Gdy się zbliżała 21.37

Beata Zajączkowska, korespondentka w Watykanie, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 16/2005

publikacja 20.04.2005 11:15

W momencie kiedy Ojciec Święty skonał, dostrzegłem niezwykły kontrast: jeszcze niedawnona jego twarzy był niezwykły ból, teraz pojawiła się nieoczekiwanie jako twarz kogoś uśmiechniętego. – Tak o ostatnich chwilachJana Pawła II opowiadaobecny przy nim do końca ks. prof. Tadeusz Styczeń.

Gdy się zbliżała 21.37 Henryk Przondziono

Emanował z niego spokój i radość człowieka, który idzie na spotkanie z Bogiem. Powiedział mi: bądź spokojny – podkreśla kard. Andrzej Maria Deskur.

Czekał na spotkanie z Ojcem
Ostatnie pożegnania z Ojcem Świętym odbywały się na kolanach, z modlitwą na ustach. – Uklęknąłem obok jego łóżka. Oczy miał lekko przymknięte, ale nie spał. Kiedy usłyszał moje nazwisko wypowiadane przez swego sekretarza, podniósł na mnie wzrok. Usiłował powiedzieć kilka słów, ale mu się nie udało. Przemawiał do mnie uśmiechniętym i pogodnym obliczem – opowiada ze wzruszeniem kard. Mario Francesco Pompedda. Tuż przed śmiercią Jan Paweł II ogarnął wzrokiem obecnych przy nim ludzi i spytał: a gdzie Arturo? Swego fotografa darzył ojcowską miłością, którą ten głęboko odwzajemniał.

Każdy wychodzący z apartamentów podkreślał, że Papież umierał pogodny, radosny, spokojny. Nie odchodził, a przechodził, wyczekiwał na spotkanie z Ojcem.

Na chwilę przed śmiercią uniósł rękę w geście błogosławieństwa. Uczynił go w kierunku okna z widokiem na Plac św. Piotra, gdzie tysiące ludzi odmawiały Różaniec. Powiedział jeszcze: „Amen”. Była godzina 21.37.

Zostanie siostrado rana?
Przez całą noc po śmierci Jana Pawła II w prywatnej kaplicy Pałacu Apostolskiego przy zmarłym Papieżu czuwało i modliło się kilka najbliższych mu osób. Co chwilę wchodził abp Stanisław Dziwisz, dotykał dłoni Papieża, jakby chcąc zapytać go o radę. Tę dłoń trzymał także w chwili śmierci Jana Pawła II.

Tuż za głową Papieża znajdował się ołtarz, przy którym tysiące razy sprawował Eucharystię, z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej.

– Kiedy zapytałam abpa Dziwisza, czy mogę się pomodlić przy Ojcu Świętym, zapytał tylko: – a zostanie siostra do rana? – opowiada siostra Tarsycja, pracująca na watykańskiej centrali telefonicznej.
Po całonocnym czuwaniu przy Janie Pawłe II abp Stanisław Dziwisz w prywatnej kaplicy odprawił za niego poranną Eucharystię. Gdy próbował powiedzieć kilka słów o zmarłym, po jego policzkach płynęły łzy.

Kiedy ciało Jana Pawła II przeniesiono do bazyliki watykańskiej, często obok zmarłego można było spotkać jego najbliższych współpracowników pogrążonych w modlitwie. Abp Dziwisz, ks. Mokrzycki i siostry sercanki przychodzili do Papieża zawsze w godzinie Apelu Jasnogórskiego i trwali przy nim godzinami. Długi czas trwał przy katafalku kard. Stanisław Nagy. Stał, wpatrując się w twarz zmarłego przyjaciela.

Ostatnia audiencja
Pracując w Radiu Watykańskim, praktycznie bez przeszkód mogłam trwać przy nim na modlitwie. Chodziłam wieczorami, po całym dniu wytężonej pracy. Brakowało czasu na sen, na jedzenie, ciągnęło mnie jednak do bazyliki watykańskiej. Zaszywałam się w miejscu, gdzie nikomu nie przeszkadzałam, i patrząc w twarz Papieża rozmawiałam z nim o tym, co już za mną i o przyszłości. Prosiłam, by nauczył mnie wytrwałego trwania na mo-dlitwie i pełnego miłości obcowania z człowiekiem. Ta modlitwa dała mi także siłę do przetrwania tych trudnych dni. Choć czasem zmęczenie brało górę, w sercu miałam zaskakujący pokój.

Chodziłam do Papieża na te ostatnie audiencje, a on, tak jak milionom ludzi na całym świecie, udzielał mi ostatnich niezapomnianych rekolekcji.

Bazylika watykańska, która poza wielkimi uroczystościami bardziej przypomina muzeum niż kościół, teraz była prawdziwym domem modlitwy. Nawet w rękach porządkowych widać było różańce. Po skończonej służbie na kolanach przy Papieżu trwali jego gwardziści. Uprzywilejowane miejsce mieli ludzie niepełnosprawni. Osoby na wózkach mogły podjechać do samego katafalku i modlić się przy nim nawet kilka minut. Pewnego wieczoru spotkałam ambasador Hannę Suchocką. Patrząc na Jana Pawła II powiedziała: – chyba nikt nie ma wątpliwości, że odszedł od nas Święty.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.