Zdrowie sporo kosztuje

Zygmunt Klosa, dyrektor Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego

|

GN 42/2010

publikacja 24.10.2010 21:52

O kolejkach w szpitalach, śląskiej medycynie i o przed¬wczesnych diagnozach z Zygmuntem Klosą rozmawia Jacek Dziedzina

Zdrowie sporo kosztuje Zygmunt Klosa, dyrektor Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ fot. H. Przondziono

Jacek Dziedzina: Przychodzi baba do lekarza na operację, a lekarz na to: bardzo nam przykro, mamy październik, pieniądze będą od stycznia… Czy ten kiepski dowcip mówi coś o Narodowym Funduszu Zdrowia?
Zygmunt Klosa: – To bardzo niefortunna odpowiedź lekarza.
Ale z życia wzięta – operacje są odkładane, bo pod koniec roku szpital nie ma już pieniędzy z NFZ.
– Problem polega na tym, że lekarz kierujący do szpitala powinien określić, czy pacjent rzeczywiście musi natychmiast poddać się danej procedurze medycznej, czy też może poczekać. Tymczasem my w medycynie coraz mniej czasu poświęcamy na kontakt z pacjentem, a coraz bardziej jesteśmy nastawieni na szybkie zdiagnozowanie, bez rozmowy. A przecież wywiad, rozmowa z pacjentem to jest trzy czwarte rozpoznania jego choroby. Nie usg, nie tomograf komputerowy, nie rezonans magnetyczny. Rozmowa z pacjentem. I dopiero potem podjęcie decyzji, czy przyjąć do szpitala natychmiast, czy też ustalić późniejszy termin przyjęcia.

A co, jeśli była rozmowa, jest rozpoznanie, decyzja, że trzeba skierować do szpitala w październiku czy listopadzie, ale brakuje już środków z NFZ na operację
– Uważam, że taka odpowiedź szpitala, jaką pan przytoczył, w żadnym wypadku nie powinna paść. Jeśli pacjent wymaga natychmiastowej pomocy, powinien otrzymać tę procedurę medyczną, która mu się należy. W 2009 roku na 900 tys. hospitalizacji w województwie śląskim było tylko 10 proc. przypadków ratujących życie, a 90 proc. to przypadki planowe. A zatem można kontraktami z NFZ tak zarządzać, żeby takiej odpowiedzi nie usłyszeć: nie przyjmiemy, bo skończyły się pieniądze. Tych 10 proc. to są sytuacje, w których musimy przyjąć pacjenta, bezwzględnie. A 90 proc. to jest to, co możemy zaplanować.

Czyli na przykład ustawić pacjenta do kolejki na kolejne miesiące.
– Jeśli przychodzi pacjent na zaplanowany zabieg, ale okazuje się, że są zmniejszone środki finansowe, a NFZ nie renegocjował kontraktu, należy wcześniej wytłumaczyć, że jego zabieg przesuwamy, bo w tym czasie trzeba było wykonać operację ratującą życie, a jemu, zgodnie z wiedzą medyczną, nie zagraża pogorszenie zdrowia.

W ten sposób kolejki wydłużają się w nieskończoność. Kto jest temu winien? Przedstawiciel jednego z oddziałów NFZ powiedział wręcz, że brak środków pod koniec roku… to wina pacjentów.
– To odpowiedź niemoralna. Środków finansowych na służbę zdrowia jest tyle, ile my sami wypracujemy i do tego systemu włożymy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.