Dajmy szansę adopcji

Szymon Babuchowski

|

GN 47/2010

publikacja 27.11.2010 15:42

Jak usprawnić proces adopcyjny i uwolnić go od obciążeń wobec osób, które i tak już sporo przeszły?

Dajmy szansę adopcji Ośrodek nie jest w pierwszym rzędzie po to, żeby zrobić coś dobrego dla małżonków. Reprezentuje przede wszystkim stronę dziecka. Fot. EAST NEWS/PHANIE

Po naszym cyklu artykułów na temat in vitro nadszedł do redakcji ciekawy list. Napisała go para dotknięta problemem bezpłodności. „Chcemy podkreślić (…), że nie popieramy metody in vitro, ale w kościołach można tylko usłyszeć krytykę pod adresem ludzi, którzy pragną dziecka i skorzystali z takiego rozwiązania. Nikt nie zrozumie bólu, cierpienia i osamotnienia w problemach bezpłodności i poronień, jeśli sam tego nie doświadczy. (…) Rzadko, a w zasadzie bardzo rzadko można usłyszeć modlitwy za rodziny bezdzietne, które walczą z problemem niepłodności, za kobiety, które ronią ciąże” – ubolewają autorzy listu. Para zwraca też uwagę na to, że proces adopcyjny jest drogą trudną, długotrwałą i nierzadko kosztowną: „Wstępnie szukaliśmy już ośrodków w naszej okolicy i zauważamy, że tylko ośrodki katolickie pobierają opłaty. Niemałe opłaty – od 700 do 3000 zł”.

Zależni od darowizn
Sprawdzanie, jak wygląda adopcyjna rzeczywistość w Polsce, zaczęliśmy od kwestii finansowej. W ośrodkach katolickich spotkaliśmy się z różnymi rozwiązaniami. Część z nich nie bierze od oczekujących żadnych pieniędzy, inne rzeczywiście proszą o darowiznę w wysokości kilkuset złotych, sugerując zwykle konkretną sumę. – Ośrodki publiczne są dotowane przez państwo i nie mogą pobierać opłat, ale niepubliczne, w tym katolickie, muszą skądś brać pieniądze na pokrycie samych procedur – wyjaśnia Katarzyna Gołębiowska, dyrektor Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Szczecinie. – Akurat w naszej placówce jest inaczej: mamy dotacje z urzędu miasta i pieniądze pochodzące od darczyńców, więc nie pobieramy od przyszłych rodziców nic.

Jednak jestem w stanie uwierzyć, że tam, gdzie ośrodkom nie udało się zdobyć podobnych dotacji, koszta poniesione przez oczekujących mogą być spore. Trzeba przecież opłacić specjalistów, lokal, pokryć koszty szkoleń. W warszawskim Katolickim Ośrodku Adopcyjno-Opiekuńczym kwota, o którą prosi zespół, ustalona wspólnie z biskupem diecezjalnym, wynosi 900 złotych. Nie jest to jednak opłata obowiązkowa. – Jeśli para nie może wpłacić tych pieniędzy, jej kandydatura nadal jest rozpatrywana – przekonuje dyrektor Zofia Dłutek. Podobnie jest w katolickim ośrodku w Opolu, gdzie jednak sugeruje się kwotę mniejszą, rzędu 300 złotych. – Nie wiążemy tego z procedurą adopcyjną, prosimy o darowiznę na rzecz Fundacji Obrony Życia, w ramach której działa ośrodek – mówi dyrektor Barbara Słomian.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.