W tajnej służbie Pana Boga

Ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 05/2005

publikacja 26.01.2005 09:42

Ukryta organizacja infiltrująca różne środowiska – uważają niektórzy. - Lepszy jest jakiś porządny zakon – doradzają księża. Zewnętrznie niczym się nie wyróżniają. Ślubują czystość, ubóstwo, posłuszeństwo. Chcą przemieniać świat od wewnątrz.

W tajnej służbie Pana Boga

Ukryta organizacja infiltrująca różne środowiska – uważają niektórzy. – Lepszy jest jakiś porządny zakon – doradzają księża. Zewnętrznie niczym się nie wyróżniają. Ślubują czystość, ubóstwo, posłuszeństwo. Chcą przemieniać świat od wewnątrz.

Instytuty świeckie. Ta forma życia konsekrowanego, choć rozwija się od ponad 100 lat, jest ciągle mało znana w Kościele. Nieraz nawet księża nie znają naszego powołania – ubolewają konsekrowani świeccy.

Św. Antoni, pierwszy mnich żyjący w III wieku w Egipcie, szukał Boga na pustyni. Świadomie opuścił sprawy tego świata, aby szukać radykalnej świętości. Odejście od świata pozostawało obowiązującym modelem życia zakonnego przez długie wieki. Ludzie, którzy pragnęli ewangelicznej doskonałości, opuszczali swoje środowisko, aby żyć tylko dla Boga. Habit, klasztorne mury, reguła zakonna, klauzura – to wszystko miało strzec przed zgiełkiem świata.

Bez habitu i klauzury
To, co proponują tzw. instytuty świeckie, jest drogą w przeciwnym kierunku. – Istotą tego powołania jest połączenie konsekracji ze świeckością – tłumaczy Ewa Kusz z Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła, przewodnicząca Rady Wykonawczej Światowej Konferencji Instytutów Świeckich. Istota konsekracji jest tutaj taka sama, jak w tradycyjnych zakonach.

Polega na złożeniu ślubu oddania siebie Chrystusowi, czyli życia według rad ewangelicznych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Osoby, wchodząc do instytutu świeckiego, pozostają jednocześnie w świecie. Nie porzucają swojego środowiska, pracy zawodowej, więzi przyjacielskich itp. Nie wyróżniają się strojem lub inną zewnętrzną oznaką konsekracji. Co więcej, zachowują na ogół dyskrecję co do swoich ślubów. Nie mieszkają w klasztorach czy innych domach wspólnego zamieszkania. Żyją samotnie, w mieszkaniach, w blokach, czasem z rodzicami lub rodzeństwem. Pozostają w pełni ludźmi świeckimi, a jednocześnie przez konsekrację mają być zaczynem wewnętrznej przemiany świata.

Pomysł takiej formy życia konsekrowanego narodził się pod koniec XIX wieku we Francji, Hiszpanii i Włoszech. Został zatwierdzony w 1947 roku przez papieża Piusa XII. Na świecie jest obecnie 214 instytutów świeckich, skupiających około 40 tysięcy świeckich konsekrowanych. W Polsce około 1100 osób przynależy do 34 różnych instytutów. Każdy z nich ma własną specyfikę, duchowość, zadania apostolskie.

W większości skupiają one kobiety, choć są również instytuty świeckie mężczyzn. Konsekrowani świeccy trudnią się rozmaitymi zawodami. Przykłady: nauczyciel, lekarz, psycholog, muzyk, dyrektor szpitala, bankowiec, pielęgniarka, senator. Istnieją również instytuty kapłańskie, choć działają one na nieco innych zasadach, wynikających ze specyfiki powołania kapłańskiego.

Instytuty nie stanowią jakiejś tajnej organizacji kościelnej. „Ukrycie” w swoim środowisku nie jest wartością samą w sobie – podkreśla Ewa Kusz. Jego celem jest działanie apostolskie przede wszystkim przez promieniowanie jakością życia, solidnością w pracy, życzliwością wobec ludzi w swoim otoczeniu. Nieraz wskazana jest „dekonspiracja”. W jednym z krajów afrykańskich, ze względu na odmienną mentalność ludzi, śluby jednej z kobiet nadawane były przez telewizję. Wszystko zależy od mądrego rozpoznania okoliczności.

Świecki nie znaczy gorszy
Dyskrecja stanowi jednocześnie pewną trudność. Wielu świeckich nigdy nie słyszało o takim powołaniu. Zakonnicy, zakonnice podchodzą często do sprawy sceptycznie, a nawet podejrzliwie. Także wielu księży nie darzy instytutów świeckich zaufaniem. Czasami pojawia się przekonanie, że to gorszy rodzaj życia konsekrowanego, bo czy w świecie da się żyć w pełni radami ewangelicznymi? I jak przeprowadzić formację bez nowicjatu, w rozproszeniu? Spowiednicy zachęcają raczej do wstąpienia „do jakiegoś porządnego zakonu”.

Czy ta stosunkowo nowa forma życia konsekrowanego lepiej odpowiada naszej zlaicyzowanej epoce niż tradycyjne formy życia zakonnego? Na odpowiedź zdecydowanie za wcześnie, a może i samo pytanie jest źle postawione. Najważniejszą zasługą świeckich instytutów jest dowartościowanie „świeckości”. Praktyczne pokazanie, że świętość może być realizowana w świecie, w codzienności, w szarości życia. Nie musi to jednak oznaczać, że tradycyjne formy życia zakonnego już się przeżyły. Wiele osób realizuje drogę swojej konsekracji za murami klasztorów.

Mimo oznak kryzysu tradycyjnych zakonów nadal nie brakuje kandydatów do zakonów kontemplacyjnych o surowej regule. Nowe wspólnoty we Francji wracają coraz częściej do habitów, świadomie nawiązują do tradycji monastycznej Kościoła. Zapotrzebowanie na tradycyjne formy życia zakonnego bynajmniej nie zanikło. Być może zamiast wartościować, co lepsze, co gorsze, należy po prostu cieszyć się bogactwem i różnorodnością form życia oddanego wyłącznie Chrystusowi.

Informacjami o instytutach świeckich dysponują diecezjalne poradnie powołaniowe. Adresy kontaktowe można odnaleźć także na stronach internetowych www.instytutyswieckie.pl,www.opoka.org.pl oraz w „Leksykonie instytutów życia konsekrowanego”.

Świadectwo
Świecka osoba konsekrowana (Instytut Miłosierdzia Bożego)

Przełomem w moim życiu była lektura „Dzienniczka” siostry Faustyny, to było moje nawrócenie. Skończyłam studia, podjęłam pracę na wyższej uczelni, zdobywałam kolejne stopnie naukowe: doktorat, habilitację. Po kanonizacji s. Faustyny w 2000 r. jeździłam do Łagiewnik na specjalne spotkania, potem były rekolekcje powołaniowe. W końcu decyzja.

Wstępuję do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Zaczęłam postulat w Warszawie. Po trzech tygodniach zrozumiałam, że to nie jest moje miejsce. Szukałam jednak dalej. Może zakon kontemplacyjny? Przeglądałam leksykon zakonów. Przeczytałam wtedy o instytutach świeckich. Nie, zdecydowanie nie to. Świecki, czyli gorszy – tak wtedy myślałam. Jakieś „pobożne ciotki”. „Członkini” – jak to brzmi? Matka, nowicjat, mistrzyni – to rozumiem.

Nadszedł Wielki Post – zaczęła się nowenna do Bożego Miłosierdzia. Usłyszałam wyraźnie: masz być konsekrowana Bożemu Miłosierdziu i żyć w świecie. To było silne, wyraziste. Po tym doświadczeniu moje myślenie zaczęło się zmieniać. Świat, świeckość. Jezus przyszedł do świata. Przestałam pragnąć habitu.

Konsekracja daje mi większą odwagę do świadectwa. Śluby powodują także włączenie do wspólnoty. To jest moja rodzina. Nie żyjemy na co dzień razem, ale łączy nas silna więź. Posyłamy sobie SMS-y, dzwonimy do siebie, modlimy się wzajemnie za siebie. Raz w miesiącu mamy spotkanie formacyjne.
To, że jestem jednocześnie w świecie i nie wyróżniam się zewnętrznie, jest szkołą pokory. Miejscem mojej modlitwy, codziennej Eucharystii jest moja parafia. Doceniam dobrodziejstwo nieidentyfikowania mnie z osobą konsekrowaną. Pozwala mi to na zachowanie autentyzmu w kontaktach, nie stwarza dodatkowych barier typu, że czegoś nie wypada wobec zakonnicy. Cieszę się też, że mogę pracować w swoim zawodzie i nadal doskonalić się w nim.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.