Co dalej z prawicą?

Bogumił Łoziński

|

GN 47/2010

publikacja 27.11.2010 16:06

Wybory samorządowe pokazały, że sytuacja na polskiej scenie politycznej jest ustabilizowana, choć zaskakuje mniejsze, niż wskazywały to sondaże, poparcie dla PO i większe dla PiS.

Wybory samorządowe zweryfikowały wiele wcześniejszych prognoz Wybory samorządowe zweryfikowały wiele wcześniejszych prognoz
PAP/Grzegorz Jakubowski

Wybory samorządowe potwierdziły dominację czterech głównych partii zasiadających w parlamencie. Wyniki do sejmików wojewódzkich, które w największym stopniu oddają ogólne preferencje partyjne, pokazują największe poparcie dla Platformy Obywatelskiej. Jednak wynik na poziomie ok. 31 procent powinien być dla tego ugrupowania ostrzeżeniem, bo jest znacznie gorszy niż wynik wyborów do Sejmu, nie mówiąc o przedwyborczych sondażach.

Nie sprawdziły się prognozy skazujące Prawo i Sprawiedliwość na totalną porażkę i osiągnięcie głosów poniżej 20 procent. W rzeczywistości partia ta może liczyć na głos co czwartego Polaka. A Jarosław Kaczyński uważa, że wynik ten byłby jeszcze lepszy, gdyby nie destrukcyjne działania podjęte tuż przed wyborami przez secesjonistów z PiS, skupionych wokół Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Około 15 procent uzyskane przez SLD pokazuje, że wzrost notowań tej partii w wyborach prezydenckich jest tendencją trwałą. Także 15 procent dla PSL sprawia, że partia ta jest nadal ważnym graczem jako potencjalny koalicjant po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Nie potwierdziła się teza, że Polacy są zmęczeni sposobem uprawiania polityki przez partie i w wyborach samorządowych zagłosują na lokalne komitety albo zbojkotują wybory. Frekwencja jest na poziomie zbliżonym do tego sprzed czterech lat, a nawet nieco wyższa. Do tego w wyborach do rad gmin także zwyciężyły duże partie. Tylko trzy zwycięskie: PO, PiS oraz SLD uzyskały 57 procent, podczas gdy w 2006 r. komitety lokalne uzyskały aż 72 procent mandatów. Wyniki w dużych miastach potwierdzają tezę o większych szansach na zwycięstwo prezydentów, którzy rządzą już dłuższy czas. Przynależność partyjna nie ma tu znaczenia. Na 18 największych miast w 10 zwyciężyli kandydaci niezależni.

Strażnicy establishmentu
Wynik wyborów powinien stanowić poważne ostrzeżenie dla rządzącej partii, ponieważ ujawnia on tendencję zniżkową, co może świadczyć o symptomach zmęczenia Polaków rządami Donalda Tuska. Niewypełnianie przedwyborczych obietnic, brak koniecznej reformy finansów państwa, systemu emerytalno-rentowego czy służby zdrowia, to tylko niektóre z długiej listy niepowodzeń PO. Jednak brak inicjatywy obecnej Rady Ministrów to zbyt proste wytłumaczenie słabości tego rządu. Zapewne słuszna jest teza, że nie musi on wiele robić, bo wciąż ma w sondażach wysokie poparcie, jednak nie z powodu tego, co robi, lecz na zasadzie negacji, aby nie oddać władzy PiS. Stąd jednym z nielicznych pól, na którym PO i rząd wykazują dużą aktywność, jest przedstawianie Jarosława Kaczyńskiego i jego partii jako największego zagrożenia dla Polski.

Ale takie powody nie są wystarczającym wytłumaczeniem tak wysokiego poparcia dla rządu. Rząd Tuska doskonale wpisuje się w wytworzony w Unii Europejskiej model rządów technokratycznych, w których dominującą rolę odgrywają urzędnicy pilnujący interesów określonych grup. Według danych GUS, za rządów Tuska liczba urzędników osiągnęła największe rozmiary w ostatnim dwudziestoleciu i wynosi prawie 450 tys., z czego za rządów PO wzrosła o prawie 50 tys. Warto zwrócić uwagę, że metody walki z kryzysem rządu Tuska, na przykład podniesienie VAT-u, uderzają w średniozamożnych i najuboższych, natomiast nie naruszają przywilejów żadnej grup interesu, a pomysł redukcji biurokracji nawet się nie pojawił. Stąd najlepsze wyniki PO uzyskała w dużych miastach i wśród osób zamożnych, oczekujących od władzy przede wszystkim zachowania istniejącego stanu.

Walka o pamięć
Diametralnie odmienną wizję rządzenia ma Jarosław Kaczyński, dla którego dążenie do zmian i rozbijanie różnych grup interesów, posiadających przywileje kosztem reszty społeczeństwa, jest jednym z głównych celów. I właśnie to dążenie do zmian leży u podstaw ostrych ataków na lidera PiS ze strony technokratyczno-medialno-ekonomicznego establishmentu, dla którego Kaczyński jest niewątpliwym zagrożeniem. Stąd pojawiają się z tej strony zarzuty, że PiS jest niebezpieczny dla demokracji, podczas gdy w rzeczywistości jest on zagrożeniem dla różnych grup interesów. Tym można tłumaczyć fakt, że największe poparcie PiS uzyskał na terenach wschodnich i poza dużymi miastami, gdzie żyją ludzie średniozamożni i ubodzy, którzy w tej partii upatrują obrońcy swoich interesów.

Jednak nawet zwolennicy PiS przyznają, że po kampanii prezydenckiej partia ta zamiast dążyć do władzy, wskazując braki rządu i promować własne propozycje reformy najważniejszych sektorów życia publicznego, od kilku miesięcy skupia się na polityce symbolicznej – kultywowaniu pamięci tragicznie zmarłego brata i co się z tym wiąże – wyjaśnieniu katastrofy pod Smoleńskiem. Kaczyński słusznie uważa, że to, czy za kilkadziesiąt lat Lech Kaczyński będzie uważany za bohatera narodowego, zależy od obecnej walki o jego pamięć. Tyle że te słuszne cele nie mogą wyczerpywać całej aktywności politycznej czy dominować nad realnymi działaniami. Do tego sposób, w jaki prezes PiS dąży do ich osiągnięcia wpisuje go w logikę wojny polsko-polskiej, która niszczy życie społeczne.

Rozwinąć skrzydła prawicy
Właśnie niezgoda na ostry styl uprawiania polityki i stawianie na pierwszym miejscu celów symbolicznych leży u podstaw buntu grupy polityków PiS, skupionych wokół Joanny Kluzik-Rostkowskiej, którzy założyli stowarzyszenie „Polska jest najważniejsza” i deklarują uprawianie polityki merytorycznej. Jednak dobry wynik PiS w wyborach samorządowych stawia pod znakiem zapytania powodzenie tej inicjatywy. Do tego grupa ta jest niespójna ideowo, niewiele też wiadomo o jej programie. Z drugiej strony 25-procentowe poparcie dla PiS jest za małe, aby sięgnąć po władzę, dlatego ugrupowanie to, jeśli chce zmieniać Polskę, musi otworzyć się na inne środowiska. Przyszłość prawicy leży w stworzeniu szerokiego forum wokół wspólnego programu i PiS jako największej partii, w którym znajdzie się miejsce dla różnych nurtów prawicowych.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.