Jak rozmawiać z islamem?

ks. Artur Stopka

|

GN 40/2006

publikacja 27.09.2006 13:30

Benedykt XVI zerwał dialog z islamem – alarmują komentatorzy. A było co zrywać? Czy dialog chrześcijańsko-muzułmański jest w ogóle możliwy?

Jak rozmawiać z islamem? Jan Paweł II i syryjski mufti Sheikh Ahmed Kaftaro w meczecie Omajadów w Damaszku 6 maja 2001. JPII był pierwszym papieżem, który przekroczył drzwi meczetu. EAST NEWS/AFP

To było zaledwie pięć lat temu. Podczas pielgrzymki do Syrii Jan Paweł II odwiedził meczet. „Gorąco pragnę, aby muzułmańscy i chrześcijańscy zwierzchnicy religijni i nauczyciele przedstawiali nasze dwie wielkie społeczności religijne jako wspólnoty w pełnym szacunku dialogu, a nigdy jako wspólnoty w konflikcie” – powiedział. W czasie swego pontyfikatu wielokrotnie o potrzebie dialogu z islamem wspominał i wiele czynił, aby on zaistniał.

Jednak problemem jest to, w jaki sposób Jan Paweł II dialog międzyreligijny (a więc również z islamem) rozumiał. Odpowiedź, która bardzo muzułmanów zaniepokoiła, można znaleźć w encyklice Redemptoris missio (1990). „Dialog międzyreligijny należy do misji ewangelizacyjnej Kościoła” – napisał Papież. Nic dziwnego, że jeden z islamskich intelektualistów Mahmmoud Ayoub stwierdził ironicznie:
– Największa wada islamu w oczach jego Świątobliwości polega na tym, że islam nie jest katolickim chrześcijaństwem.

Jak to wygląda z drugiej strony? Francuski myśliciel Alain Besançon mówił niedawno w jednym z wywiadów, że islam, co prawda, uznaje chrześcijan i żydów za wyznawców Księgi, co daje im prawo do życia i posiadania dóbr oraz możliwość nawrócenia się na islam, równocześnie jednak muzułmanie zabraniają czytania Biblii. W niektórych krajach nawet karzą za to śmiercią.

Orientalistka Agata S. Nalborczyk, współtwórczyni leksykonu dla dziennikarzy „Nie bój się islamu”, wskazuje, że zarówno w Koranie, jak i w hadisach wizerunek chrześcijaństwa jest niejednoznaczny. Oprócz rysów pozytywnych jest w nich sporo zarzutów, na przykład że chrześcijanie źle interpretują słowo Boże albo że je sfałszowali. Nalborczyk zwraca uwagę, że to, co jest nazywane dialogiem chrześcijańsko-muzułmańskim, to raczej kontakty, w których nie chodzi o wymianę teologiczną czy dogmatyczne zbliżenie.

Znacznie ostrzejszy pogląd w tej kwestii sformułował bp Tadeusz Pikus, który przez wiele lat był przewodniczącym Komitetu ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi oraz delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu Katolików i Muzułmanów: – Według mnie, dialogu religijnego między katolikami i muzułmanami nie było, a jeśli, to szczątkowy.

Były spotkania na płaszczyźnie kulturowej oraz modlitewnej z wypraszaniem pokoju i szacunku dla ludzkiego życia. Były też wspólnie organizowane sympozja, ale o tematyce raczej historyczno-społecznej. Natomiast jakichś debat religijnych, teologicznych nie było, zresztą sami muzułmanie na razie nie widzą możliwości takiego dialogu – powiedział w wywiadzie dla KAI.

Rocco Buttiglione, zastanawiając się nad możliwością dialogu chrześcijaństwa z islamem, też zauważył, że „druga strona nie zawsze chce rozmawiać”, lecz dąży do narzucenia swoich wartości. I, podobnie jak kard. Walter Kasper, stwierdził, że islam dialog i tolerancję uznaje tylko tam, gdzie jest w mniejszości.

Czy dialog chrześcijańsko-muzułmański jest więc możliwy – „Gość” zapytał o to George´a Weigla. – Wiemy, że to jest możliwe, ponieważ dialog jest prowadzony. Pytanie tylko, czy dialog porusza naprawdę poważne kwestie, które Benedykt XVI wyłożył na stół. Są rozmówcy muzułmańscy, którzy mają wolę rozmawiać na trudne tematy; problem polega na tym, że nie ma obecnie wystarczająco wielu takich rozmówców.

– Jak go prowadzić? – Dialog powinien zaczynać się od wspólnych moralnych przekonań i prowadzić do wspólnego moralnego potępienia bezrozumnej przemocy, dokonywanej w imię krzewienia religii.
O. Salim Khalil Samil, egipski jezuita, orientalista z Papieskiego Instytutu Wschodniego wyjaśnia: – Aby prowadzić dialog, trzeba znać drugą stronę.

Dla prowadzenia dialogu także ja sam muszę znać dogłębnie siebie. Jeśli podchodzę do tego bez silnej tożsamości, nie ma dialogu. Im bardziej rozmawiam z muzułmanami jako wierzący, nawet krytykując to, co mi się nie podoba w świecie muzułmańskim, także gdy chodzi o Koran (ale zawsze jako wierzący), tym bardziej jestem słuchany, tym bardziej mam do czynienia z dialogiem, bo przecież także ja słucham, i to chętnie, również gdy chodzi o krytykę z ich strony. Ale mówienie: odłóżmy na bok wiarę, a porozmawiajmy tylko o kulturze, to nie jest droga, a w każdym razie nie najlepsza droga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.