Jeden relikwiarz był pusty

Jan Głąbiński

|

GN 43/2022

publikacja 27.10.2022 00:00

Niektórzy osiągnęli świętość kilka wieków temu, inni przekroczyli bramy niebios niedawno. Wszystkich w Poroninie powitał proboszcz i przeprowadził quiz z życia świętych i błogosławionych, którzy paradowali przez wioskę.

W wielu góralskich rodzinach wszyscy członkowie byli zaangażowani  w korowód. W wielu góralskich rodzinach wszyscy członkowie byli zaangażowani w korowód.
PAWEŁ MURZYN

Korowód Świętych i Błogosławionych w podhalańskim Poroninie to już stały punkt w programie wydarzeń parafialnych. Duszpasterze nie odkładają go na samą uroczystość Wszystkich Świętych. Już kilka dni wcześniej górale wyruszają ulicami swojej miejscowości w przebraniach, w których nie zawsze łatwo jest ich rozpoznać. W tegorocznej edycji korowodu wzięło udział około 250 osób; blisko 50 z nich to dorośli.

Błogosławieni na halach

– Mamy obecnie 41 relikwii – mówi ks. Sławomir Filipek, wikary z Poronina, który jest spiritus movens całego wydarzenia. Duchowny przejął pałeczkę organizacyjną od ks. Arka Zycha, obecnie wikarego w Kościelisku, gdzie święci i błogosławieni także wychodzą na pobliskie hale i dziedziny. – Piękna pogoda oraz widok na Giewont i całe Tatry z Kościeliska sprawiły, że możemy nasz korowód nazwać „w blasku krzyża na Giewoncie”. Organizacja tego wydarzenia w parafii ma pomóc wiernym po chrześcijańsku przeżywać uroczystość Wszystkich Świętych i zachęcać do naśladowania świętych w zdobywaniu nieba – dodaje ks. Arek Zych. Bajkowy krajobraz był też w Poroninie.

Ksiądz Sławomir z Poronina nie musi specjalnie „pytoć” swoich parafian o wzięcie udziału w korowodzie, wystarczy, że ładnie poprosi. Potem nawet strój zaproponuje. – Nie ukrywam, że przez cały październik biegam po zakonach męskich i żeńskich w Zakopanem, by pożyczyć habity. A to wcale nie takie proste – puszcza oko kapłan. Sam wcielił się w postać bł. ks. Piotra Stanka, duchownego powieszonego przez hitlerowców na stule.

Pan kościelny żartuje, że korowód świętych w Poroninie to dobra okazja do zrobienia porządku i przewietrzenia szaf w zakrystii, bo gdy ks. Sławek intensywnie poszukuje odpowiednich strojów dla świętych i błogosławionych, wyciąga się stamtąd dawne ornaty, kapy czy stuły.

Nadmiar św. Józefów

Wśród uczestników korowodu bywają i całe rodziny, które wcieliły się w postacie świętych i błogosławionych. Adam Marduła dumnie prezentował swoich synków – Jacka i Karola, którzy byli św. Józefami. Józefów było z pewnością najwięcej. – Chłopaków nie trzeba było specjalnie przekonywać, bo ich dziadek to też Józef – śmiał się tata.

Wśród dzieci wyróżniał się Kacper, którego atrybutem świętości była… piłka. – Teraz będę na pewno strzelał więcej goli, a jestem zawodnikiem w zakopiańskim klubie – mówił z dumą mały góral. – Synek jest zakochany w piłce nożnej, stąd pomysł, żeby wcielił się w postać Włocha Luigiego Scrosoppiego. Dobrze, że ksiądz proboszcz nie zarządził pojedynku piłkarskiego w kościele, nie wiem, co stałoby się z oknami – śmiała się Maria Surma, mama Kacpra.

A z poroniańskim proboszczem ks. Stanisławem Parzygnatem żartów nie ma. Wiedzę o świętych i błogosławionych ma w jednym palcu. I przed rozpoczęciem niedzielnej Mszy św. poprzedzającej korowód organizuje quiz z kilkoma pytaniami do dzieci i do dorosłych na temat tych, za których są przebrani. Górale do sprawy podchodzą z honorem i nie wyobrażają sobie, by mogli nie odpowiedzieć na pytania gazdy parafii.

Pracowity św. Hubert

Sporo pracy w niedzielne przedpołudnie w przedostatnią niedzielę października miał też Antek, który ministrancki strój zamienił na ubranie charakterystyczne dla św. Huberta. W pięknym kapeluszu stał z pateną w czasie Komunii, potem pomagał nieść relikwie swojego patrona i jeszcze dął w specjalny róg na zakończenie modlitwy wieńczącej korowód. – W szkole poluję na czwórki i piątki. Może teraz jakąś szóstkę uda się zgarnąć – mówił z przekonaniem. Do rozmowy włączył się kolega, który przedstawiał św. Brata Alberta. – Chleb upiekłem sam – zarzekał się.

Znana i bardzo utalentowana podhalańska artystka Hania Chowaniec-Rybka jako parafianka z Poronina nie miała problemu z wyborem swojej patronki. Reprezentowała oczywiście św. Cecylię i nawet zaśpiewała psalm! – To jest bardzo piękny czas, okres Wszystkich Świętych niesie wiele radości – uświadamia nam, dokąd tak naprawdę zmierzamy – mówiła Hania Chowaniec-Rybka.

Robert Chowaniec w korowodach uczestniczy od samego początku. Tegoroczny był już ósmym z kolei. – Ksiądz wikary Arek Zych zaproponował mi, abym ucharakteryzował się na św. Stanisława Papczyńskiego, marianina z sądeckiego Podegrodzia. Żona uszyła ubranie i przychodzę właśnie w nim. Żartujemy z małżonką, że moja kondycja ma się całkiem dobrze, bo nic nie trzeba było przeszywać. Wszak święci też mieli dobrą posturę – mówi pan Robert, na co dzień dyrektor Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Nowym Targu.

Bez dyskusji z Halloween

Anna Dziadkowiec nie kryje radości, że już kolejny raz udało się jej rodzinie uczestniczyć w korowodzie świętych. – Za rok chyba nie włożę stroju regionalnego, ale będę św. Joanną Berettą-Mollą – mówi. Tymczasem jej mąż był już św. Szymonem z Lipnicy i św. Janem Pawłem II. W korowodzie brali też udział synowie pani Anny. Jędrzej przebrany był za Józefa Sáncheza del Río – młodego męczennika z Meksyku – a Klimek miał atrybuty św. Michała Archanioła. W pokazowej walce z proboszczem pozostawił duchownego bez szans.

– Nie ma u nas dyskusji między Halloween a uroczystością Wszystkich Świętych. Wskazujemy na różne postacie, na bogactwo katolicyzmu w osobach świętych i błogosławionych, często mało znanych, niedocenionych. Nikogo też nie zmuszamy do wcielenia się w daną postać – życzliwie prosimy. Podczas tegorocznego korowodu jeden relikwiarz był zupełnie pusty. Mogli go nieść wszyscy, bo każdy z nas ma szansę, by zostać świętym. To przecież nasze najważniejsze powołanie, które mamy wypełnić w swoim życiu – podkreśla ks. Sławek. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.