Był przezroczysty

Z ks. abp Damianem Zimoniem, metropolitą katowickim, rozmawia M. Jakimowicz

|

GN 15/2005

publikacja 12.04.2005 23:16

Marcin Jakimowicz: Wielu ludzi z przekonaniem opowiada, że noc śmierci Jana Pawła II była dla nich swoistą nocą paschalną: przejściem Pana przez świat. Czy Ksiądz Arcybiskup miał podobne wrażenie?

Był przezroczysty Agencja Gazeta/ M. Sambuchetti

Arcybiskup Damian Zimoń: – Tak! W chwili śmierci Papieża byłem akurat w Warszawie i widziałem, co działo się na ulicach stolicy. Ludzie gromadzili się, zaczynali się spontanicznie modlić, reagowali bardzo pięknie.

Dlaczego za Papieżem poszły tłumy?
– Bo on całe swe życie opierał na Panu Bogu. To było widać. Był przezroczysty. I właśnie dlatego słuchały go tłumy, a wieść o jego śmierci dotknęła ludzi na całym świecie. Spodziewaliśmy się tej śmierci, bo przecież chorował, ale czy ktokolwiek mógł przewidzieć podobny scenariusz? Przecież święto Miłosierdzia Bożego rozpoczęło się w tym roku śmiercią Papieża! Cały świat to widział. To niezwykle czytelny znak. To niesamowite, jak mocno Pan Bóg przez to wkroczył w nasze życie, jak w jasny i czytelny sposób objawił nam swój plan. Bóg ukazał nam Papieża jako człowieka bardzo blisko z Nim złączonego, ewangelizującego do samego końca, człowieka pełnego ufności. Ukazał nam Papieża jako człowieka złączonego z Nim w najtrudniejszych chwilach: w cierpieniu i śmierci. To jasny przykład i drogowskaz dla ludzi na całym świecie: jak cierpieć, jak umierać. A pamiętajmy, że Papież pokazał to w chwili, gdy cały świat ucieka jak najdalej od takich tematów, nie chce rozmawiać o chorobach i umieraniu.

Ziarno wydaje owoc wówczas, gdy obumrze...
– I dlatego jestem bardzo głęboko przekonany, że oddziaływanie Papieża jako nauczyciela, pasterza i proroka będzie teraz o wiele większe. To niesamowita tajemnica, bo przecież już widzieliśmy potężne owoce jego działania. Przewiduję, że jeszcze nieraz będziemy niezwykle ubogaceni osobą Papieża, który przez ćwierć wieku prowadził tak wiernie swój Kościół i wprowadził go w nowe czasy, w nowe tysiąclecie chrześcijaństwa. Jestem pewien, że to, co teraz dzieje się na naszych oczach, to wielkie wydarzenie zbawcze.

„Radujcie się, choć musicie teraz doznać trochę smutku” – wołał święty Piotr, pierwszy papież. To proroczy cytat z czytania liturgicznego z dnia, w którym Bóg powołał do siebie jego następcę, Jana Pawła II.
– Zdumiewa ta jedność czytań biblijnych i życia! A słowa Ewangelii z tego dnia? Pokazują nam apostołów, którzy pozamykali się na cztery spusty, bo byli zalęknieni, bali się. A Chrystus przychodzi do nich i mówi: „Pokój wam”, ustanawia sakrament pojednania, ukazuje swe niezgłębione miłosierdzie. Ten sam Jezus Chrystus przez Jana Pawła II ociera dzisiaj nasze łzy, mówi: „Nie bójcie się”, daje nam pokój, którego świat dać nie może, a za którym tak bardzo tęskni. Ileż Jan Paweł II zrobił dla światowego pokoju! Te wszystkie jego pielgrzymki, modlitwy, listy, interwencje, odezwy uczyniły go prorokiem dla całej rodziny ludzkiej. On dziś, gdy wokół widzimy kryzys ojcostwa, pokazywał jasno, jak być ojcem, jak troszczyć się o swoje dzieci, jak dawać swoje życie za braci. Dlatego cały świat jest dziś tak bardzo poruszony. To rzeczywiście Przejście Pana.

Kard. Zenon Grocholewski opowiadał, że od Jana Pawła II nauczył się modlitwy. Widział go już jako kardynała, gdy wyczerpany całym dniem pracy zamykał się w kaplicy i spędzał długie chwile na rozmowie z Bogiem. Czego Jan Paweł II nauczył Księdza Arcybiskupa?
– Przyglądałem się Karolowi Wojtyle od pięćdziesięciu lat, gdy byłem jego studentem i przygotowywałem się do kapłaństwa w seminarium duchownym. Zawsze imponowały mi jego ogromny wewnętrzny spokój i jego człowieczeństwo. Zachwycał mnie swym zasłuchaniem w drugiego człowieka, rozmawiał z nami w sposób niezwykle życzliwy, opanowany, spokojny. Widać było, że to efekt modlitwy. Nawet kiedy odważnie zabierał głos w drażliwych dla współczesnego świata sprawach, był bardzo opanowany, pełen pokoju.

Czego Jan Paweł II nauczył Górnoślązaków?
– Ukazał nam wyraźnie, że miłosierdzie ma dwa wymiary: wertykalny i horyzontalny. To z jednej strony żarliwa modlitwa i związanie z Panem Bogiem, ale z drugiej solidna, konsekwentna praca, czynienie miłosierdzia: caritas. Na Górnym Śląsku staramy się dokładnie zrozumieć tę naukę i nieustannie pogłębiać ten wymiar czynienia miłosierdzia, pomocy najuboższym, obrony robotników. Tego kard. Wojtyła uczył nas w Piekarach, to przypominał tłumom na katowickim Muchowcu. Kiedy 13 stycznia ostatni raz spotkaliśmy się z Papieżem, dziękowaliśmy mu właśnie za jego obecność i słowo w Piekarach. To było nasze ostatnie spotkanie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.