Remontuj z Unią

Joanna Jureczko-Wilk, ks. Ireneusz Okarmus, Sławomir Wiśniewski, Marcin Żebrowski

|

GN 31/2005

publikacja 26.07.2005 09:13

Remont zabytkowego kościoła, założenie instalacji przeciwwłamaniowej albo przeciwpożarowej, zakup sprzętu do lecznic prowadzonych przez zakony... – Unia Europejska może pokryć trzy czwarte tych wydatków. Ale uwaga! Formalności są żmudne i długotrwałe.

Remontuj z Unią Kościół w Łanach Wielkich. Henryk Przondziono

Od początku ubiegłego roku dofinansowanie w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Roz-
woju Regionalnego (ZPORR) przyznano 1500 instytucjom i organizacjom pozarządowym. Zaledwie osiemnaście z nich to podmioty kościelne. A kwoty są niebagatelne: co najmniej kilkaset tysięcy złotych. Górnej granicy nie ma.

Do rozdzielenia w latach 2004–2006 jest ponad 4 mld euro. Kwotę podzielono na 16 województw. Każde dzieli własną część wśród najlepszych projektów złożonych w dwudziestu kategoriach. Kościoły i związki wyznaniowe mogą starać się o pieniądze ze ZPORR, w ramach rozwoju infrastruktury na terenach wiejskich i podlegających restrukturyzacji lub regionalnej i lokalnej infrastruktury ochrony zdrowia. Mogą też zgłaszać projekty dotyczące promocji regionu, budowy lub rozbudowy bazy kulturalnej oraz takie, które wprowadzają nowoczesne technologie komunikacyjne i teleinformatyczne do instytucji użyteczności publicznej.

Starających się o unijne pieniądze jest wielu. Do tej pory złożono wnioski na kwotę ponad dwa razy większą od przyznanej puli. A nowe wciąż napływają.

Sakralny, ale i turystyczny
Wrocławski Ostrów Tumski, wraz z mieszczącym się tam Pałacem Biskupów, to unikatowa w kraju historyczna wizytówka miasta. Niemal każda budowla na Ostrowie to zabytek, więc nikogo nie dziwią niespożyte potrzeby finansowe, niezbędne do ich renowacji i utrzymania. Wśród zaakceptowanych sześciu wniosków z województwa dolnośląskiego na dofinansowanie ze ZPORR znalazł się właśnie Pałac Biskupów wraz otoczeniem na Ostrowie Tumskim (otrzymał 3,5 mln zł). – Procedura jest bardzo wymagająca – mówi ks. Stanisław Krzemień z Wydziału Finansowo-Gospodarczego Wrocławskiej Kurii Metropolitalnej. – Trzeba poświęcić wiele czasu, zaangażować cały sztab ludzi, przedstawić szczegółowe kosztorysy, dokładną dokumentację. Dopiero wtedy jest szansa na przebrnięcie przez wszystkie etapy weryfikacji.

Oprócz Wrocławia, spore fundusze powędrują do opactwa Cystersów w Krzeszowie – swoistego centrum rekolekcyjnego diecezji legnickiej. Szacowany całkowity koszt renowacji przekracza 13 mln zł. Z funduszy unijnych placówka otrzyma 9,6 mln zł. Milionowe dotacje na remonty dostały też sakralne zabytki w Poznaniu: barokowa Fara i kościół Franciszkanów. – To nie są środki na zabytki ani na proste remonty – zaznaczają urzędnicy w poznańskim urzędzie marszałkowskim. – Projekty muszą mieć podtekst gospodarczy: przyczyniać się do rozwoju turystyki w regionie.

Ale pieniądze płyną nie tylko do wielkich, zabytkowych kościołów. Jedynym w województwie śląskim, który starał się o unijną dotację i ją dostał, jest 700-letni murowany kościół św. Wojciecha w Łanach Wielkich. Za ponad 2 mln zł w ciągu dwóch lat będzie można odnowić w nim trzy ołtarze, polichromię, wyremontować chór i organy, odnowić ławki, zmienić posadzkę, wyłożyć plac na zewnątrz płytkami i postawić nowe ogrodzenie. Takiego remontu nie byliby w stanie zrobić sami mieszkańcy Łan, których jest tylko 1300.

Razem raźniej
Na remont czeka też XVI-wieczna bazylika Mariacka w Gdańsku – największy ceglany kościół w Europie. W świątyni, która ma prawie pół hektara powierzchni, może zmieścić się nawet 25 tys. wiernych. Sam dach ma 8 tys. metrów kwadratowych. Nic dziwnego, że proboszcz, ks. Stanisław Bogdanowicz, który od wielu lat walczy o powrót wszystkich zabytków do świątyni i o przywrócenie jej dawnej świetności, powołał w 2001 r. Biuro Ochrony Zabytków Bazyliki Mariackiej. – Staramy się opracować wieloletni plan ratowania zbiorów bazyliki – mówi Tomasz Korzeniowski, dyrektor zbiorów i główny konserwator zabytków w świątyni. – Chcemy także stworzyć kompleks turystyczny. W sumie szacujemy, że prace pochłoną ponad 50 mln zł.

Przygotowując się do startu w wyścigu o pieniądze z Unii, Korzeniowski bierze udział we wszelkich możliwych szkoleniach. W efekcie bazylika już wzięła udział w programie „Leonardo da Vinci”. UE opłaciła praktykantów z politechniki w Poczdamie, którzy wykonali konserwację portali. – W urzędach istnieją działy przygotowania inwestycji. Inżynierowie, kosztorysanci, księgowe... To wielka machina biurowa, która pracując na wysokich obrotach, gwarantuje sukces w pozyskiwaniu środków z UE. W parafiach nie ma takich kadr – przyznaje Korzeniowski. Jego zdaniem, parafie powinny łączyć siły.
– Można stworzyć zespół, który będzie odpowiadał za pozyskiwanie środków, a następnie za ich rozliczanie dla wielu wspólnot. Warto bowiem pamiętać, że zdobycie dotacji to tylko 10 proc. sukcesu. Następnie trzeba ją dobrze rozliczyć i przedstawić Unii wszelkie dokumenty. Bez nich pieniądze mogą zostać cofnięte – dodaje dyrektor zbiorów.

Gminy pomagają
Połączenie się parafii w staraniach o unijne dotacje miałoby jeszcze jeden plus – łatwiejsze pozyskanie 25-procentowego obowiązkowego wkładu własnego. Bez niego Unia nie przyzna pieniędzy. Im większe projekty, tym większy musi być wkład własny. Unia preferuje duże projekty, a przy takich środki własne to miliony złotych.

Jak parafie radzą sobie ze zdobyciem tak wielkich kwot? Łany Wielkie i poznańska Fara znalazły sponsorów, proboszcz XII-wiecznej Fary w Chełmnie wziął kredyt z banku, podwarszawska parafia w Pieczyskach, której wniosek jeszcze nie został rozpatrzony, ma obiecaną dotację z Ministerstwa Kultury, siostry elżbietanki z Wlenia w województwie dolnośląskim dostały znaczną część z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Parafie, które potrzebują pieniędzy na mniejsze projekty lub mają problemy ze zgromadzeniem potrzebnych środków własnych, często dołączają się do wniosków gmin. – Procedury dla gmin są łatwiejsze. U nas długo nie można było wybrać innych projektów niż samorządowe – przyznaje Irena Sochacka ze świętokrzyskiego urzędu marszałkowskiego. Dlatego o pieniądze na renowację 1000-letniego zespołu klasztornego w Świętym Krzyżu z powodzeniem wystąpiła gmina Nowa Słupia. Dzięki Stowarzyszeniu na rzecz Rozwoju Gminy Rodków zabytkowy drewniany kościół w Kossowie będzie mógł wymienić więźbę dachową, podłogę, ocieplić stropy, założyć instalację przeciwpożarową i antywłamaniową. Chojnice ujęły w swoim projekcie rewitalizację tamtejszej bazyliki mniejszej, a Wejherowo chciałoby odnowić Kalwarię Wejherowską.

Unia drewnianychkościółków
Milion złotych dostało w sumie 58 małych drewnianych kościółków z Wielkopolski, które razem wystąpiły o pieniądze na zabezpieczenia przeciwpożarowe i przeciwwłamaniowe. Zachęcona ich sukcesem diecezja krakowska w maju tego roku złożyła do urzędu marszałkowskiego projekt „Tarcza”, w którym 40 drewnianych kościołów z Małopolski stara się o dofinansowanie systemów antywłamaniowych i przeciwpożarowych.

Według ks. Tomasza Grzesiaka, dyrektora administracyjno-ekonomicznego kurii metropolitalnej w Krakowie i współtwórcy wniosku o fundusze unijne, w Małopolsce jest około 300 drewnianych kościołów, z których 120 nie ma wystarczających zabezpieczeń antywłamaniowych i przeciwpożarowych. Z tej liczby do projektu „Tarcza” wybrano 40. W przypadku 18 szczególnie cennych chodzi o zainstalowanie najnowocześniejszego systemu gaszącego pożar mgłą wodną. Zamontowanie go w jednym kościele kosztuje ok. 150 tys. zł.

Nie tylko na zabytki
Jeszcze kilka lat temu XIX-wieczny dworek w Niepoględziu, małej osadzie na Kaszubach, spędzał sen z powiek miejscowych władz. Nikt nie miał pomysłu, co zrobić z niszczejącym budynkiem, w którym znajdowała się szkoła publiczna dla 60 uczniów. Wtedy pojawili się franciszkanie. Powstała fundacja. Dzisiaj Stowarzyszenie Przyjaciół Niepoględzia i Gałęzowa „SPERANDA” prowadzi w budynku dwie szkoły społeczne dla 230 dzieci z 14 okolicznych wsi. Budynek wymaga remontów. Najpilniejsza jest wymiana dachu. Na szczęście o. Ryszard Iwanowski, pracujący na miejscu franciszkanin, nie musi się już martwić o jesienne deszcze, bo na remont dachu Unia wyłoży pół miliona złotych.

Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety z prowincji wrocławskiej dostało po 200 tys. euro na wyposażenie i modernizację budynku Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Dzierżoniowie oraz na docieplenie i odnowę elewacji w Ośrodku Rehabilitacyjno-Opiekuńczym we Wleniu. Z kolei ojcowie bonifratrzy za 306 tys. euro z Unii zmodernizują hospicjum we Wrocławiu. A kuria lubelska, z pomocą unijnej dotacji, utworzy muzeum 200-lecia archidiecezji lubelskiej.

Zarząd zgromadzenia serafitek w Oświęcimiu złożył wniosek o dotację na „dobudowę z dostosowaniem do rehabilitacji Domu Pomocy Społecznej całodobowej opieki medycznej niepełnosprawnych w Białce Tatrzańskiej”. Natomiast Szpital Zakonu Bonifratów św. Jana Grandego w Krakowie chciałby zmodernizować Regionalne Centrum Chorób Naczyń.

Nie jest łatwo
– Mam wrażenie, że nasi urzędnicy są bardziej gorliwi od tych z Brukseli i piętrzą trudności. Rok temu złożyłem wniosek i od tego czasu doniosłem dwadzieścia załączników, ciągle proszą mnie o nowe dokumenty... Teraz dowiedziałem się, że nasz wniosek został zwrócony do poprawy – mówi ks. Zdzisław Rogoziński, proboszcz parafii Narodzenia NMP w Pieczyskach, liczącej 1000 parafian, która potrzebuje pieniędzy na kapitalny remont kościoła.

Zlecenie przygotowania dokumentacji firmie jest kosztowne i – jak w przypadku sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej ze Skarżyska-Kamiennej – może się nie zwrócić. – Na przygotowanie projektu budynku hotelowego dla pielgrzymów, z barem i punktem informacji turystycznej, wydałem 50 tys. zł – mówi ks. kanonik Jerzy Karbownik, kustosz skarżyskiego sanktuarium, którego projekt o dofinansowanie z UE został pozytywnie oceniony, ale w puli zabrakło już dla niego pieniędzy.

– Zaplecze hotelowe bardzo by się przydało, bo przyjeżdżają do nas pielgrzymki z całej Polski i z zagranicy. Rocznie czasami 80 tys. osób. – Na pewno w każdej parafii znajdzie się grupa ludzi, którzy mają do czynienia z UE, potrafią wypełniać wnioski. Wystarczy ich poszukać i poprosić o pomoc – radzi o. Iwanowski z Niepoględzic. – Trzeba próbować i wierzyć, że wśród masy innych wniosków to właśnie nasz zostanie oceniony najwyżej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.