Chcieli go oblać

ks. Artur Stopka z cyklu Na spotkanie z Benedyktem XVI

|

GN 19/2006

publikacja 04.05.2006 09:49

Niewiele brakowało, a uznawany dziś za najlepszego teologa katolickiego Joseph Ratzinger zostałby wyrzucony z uczelni. Musiał użyć fortelu, aby tam pozostać.

Chcieli go oblać Jeden z pierwszych wykładów ks. prof. Josepha Ratzingera. EAST NEWS/O.MEDIAS/KNA-BILD

Już w czasie studiów teologicznych przed święceniami kapłańskimi łatwo było dostrzec, że młody Ratzinger ma zadatki na prawdziwego naukowca. Naprawdę studiował, a nie ograniczał się tylko do chodzenia na wykłady i zdawania egzaminów.

Jak przechytrzyć recenzenta?
Zauważyli to jego nauczyciele. Jeden z nich namówił Josepha do wzięcia udziału w konkursie na rozprawę naukową, który otwierał drogę do szybkiego uzyskania doktoratu. W dziewięć miesięcy – przygotowując się równocześnie do przyjęcia święceń – Ratzinger napisał pracę, która została nagrodzona. Dotyczyła tego, co św. Augustyn mówił o „Ludzie i Domu Bożym”. Nic dziwnego, że Joseph tylko rok był wikarym. W październiku 1952 roku został wykładowcą w seminarium duchownym we Freising. A w lipcu 1953 r., po zdaniu licznych egzaminów, został doktorem teologii. Miał 26 lat i świetnie zapowiadającą się karierę przed sobą.

Z zapałem zabrał się za habilitację. Napisał grubą książkę o nauczaniu św. Bonawentury. Jego promotor zachwycił się i zaczął ją cytować na własnych wykładach. Okazało się jednak, że nie wszyscy się zachwycili. Recenzent pracy habilitacyjnej Josepha oświadczył mu chłodno, że rozprawa nadaje się do odrzucenia i oddał maszynopis, pełen różnokolorowych uwag niemal na każdej stronie.

O co poszło? O ambicje. Recenzent uważał się za wybitnego specjalistę w dziedzinie, którą zajął się młody teolog, i czuł się dotknięty, że to nie on był promotorem pracy. Poza tym Ratzinger krytykował niektóre jego tezy.

Sytuacja była tragiczna. Co prawda ostatecznie ustalono, że praca Josepha nie zostanie odrzucona, ale musi ją poprawić, uwzględniając wszystkie uwagi recenzenta. Zajęłoby mu to całe lata.
I wtedy Ratzinger wymyślił podstęp. Zauważył, że w ostatnim rozdziale pracy nie ma uwag recenzenta. Ponieważ praca i tak była bardzo obszerna, zaproponował, aby tylko ten jeden rozdział stanowił pracę habilitacyjną. Fortel się udał. Recenzent nie mógł się przecież przyznać, że odrzucił pracę, której nie przeczytał do końca. W 1957 roku Joseph uzyskał habilitację.

„Nastolatek teologii” na soborze
11 października 1962 roku rozpoczął się Sobór Watykański II. Wśród Ojców Soborowych wielkie znaczenie miał kard. Joseph Frings z Kolonii. Jego doradcą teologicznym został – nazywany czasem „nastolatkiem teologii” – Joseph Ratzinger. To on był współtwórcą przełomowych wystąpień soborowych kard. Fringsa. Jako ekspert soborowy nie tylko wyrażał swoją opinię, nie tylko uczestniczył w licznych zakulisowych dyskusjach, ale miał możliwość prezentowania swoich spostrzeżeń w gronie wielu wpływowych kardynałów.
Jego obecność dostrzegł m.in. arcybiskup krakowski Karol Wojtyła, który w książce „Wstańcie, chodźmy!” zanotował: „Pamiętam szczególnie wówczas młodziutkiego profesora Ratzingera”.

Jak wynika z opowieści samego Josepha Ratzingera, w czasie soboru wiele uwagi poświęcił problemom reformy liturgii i kwestii źródeł objawienia. Współpracował z wybitnym i uznanym wtedy teologiem Karlem Rahnerem. Dyskutował z największymi wówczas autorytetami teologicznymi.

Zdaniem ks. prof. Tomasza Węcławskiego, udział w soborze musiał być dla młodego teologa bardzo silnym przeżyciem i ważnym doświadczeniem. Nie miał jednak kompleksów. Nie zawahał się stwierdzić, że przygotowane przed soborem projekty dokumentów odzwierciedlają „antymodernistyczną neurozę”.
Krytykował również spore fragmenty soborowej Konstytucji „O Kościele w świecie współczesnym”. A o tym, co się stało z dokonaniami soboru w dziedzinie liturgii, napisał: „Dla Kościoła jest dramatycznie konieczne odnowienie świadomości liturgicznej, liturgiczne pojednanie, które ponownie uzna jedność historii liturgii i przyjmie Sobór Watykański II nie jako wyłom, ale moment ewolucyjny... Dlatego potrzebujemy nowego ruchu odnowy liturgicznej, który przywróci do życia prawdziwe dziedzictwo Soboru...”.

Gwizdy w Tybindze
Po wyborze Benedykta XVI w niejednej gazecie można było przeczytać, że kiedyś był młodym „progresywnym” teologiem, ale coś się stało w jego życiu, że przeszedł na pozycje „konserwatywne”. Tym „czymś” miały być doświadczenia związane z zamieszkami studenckimi w roku 1968 na uniwersytecie w Tybindze, gdzie Joseph Ratzinger był wtedy dziekanem.

„Jest w tym zapewne trochę racji. Ratzinger nie był jedynym europejskim intelektualistą, którym wstrząsnęły ówczesne ekscesy faszystów lewicy” – uważa Joseph A. Komonchak, wykładowca eklezjologii w Catholic University of America w Waszyngtonie. Przestrzega jednak przed przecenianiem wpływu wydarzeń z Tybingi na poglądy następcy Jana Pawła II.

A co się tam wydarzyło?
Studenckie protesty ogarniały kolejne uczelnie Europy Zachodniej. Nie ominęły też wydziałów teologicznych. Mnożyły się żądania i postulaty. W Tybindze na przykład studenci zażądali, by sami sobie mogli wybrać duszpasterza akademickiego. Dziekan Ratzinger stanowczo się temu sprzeciwił – takie decyzje należą do biskupa. W kampusie rozdawano pisemka piętnujące krzyż, jako narzędzie sadomasochistyczne, a przyszli teolodzy – jak opisuje Klaus Rüdiger Mai – śpiewali piosenki przeklinające Jezusa. Pod drzwiami sal wykładowych rozlegały się gwizdy.

W swoich wspomnieniach z tego okresu Ratzinger mówi o niszczeniu teologii przez jej upolitycznienie idące w kierunku marksistowskiego mesjanizmu. „Widziałem wyraźnie straszne oblicze tej ateistycznej, pozbawionej wszelkich skrupułów pobożności, terror psychiczny, bezkompromisowość, z jaką odrzuca się wszelką moralną refleksję... wszędzie tam, gdzie w grę wchodzi ideologiczny cel. To wszystko samo z siebie już jest wystarczająco alarmujące, ale staje się nieuniknionym wyzwaniem dla teologów, kiedy ideologia jest rozwijana w imię wiary, a Kościół staje się jej narzędziem”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.