Posłuchajcie nauczycieli

Andrzej Macura, wieloletni katecheta

|

GN 46/2006

publikacja 13.11.2006 11:01

O szkole dyskutuje teraz wielu specjalistów. Najrzadziej wypowiadają się ci, którzy szkołę znają najlepiej: nauczyciele.

Posłuchajcie nauczycieli Aby, uzdrowić szkołę, trzeba wesprzeć nauczycieli, odsunąć urzędników i ideologów. Visavis/Tomek Gotfryd

Wielu nauczycieli dawno zrozumiało, że tak naprawdę w ogóle się nie liczą. Wyznaczono im rolę automatów mających jak najlepiej realizować powstające w zaciszach uczelnianych gabinetów dydaktyczne i wychowawcze idee oraz wypełniających skrupulatnie urzędnicze zalecenia.

Zreformować=zepsuć
Takie zadania wyznaczyła im reforma szkolnictwa. Nauczyciele usłyszeli, że ich zadaniem nie jest przekazywanie prawdy, ale dochodzenie do niej razem z uczniami. Pomysł arcyciekawy, szczególnie dla matematyków czy nauczycieli języków obcych. Dowiedzieli się, że przeżytkiem jest obowiązująca dotąd w szkole relacja uczeń–mistrz. Polecono zamienić ją na relację kupujący–sprzedawca. Kupującym jest młodzież, która ma prawo otrzymać „towar” wiedzy jak najlepszej jakości. I koniecznie jak najatrakcyjniej opakowany. Stawiając nauczyciela w roli sprzedawcy, odebrano mu możliwość wychowawczego oddziaływania. Bo kupca nie interesują problemy jego klienta. Nawet nie powinien się nimi interesować. O powstałych w wyniku reformy gimnazjach nie warto już nawet mówić. Bo wszyscy psychologowie wiedzą, że nowa klasa to nowa walka o pozycję. Fundowanie czegoś takiego młodym ludziom dwa razy w okresie dorastania jest proszeniem się o kłopoty. Tym bardziej że w nowej szkole nie działa dobroczynny wpływ wstydu przed znanymi od lat nauczycielami i dużo młodszymi kolegami.

Chuligani pod ochroną
Najbardziej chyba odczłowieczają nauczycieli urzędnicy. Tak jest wszędzie, gdzie pracą z człowiekiem usiłuje się sterować zza biurka. Życie jest bogatsze niż regulaminy. Jakim cudem nauczyciel ma krnąbrnego ucznia doprowadzić do dyrektora i jednocześnie nie zostawić reszty klasy? Powinien mieć dar bilokacji. Podobnie jest w sytuacji, gdy któryś z nauczycieli zachoruje. Nie zawsze da się znaleźć zastępstwo. Wszystko jest w porządku, dopóki nic się nie stanie. Ale kiedy dojdzie do jakiegoś wypadku, oburzeni urzędnicy i dziennikarze pytają: gdzie był w tym czasie nauczyciel?

Zło dzisiejszej szkoły polega nie tylko na tym, że różne mniej czy bardziej oficjalne czynniki źle traktują nauczycieli, ale że pozwolono na to także uczniom. W imię rzekomych praw dziecka pozbawiono ludzkich praw tych, którzy dzieci mają uczyć. Wyzwiska pod adresem nauczycieli, celowe rozbijanie lekcji to dziś w wielu szkołach codzienność. Nauczyciel został pozbawiony wszelkich możliwości obrony. A kiedy traci nerwy, próbując się przeciwstawić chuliganom, jest traktowany jak przestępca. Bo nauczyciel nie może tknąć ucznia. A jeśli uczeń nie skończył 18 lat, nie można go też wyrzucić ze szkoły. Nie pomogą także ci rodzice, którzy sami nie radzą sobie ze swoim dzieckiem. Obniżenie oceny z zachowania to żadna kara dla tych, którzy już mają najgorszą. A do szkoły nie chodzą przecież same grzeczne dzieci. Uczniami są także ci, z którymi na stadionach nie potrafią sobie poradzić całe oddziały policji.

Nauczyciele nie są leniwi. Raczej bezsilni. I w swojej pracy bardzo samotni. Bo często w trudnych sytuacjach nie mają wsparcia ani swoich zwierzchników, ani rodziców, ani opinii publicznej. Wiedzą, że jeśli zwrócą się o pomoc, mogą usłyszeć, że skoro sobie nie radzą, są złymi nauczycielami. Wszyscy rozumieją, że wybitny skrzypek rodzi się raz na sto lat, a od nauczycieli wymaga się, by wszyscy byli wirtuozami pedagogiki. Nauczyciele pamiętają też, co się dzieje z tymi, którzy mając wspaniałe pomysły i serce do pracy z młodzieżą, mieli to nieszczęście, że coś się nie udało. Nikt nie ściga właściciela lokalu, w którym młodzi ludzie kupili narkotyki i zaćpali się na śmierć. Jeśli jednak na szkolnej wycieczce zdarzy się nieszczęście, los nauczyciela zależy tylko od dobrej woli rodziców.

Krytyka nie leczy
Aby uzdrowić polską szkołę, trzeba przestać traktować nauczycieli jak złe wilki, które tylko czyhają, by zrobić uczniom krzywdę. I udzielić im wsparcia w trudnej pracy z młodzieżą, a nie ciągle krytykować. Chodzi o zmianę atmosfery, w której nauczyciel próbujący przeciwstawić się uczniom łamiącym zasady ludzkiego współżycia traktowany jest jak przestępca. Warto też od szkoły odsunąć jak najdalej wszystkich urzędników i ideologów wychowania. Całą władzę oddać w ręce – wybieranego przecież w konkursie – dyrektora szkoły. Trzeba zaufać, że razem z gronem nauczycieli i radą rodziców rozwiąże pojawiające się problemy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.