Papież pacjent

Sebastian Musioł

|

GN 15/2005

publikacja 13.04.2005 00:07

Jan Paweł II rozpocząłswój pontyfikat od wizytyw szpitalu. Dwa dnipo wyborze udał się do kliniki im. Agostino Gemellego, aby odwiedzić biskupa Andrzeja Marię Deskura, który w przeddzień konklawe został częściowo sparaliżowany.Do szpitala miał wracać jeszcze dziesięciokrotnie. Spędził tam łącznie 165 dni.

Papież pacjent Przedostatnia wizyta w klinice Gemelli, 27 lutego 2005 r.,Jan Paweł II w otoczeniu lekarzy i kardynała Angelo Sodano. PAP/EPA/V. POOL

Wielu lekarzy i ko-mentatorów tego pontyfikatu podkreśla, że tylko człowiek o żelaznym organizmie, niewyobrażalnie silnej woli i żarliwej wierze mógł przetrwać tak ogromne obciążenie pracą, przezwyciężyć straszne skutki zamachu i wiele chorób.

Rozkochany w górskich wędrówkach, świetny narciarz, uczestnik wycieczek rowerowych, spływów kajakowych, piłkarz i sportowiec nie poddawał się łatwo chorobom. Aż do sześćdziesiątego roku życia Karol Wojtyła imponował krzepą. Momentem zwrotnym dla jego zdrowia okazał się zamach na Placu św. Piotra w Rzymie.

Nie raz otarł sięo śmierć
Karol Wojtyła po raz pierwszy otarł się o śmierć 29 lutego 1944 r. Na ulicy okupowanego Krakowa potrąciła go wojskowa ciężarówka. Już dwa tygodnie później wrócił do ciężkiej pracy w podkrakowskim kamieniołomie. Drugi raz w obliczu śmierci stanął w trzecim roku swego pontyfikatu. W środę 13 maja 1981 r. Mehmet Ali Agca dwukrotnie strzelił do Jana Pawła II, raniąc go w jamę brzuszną, prawy łokieć i wskazujący palec prawej ręki. Podczas operacji w klinice Gemelli okazało się, że żaden z ważnych dla życia organów nie został naruszony. Kula przeszła o kilka milimetrów od tętnicy głównej.

Rekonwalescencja przebiegała pomyślnie i już 3 czerwca Ojciec Święty mógł wrócić do Watykanu. Nie na długo, zaczęła go bowiem trawić dziwna gorączka. 20 czerwca zdecydowano o powrocie do szpitala – tam w organizmie pacjenta wykryto cytomegalowirusa, groźnego wirusa, niezwykle trudnego do zwalczenia. Kuracja trwała kilka tygodni. Konieczna okazała się też jeszcze jedna operacja (5 sierpnia 1981 r.) i wreszcie 14 sierpnia Ojciec Święty mógł wrócić do domu. Decyzję o dacie tej drugiej operacji – i zakończeniu kuracji szpitalnej – podjął sam Papież, który postanowił walczyć o to, żeby stać się raczej „podmiotem swojej choroby” aniżeli „przedmiotem leczenia”. - Całe życie broniłem praw człowieka – powiedział swoim lekarzom – dzisiaj tym człowiekiem jestem ja sam.

Skutki upadków
17 lipca 1992 r., po powrocie z Afryki, Papież trafił znowu pod skalpel. Miał wtedy 72 lata. Tym razem z powodu nowotworu jelita grubego. Podczas operacji usunięto także woreczek żółciowy. Stwierdzono, że był to nowotwór niezłośliwy. Kiedy wreszcie przestano mówić o najgorszym, 11 listopada 1993 r. Jan Paweł II podczas audiencji potknął się i upadł, co spowodowało uszkodzenie prawego barku. – Papież trochę niedomaga, ale wciąż jest w jednym kawałku i ciągle żywy – z właściwym sobie poczuciem humoru Ojciec Święty uspokajał wiernych. Po kolejnym upadku – w łazience 28 kwietnia 1994 r. – konieczne okazało się zastąpienie endoprotezą szyjki prawej kości udowej. W tym samym roku po raz pierwszy komentatorzy zwrócili uwagę na drżenie lewej ręki, zgarbioną sylwetkę i problemy z mimiką.

Cichy niszczyciel
Po raz pierwszy podczas swojego pontyfikatu Jan Paweł II musiał zrezygnować z udziału w bożonarodzeniowej Mszy 25 grudnia 1995 r. Przyczyną była grypa. W marcu i sierpniu 1996 r. nagłe ataki gorączki spowodowały odwołanie oficjalnych audiencji. 14 sierpnia 1996 r. Ojciec Święty trafił do kliniki w Albano. Badania potwierdziły stan zapalny wyrostka robaczkowego. Usunięto go 6 października 1996 r., a przy okazji usunięto przerośnięte blizny – ślady po zamachu.

We wrześniu 1997 r. rzecznik Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls, podczas pielgrzymki na Węgry, po raz pierwszy nazwał po imieniu niszczącą Papieża chorobę. Parkinson – stopniowo osłabiający fizycznie, odbierający władzę nad ciałem. Z każdym miesiącem Papież miał coraz większe trudności z poruszaniem się i mówieniem. Watykańscy lekarze szukali recepty na spowolnienie postępów choroby. Za pomocą rozmaitych leków sprawili, że Papież czuł się nieco lepiej.

W 1999 r. Polacy mogli na własne oczy przekonać się, że stan zdrowia Papieża dramatycznie się pogarsza. Organizujący najdłuższą pielgrzymkę do kraju bp Jan Chrapek przygotował windy i podejścia bez schodów. Chodziło o to, by Ojciec Święty mniej cierpiał z powodu doskwierającego mu bólu biodra.
W lutym 2002 r. prawdziwego spustoszenia dokonała artroza (zwyrodnienie) prawego kolana. Początkowo wystarczała laska – używana sporadycznie przez Ojca Świętego od kilku lat. Niebawem stał się konieczny ruchomy tron i różne urządzenia ułatwiające poruszanie się. W połowie września 2003 r., w czasie pielgrzymki na Słowację, świat uświadomił sobie, że stan zdrowia Jana Pawła II jest zły. Papież nie był w stanie skończyć homilii, miał kłopoty z mówieniem, a po powrocie do Rzymu odwołał środową audiencję i inne obowiązki. Intensywnie leczony odzyskuje wigor: czyta bez okularów, mówi w kilku językach i śmieje się.

Mówca zamilkł
W ciągu trzech miesięcy 2005 roku Papież był w szpitalu dwukrotnie.
31 stycznia późnym wieczorem Jan Paweł II przechodził grypę, podobnie jak pół Rzymu. Do kliniki Gemelli został przewieziony z objawami zapalenia tchawicy i krtani. – Było ono bezpośrednią konsekwencją półgodzinnego stania w oknie dwa dni wcześniej – stwierdził później prof. Corrido Manni, anestezjolog, którego Papież wielokrotnie był pacjentem. Ten pobyt zakończył się 10 lutego.
Grypa wywołała jednak kolejne komplikacje. Coraz częstsze epizody ostrej niewydolności oddechowej, spowodowanej istniejącym wcześniej zwężeniem krtani, skłoniły lekarzy do przeprowadzenia zabiegu tracheotomii. Przeprowadzono go 24 lutego. Do tchawicy wprowadzona została rurka, która ułatwia oddychanie. Najpoważniejszym zagrożeniem była odtąd infekcja.

Jan Paweł II powrócił ze szpitala 13 marca, po tym jak kilka godzin wcześniej przemówił do wiernych. Od tego czasu jednak nie był w stanie wymówić ani jednego słowa. W ciągu kilku miesięcy Papież stracił na wadze 19 kilogramów. Dlatego w środę po południu 30 marca ogłoszono, że w celu poprawy odżywiania Jan Paweł II przyjmuje pokarmy przez sondę nosowo-żołądkową. „W czasie choroby Jan Paweł II starał się wykorzystać media, kamery, telewizję, aby przekazać światu swoje ostatnie przesłanie: choroba, ból, cierpienie należą do ludzkiej natury” – napisała Carola Hossfeld z „Deutsche Welle”.

Ostatnia walka
Ostatnia walka o życie Ojca Świętego trwała trzy dni. Stan zdrowia Jana Pawła II gwałtownie się pogorszył wieczorem w czwartek 31 marca. Infekcja układu moczowego spowodowała wstrząs septyczny (ogólne zakażenie bakteryjne organizmu), a następnie zawał serca. Lekarze musieli użyć respiratora. Sam chory zadecydował, że tym razem nie uda się do szpitala. W efekcie wstrząsu septycznego nastąpiło niekontrolowane rozszerzanie się naczyń krwionośnych i spadek ciśnienia tętniczego. Serce nie mogło prawidłowo wykonywać swoich funkcji. Przy Papieżu czuwali osobisty lekarz Renato Buzzonetti oraz dwóch specjalistów od reanimacji i dwaj pielęgniarze. Ojcu Świętemu podano silne antybiotyki. Stan Papieża był krytyczny.

W piątek przed południem Radio Watykańskie podawało, że stan papieża Jana Pawła II stabilizuje się. Niebawem jednak stwierdzono dalszy spadek ciśnienia oraz spłycenie oddechu. Wystąpiła niewydolność serca, krążenia i nerek. Mimo to Papież świadomie uczestniczył w modlitwie, słuchał lektury Pisma Świętego. O godz. 12.30 watykański rzecznik Joaquin Navarro-Valls informował, że Papież ma wciąż kłopoty z oddychaniem i niestabilne ciśnienie krwi, ale zapewniał, że – mimo bardzo poważnego stanu – cały czas jest przytomny, spokojny i pogodny. W sobotę o godz. 19 rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls rozdał dziennikarzom lakoniczny pisemny komunikat o stanie zdrowia papieża. „Stan ogólny oraz stan układu sercowo-krążeniowego jeszcze bardziej się pogorszyły”.

Świadectwo zgonu
W świadectwie zgonu Ojca Świętego jako przyczynę śmierci zapisano szok septyczny, który wystąpił z zapaścią sercowo-naczyniową. Zgon stwierdzono na podstawie elektrokardiogramu po trwającym ponad 20 minut badaniu. – Aby uratować Jana Pawła II uczyniono wszystko, co można było. Zajmowaliśmy się nim jednak, unikając niepotrzebnych działań.

Nie było uporczywej terapii – zapewnił jeden z lekarzy, pragnący zachować anonimowość. Papieski lekarz ujawnił, że zastosowano tylko antybiotyki i leki regulujące ciśnienie oraz respirator. Nie podjęto działań mających sztucznie przedłużać życie za cenę dodatkowych cierpień fizycznych i psychicznych chorego, kiedy nie ma już nadziei na uratowanie pacjenta.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.