstawy. Jeśli któreś z kolejnych wyborów wygra lewica, może ją z łatwością obalić. I wprowadzić w Polsce nawet aborcję na życzenie. Wystarczy, że zbierze ponad 50 procent głosów i mianuje sędziów Trybunału Konstytucyjnego o lewicowych poglądach.

Niech się zdeklarują
Nie będzie to jednak takie łatwe, jeśli teraz wprowadzimy do konstytucji zapis chroniący życie nienarodzonych. Bo żeby zmienić konstytucję, trzeba mieć aż dwie trzecie głosów. Tylu posłów lewicy będzie trudno zgromadzić. Nasza, chrześcijańska, strona też jednak może mieć z tym problem. Czy dwie trzecie posłów zagłosuje za tą nowelizacją? Czy nie zablokują jej senatorowie? Czy nie stchórzą, jeśli jakaś zachodnia gazeta zacznie załamywać ręce nad zacofanymi, chrześcijańskimi poglądami Polaków? To wszystko są realne zagrożenia. I tu pojawia się rola dla nas wszystkich, wyborców. Młodzi chrześcijanie, którzy wymyślili akcję, apelują: pomóżmy niezdecydowanym posłom podjąć decyzję!

Zadzwońmy do nich i w kulturalny sposób powiedzmy, czego od nich oczekujemy. Nasz głos jest ważniejszy, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Posłowie muszą liczyć się z naszą opinią, jeśli w przyszłej kadencji chcą znowu zasiąść w ławach poselskich. – Tylko że dotąd brakowało w Polsce środowisk, które gdy się zatrąbi, to się zerwą. Ale teraz jest do tego okazja: zadzwońmy do niezdecydowanych parlamentarzystów i wymuśmy ich jasną deklarację, po której są stronie – mówi Jacek Sapa z Fundacji Pro. – Polityków trzeba mobilizować. Bez naszego nacisku nic nie zrobią, zawsze będą się wykręcać, że to jeszcze nie jest odpowiedni moment na podnoszenie tego tematu – dodaje.

Wtóruje mu Sławomir Olejniczak, prezes Stowarzyszenia im. ks. Skargi. – Na tym między innymi polega demokracja, że wyborcy wpływają na polityków – podkreśla. – Skoro tak dużo mówi się dzisiaj o solidarności, to trzeba ją też okazać nienarodzonym, którzy nie mają pełni praw obywatelskich. Trzeba im w pełni zagwarantować prawo do narodzin – mówi.

Numery telefonów do posłów z Twojego regionu znajdziesz w niniejszym „Gościu” – jeśli trzymasz w ręku egzemplarz z dodatkiem diecezjalnym. Jeśli stron diecezjalnych nie ma, telefony te można też znaleźć w Internecie na stronie: www.nienarodzeni.org.pl lub na portalu wiara.pl.

Świeccy bronią życia
Kim są świeccy katolicy, którzy wymyślili akcję? Warszawiacy z Fundacji Pro prowadzą m.in. internetową stronę www.nieaborcji.pl Robią coś, co człowiekowi nie zawsze przychodzi z łatwością: nazywają rzeczy po imieniu. Wożą do różnych miast w Polsce wystawę „Wybierz życie”, przygotowaną przez 26-letniego Łukasza Wróbla. Rozstawiają na ulicach plansze ze zdjęciami dzieci zabitych w czasie aborcji. Obok widać fotografie dorosłych ofiar ludobójstwa. Podpisy krzyczą: „Różne metody, różne motywy – rezultat ten sam”. Zdjęcia robią piorunujące wrażenie. Zwłaszcza na ludziach, którzy przedtem nie do końca sobie uświadamiali, czym naprawdę jest aborcja.

Wrogowie tej wystawy twierdzili, że przedstawia zbyt drastyczne fotografie. Jednak ekspertyzy niezależnych psychologów udowodniły: te zdjęcia nie powodują urazu, nawet u dzieci. – Co bym zrobił, gdybym w Berlinie w początku lat 40. miał zdjęcia z Auschwitz? – tłumaczył nam niedawno Łukasz Wróbel swoją motywację. – Ich publiczne pokazanie na pewno zakłóciłoby wielu berlińczykom spokój słonecznego niedzielnego popołudnia. A jednak każdy miałby moralne prawo te zdjęcia pokazać – przekonywał.
Zwolennicy aborcji próbowali zatruć Łukaszowi życie, ciągając go po sądach za tę wystawę. Chłopak wygrał jednak wszystkie trzy wytoczone mu procesy.

Druga grupa pomysłodawców to Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi z Krakowa. Tworzą je ludzie o silnie prawicowych, tradycjonalistycznych poglądach. Wydają książki o religijnej tematyce i prowadzą ich wysyłkową sprzedaż. Stawiają sobie za cel obronę i promowanie wartości chrześcijańskich. Nie są jednak w żaden sposób związani z kościelnymi strukturami, działają tylko i wyłącznie we własnym imieniu.

Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi przeprowadzili ciekawą akcję: rozesłali do wielu kandydatów na posłów ankietę. Zapytali w niej, jak posłowie zachowają się podczas głosowań ważnych z chrześcijańskiego punktu widzenia. Co myślą o eutanazji, klonowaniu, o narkotykach i legalizacji związków homoseksualnych. Jedno z pytań brzmiało: „Czy myśli Pan/i, że aborcja powinna być zakazana, także w sytuacji, gdy dziecko zostało poczęte wskutek kazirodztwa lub gwałtu?”.

Niektórzy kandydaci ich ankietę zlekceważyli. Kilka osób, wśród nich Władysław Frasyniuk z Partii Demokratycznej, odmówiło im odpowiedzi. – Nie do wszystkich też udało się nam dotrzeć. Jednak 70 kandydatów, którzy później zostali posłami, odpowiedziało na te pytania – relacjonuje Sławomir Olejniczak. Dzięki właśnie tej akcji Stowarzyszenie wpadło na kolejny pomysł, żeby tym razem to wyborcy zatelefonowali do posłów.

Uzasadnione zabójstwo
Akcja z naciskaniem na posłów jest oddolna, bo wymyśliła ją grupa świeckich katolików. Skrzydeł dodał im jednak arcybiskup przemyski Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Wysłał on list do marszałka Sejmu Marka Jurka. „To nie tylko Europa stoi dziś na krawędzi demograficznego samobójstwa” – pisze arcybiskup. – „Na krawędzi śmierci staje w każdym z nas człowieczeństwo, ilekroć nie reagujemy na prawo, pozwalając na zabicie niewinnego człowieka, albo wmawiamy sobie, że to zabójstwo może być »uzasadnione«” – stwierdza. I wyraża swoje poparcie dla zwiększenia ochrony życia w konstytucji.

Jakie konkretnie zapisy w konstytucji mogą zostać zmienione? Nadzwyczajna komisja sejmowa pracuje nad nowelizacją artykułu 38. konstytucji. Do zdania: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia...” część posłów chce dopisać słowa: „...od momentu poczęcia do naturalnej śmierci”.

– Nasi eksperci sugerują jednak, że lepsze dla ochrony życia nienarodzonych byłoby, gdybyśmy znowelizowali nie 38., ale 30. artykuł konstytucji – mówi poseł Dariusz Kłeczek z PiS. Kłeczek jest także lekarzem i od wielu lat działa w ruchach obrony życia. Artykuł 30. po zmianie mógłby brzmieć: „Źródłem wolności i praw człowieka jest przyrodzona i niezbywalna godność przysługująca człowiekowi od chwili poczęcia. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”. – Niewykluczone, że dla zmiany artykułu 30. łatwiej będzie nam znaleźć większość w parlamencie niż dla artykułu 38. Czekamy jeszcze na ostatnie ekspertyzy. Kiedy nadejdą, nasza komisja podejmie decyzję, czy zarekomendować Sejmowi zmianę jednego lub drugiego artykułu, czy też może obu jednocześnie – mówi. – Wprowadzenie tej zmiany zamknie w końcu całą dyskusję, od kiedy zaczyna się człowiek. I postawi tamę kolejnym niebezpieczeństwom, z którymi właśnie spotyka się współczesny świat. Na przykład eutanazji, klonowaniu człowieka i eksperymentom na embrionach, czyli na człowieku w fazie prenatalnej – dodaje poseł.

Głosowanie sejmowej komisji nadzwyczajnej odbędzie się prawdopodobnie już w najbliższych dniach. Natomiast Sejm zajmie się nowelizacją nie wcześniej niż za miesiąc.

Czy to te pięć minut?
Obecnie obowiązująca ustawa „o planowaniu rodziny” jest kompromisem. Generalnie nie pozwala na aborcję, ale dopuszcza wyjątki od tej zasady. Kobiety mogą „usunąć” dziecko, jeśli lekarze wykryją u niego ciężką i nieodwracalną chorobę albo jeśli zostało ono poczęte w wyniku gwałtu. Obrońcy życia komentują jednak: wychodzi na to, że prawo jest o wiele łagodniejsze dla gwałciciela, który może pójść tylko do więzienia. Tymczasem poczęte dziecko jest skazywane na śmierć. A jednak to niedoskonałe prawo jakoś wychowuje nasze społeczeństwo. Pewnie także dzięki obowiązującej ustawie „o planowaniu rodziny” zdecydowana większość Polaków uważa dziś, że aborcja jest złem. Dlatego wśród osób, które nie chcą wywoływać dziś na nowo dyskusji o aborcji, są także żarliwi chrześcijanie. Popierają obecnie obowiązującą ustawę – z przyczyn taktycznych. Mówią: „lepiej tego tematu dziś nie ruszajmy, to w przyszłości lewica może też zostawi ją w spokoju”.

Przy tym punkcie widzenia łatwo jednak się przeliczyć. Lewica we wszystkich krajach Zachodu zawsze wprowadza prawo zezwalające na aborcję, jeśli tylko zyskuje przewagę w parlamencie. Dzisiaj na przykład o ewentualnym wprowadzeniu aborcji na życzenie decydują w referendum Portugalczycy. Tamtejszy lewicowy rząd głosi, że aborcję trzeba dopuścić, bo obecne prawo stawia Portugalię wśród najbardziej zacofanych państw Unii Europejskiej. I że wprowadzenie aborcji to test na jakość demokracji. Prawda, że to brzmi znajomo? U nas niektóre środowiska też w przeszłości próbowały nas przekonać, że to co chrześcijańskie, to zacofane. Więc u nas też dojdzie w przyszłości do prób wprowadzenia aborcji na życzenie, nie łudźmy się. A Jan Paweł II nie żyje, więc już nie będzie protestował przy kolejnej takiej próbie.

Zwolennicy aborcji nie wiedzą jednak, że śmierć Jana Pawła II zmieniła Polaków na lepsze. I że właśnie teraz jego głos jest nad Wisłą słyszany bardziej, niż był za życia. Czy to nie jest właśnie ta chwila, żeby nauczanie największego w całej historii Polaka wprowadzić do konstytucji? Za nowelizacją na pewno zagłosuje LPR. To właśnie ta partia zgłosiła projekt zmiany konstytucji. W październiku, kiedy sejm nad nim debatował, „za” były także PiS, Samoobrona i Ruch Ludowo-Narodowy. Przeciwko było SLD. Wątpliwości miało także PSL, które chciało dalszych prac nad projektem w komisji sejmowej.

Wiadomo jednak, że część posłów Platformy i PSL-u gorąco popiera ochronę życia. Bardzo wielu parlamentarzystów wciąż się waha. – Takich ludzi możemy przekonać. Mamy dziś taki skład parlamentu, który umożliwia zmianę konstytucji. W następnych kadencjach układ polityczny może się zmienić. Trzeba wykorzystać te pięć minut, które nam Opatrzność daje – mówi Sławomir Olejniczak.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.