Procent dobrej woli

Sebastian Musioł, Leszek Śliwa

|

GN 01/2005

publikacja 03.01.2005 16:03

Chcesz zostać dobroczyńcą? Nic trudnego! Możesz to zrobić nawet bez dodatkowych wydatków. Po prostu wypełniając PIT, przekaż 1 procent swojego podatku nie państwu, ale na przykład Caritas.

Procent dobrej woli

Siadając do wypełniania PIT-u za 2004 rok, musimy obliczyć, ile wyniesie 1 procent naszego podatku, a następnie sumę tę wpłacamy na konto wybranej organizacji pożytku publicznego (OPP). Urząd Skarbowy, na podstawie zeznania podatkowego (PIT), zwróci nam tę wpłatę w ciągu trzech miesięcy. Możemy oczywiście przekazać więcej, jednak musimy pamiętać, że od podatku odliczymy i tak tylko 1 procent tego, co należy się fiskusowi.

Jak zaskoczyć podatnika
Odliczać jeden procent można już było przy poprzednim rozliczeniu podatkowym. Początki nie były jednak zachęcające. Według Ministerstwa Finansów, z nowych możliwości skorzystało zaledwie około 80 tysięcy podatników. Ogółem odpisali około 10 milionów z ponad 308 milionów złotych wszystkich podatków w 2003 roku.

Nie oznacza to jednak, że większość Polaków nie chce wspierać organizacji dobroczynnych. Ludzie zostali po prostu… zaskoczeni. Ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie leżała sobie spokojnie w parlamencie przez prawie sześć lat i mało kto o niej pamiętał. Kiedy wreszcie w czerwcu 2003 ją uchwalono, rządowi prawnicy sugerowali, że jej postanowienia dotyczące odpisów podatkowych nie mogą wejść w życie przy najbliższym rozliczeniu. Ministerstwo Finansów w ostatniej chwili zmieniło zdanie i podatnicy znaleźli w formularzach zeznań dodatkową rubrykę.

– Zrobiłem wtedy taki prywatny test. Udając zwykłego podatnika, zadzwoniłem na infolinię do Ministerstwa Finansów, prosząc o wyjaśnienie, na czym ma polegać to odliczenie. Odsyłano mnie od Annasza do Kajfasza. Piąty z kolei urzędnik poradził mi, bym sobie przeczytał ustawę. Nie dziwię się, że w takiej sytuacji wielu ludzi nie skorzystało z możliwości odpisu – opowiada Tomasz Schimanek, wicedyrektor do spraw programowych Akademii Rozwoju Filantropii.

Co gorsza, z dobrodziejstw ustawy mogły skorzystać tylko nieliczne organizacje. – To był prawdziwy wyścig z czasem. Organizacje czekały na przyznanie im statusu pożytku publicznego, a dni mijały. W rezultacie mało kto zdążył – wspomina Tomasz Schimanek.

Hiszpańska recepta
Skąd w ogóle wziął się pomysł przekazywania jakiegoś procenta ze swoich podatków na rzecz instytucji innych niż finansowane wyłącznie z budżetu państwa? Wszystko zaczęło się w Hiszpanii ćwierć wieku temu. Najpierw miał to być tylko sposób na finansowanie Kościoła katolickiego, później uznano, że w ten sam sposób można wspierać i inne organizacje czy stowarzyszenia. Potem podobne przepisy wprowadzili Włosi. Wreszcie udany pomysł podchwyciły kolejne kraje, rozmaicie ustalając wysokość odpisu podatkowego. Teraz już wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej przyznają ulgi podatkowe zarówno organizacjom realizującym cele zgodne z interesem publicznym, jak i ludziom wspierającym organizacje pozarządowe.

Rola organizacji pożytku publicznego została więc wreszcie dostrzeżona i doceniona. Na szczyt ekonomiczny do Davos w styczniu 2004 roku zaproszono przedstawicieli trzydziestu organizacji z całego świata, których programy pomocy społecznej są nowatorskie i skuteczne. W tym gronie znaleźli się Barbara i Tomasz Sadowscy z poznańskiej „Barki”, gdzie bezdomni i bezrobotni uczą się decydować o własnym losie. Najbogatsi ludzie świata zrozumieli, że bez współpracy z tzw. trzecim sektorem (m.in. organizacjami pożytku publicznego) nie osłabią zagrożeń, związanych z rosnącą przepaścią między najbogatszymi i najbiedniejszymi.

Pionierzy jednego procenta
Po upadku bloku wschodniego model „1 procenta” zrobił karierę także w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Na Węgrzech (od 1997 r.) i Słowacji (od 2000 r.) w mechanizmie pozwalającym podatnikowi osobiście dysponować częścią pieniędzy normalnie oddawanych fiskusowi, upatrywano szansy na wzmocnienie instytucji społeczeństwa obywatelskiego. Była to też okazja do „nauczenia” społeczeństwa zachowań filantropijnych. Skutecznie zniechęceni przez komunistów ludzie długo uczyli się angażować w działania na rzecz dobra wspólnego, biorąc przy tym odpowiedzialność za ich powodzenie lub fiasko.

Na Węgrzech poprzednio o rozdziale środków dla poszczególnych organizacji decydowała specjalna komisja parlamentarna. Uznano jednak ostatecznie, że podatnik ma prawo sam decydować o tym, kogo wspomogą jego pieniądze. Uniknięto w ten sposób błędu Hiszpanów.W Hiszpanii podatnik może przekazać 0,52 proc. od swego podatku na Kościół, a kolejne 0,52 proc. na organizacje pożytku publicznego. Nie może jednak sam wybrać organizacji. Lokalne władze decydują za niego, wybierając organizacje działające blisko jego miejsca zamieszkania. „Ludzie, ostatnio rząd Katalonii przekazał pieniądze z podatków dla organizacji muzułmańskich. Lepiej nic nie wpłacajcie” – przeczytaliśmy na jednym z hiszpańskich forów internetowych.

– Model węgierski też nie jest idealny. Tam z kolei większość pieniędzy otrzymuje kilka największych, ogólnokrajowych organizacji. Mniejsze, których nie stać na reklamę w telewizji, dostają bardzo mało – ocenia Tomasz Schimanek. – Dlatego w naszej akcji popierającej korzystanie z możliwości odliczeń położymy nacisk na wybieranie organizacji lokalnych.

W Polsce taki „monopol” jest praktycznie niemożliwy. Nie tylko dlatego, że zarejestrowano już ponad 1850 OPP. Jeśli chodzi o Caritas Polską, trzeba pamiętać, że nie gromadzi ona pieniędzy od Caritas diecezjalnych. Poszczególne Caritas są w pełni samodzielne, i tak też dysponują pozyskanymi środkami.
Na Słowacji sposób przekazywania pieniędzy opracowały same organizacje. Podatnik decyduje, czy 1 procent przekazuje na rzecz instytucji kościelnych i stowarzyszeń religijnych, czy na inne cele. W systemie słowackim, podobnie jak na Węgrzech, postawiono na zachowanie anonimowości podatnika. Po wypełnieniu specjalnego oświadczenia, podatek wysyła się do Urzędu Skarbowego, który następnie zajmuje się przekazaniem 1 proc. na rachunek wybranej organizacji.

Publiczne, czyli nasze
Mimo rozmaitych zastrzeżeń, jakie towarzyszą przepisom w poszczególnych krajach, wszędzie system jest oceniany pozytywnie. Chodzi nie tylko o pieniądze, ale też o formę wyrażania poparcia społecznego dla poszczególnych organizacji. W rozliczeniu za 2003 rok w Polsce największe kwoty (łącznie około 2 milionów) wspomogły Caritas, mimo że tylko nieliczne z jej oddziałów diecezjalnych zdążyły uzyskać status organizacji pożytku publicznego. Polska Akcja Humanitarna dostała ok. 1,5 miliona, Związek Harcerstwa Polskiego ponad milion.

Patrząc na doświadczenia innych krajów, można mieć nadzieję, że i w Polsce 1 procent stanie się końcem fałszywego przekonania, iż życie publiczne to wyłącznie państwo. Organizacje pożytku publicznego przejęły na przykład ogromną część pomocy społecznej. To OPP zajmują się tymi, o których urzędnicy najchętniej by zapomnieli. Prowadzą dziewięć na dziesięć placówek dla bezdomnych, nie wspominając o innych formach walki z biedą. Zbierając procent do procenta, wzmocnimy ich ogromną siłę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.