Bądźmy święci!

o. Wojciech Surówka OP

|

GN 43/2022

Kiedy modlimy się za publicznego grzesznika, to właśnie po to, by Bóg odpuścił mu jego grzechy.

Bądźmy święci!

Chrześcijanin modli się za zmarłych nie tylko od święta. Pragnie zbawienia wszystkich, dlatego stara się swoją modlitwą ogarnąć także zatwardziałych grzeszników. Tutaj może jednak nasunąć się wątpliwość, czy na pewno wypada to robić. Myślę, że należy zachować dwie zasady, które wypływają z roztropności. Po pierwsze, kiedy modlimy się za publicznego grzesznika, robimy to właśnie po to, by Bóg odpuścił mu grzechy. Taka modlitwa nie może jednak sugerować, że niejako usprawiedliwiamy zmarłego. Tymczasem odnoszę wrażenie, że pogrzeby znanych osób czasami zamieniają się w akademię ku czci, zamiast być pokorną modlitwą Kościoła o odpuszczenie grzechów. Po drugie, warto pamiętać, że ostentacyjna modlitwa nie ma większej skuteczności. Lepiej jej unikać, aby z jednej strony nie siać zgorszenia, z drugiej – nie dać sobie samemu powodów do próżnej chwały.

Ciekawe jednak, że w Pierwszym Liście św. Jana czytamy: „Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono” (5,16). Aby zrozumieć sens tego zalecenia (nie zakazu!), trzeba przyjrzeć się kontekstowi. U św. Jana grzech to nie tylko konkretny pojedynczy uczynek, ale radykalna decyzja oddalenia się od Światłości i Miłości, połączona z wyborem ciemności i nienawiści. Innymi słowy jest to odrzucenie Boga. „Grzech, który sprowadza śmierć”, to stanięcie w pozycji, w której przyjęcie daru życia pochodzącego od Boga jest bardzo trudne, jeżeli nie wręcz niemożliwe.

Ten postawiony przez św. Jana znak zapytania co do skuteczności modlitwy za wielkich grzeszników dobrze wyjaśnił św. Tomasz: „Tylko cud może sprawić nawrócenie takich ludzi, cud na miarę wskrzeszenia umarłego. Oczywiście dla Boga nie ma nic niemożliwego. Ale zarazem zwyczajną modlitwą nie wyprosimy ani wskrzeszenia umarłego, ani nawrócenia zatwardziałego grzesznika. W takich sprawach Bóg wysłuchuje tylko swoich wielkich przyjaciół” (De malo, q. 3 a.15 ad 3). A zatem zamiast nieskromnie ogłaszać swoją wielkoduszność, której przejawem jest zdolność modlitwy za zbrodniarzy, po prostu walczmy o własną świętość.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.