Demokracja na niby

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 29/2010

publikacja 22.07.2010 07:15

Wybory prezydenckie w Rwandzie odbędą się 9 sierpnia, a już wiadomo, że wygra je bezapelacyjnie obecny prezydent Paul Kagame. Opozycja się nie liczy, a dziennikarze są uciszani. Tak wygląda akceptowana przez światowe mocarstwa rwandyjska demokracja.

Demokracja na niby Prezydent Kagame dba nawet o to, by podczas wizyt zagranicznych witali go „zwolennicy”. Na zdjęciu demonstracja poparcia w Brukseli (Belgia). pap/EPA/BENOIT DOPPAGNE

Kigali należy do najprężniej rozwijających się miast świata. Jest też najbezpieczniejszą stolicą Afryki. Władze traktują ją jako wizytówkę Rwandy. Dbają, by sielankowego wizerunku miasta nie zakłócił najmniejszy nawet element, choćby leżący na ulicy papierek. Nowoczesne sklepy pękają w szwach od klienteli, domy ze szkła pną się do nieba, a pobocza zdobią perfekcyjnie przystrzyżone trawniki. Ulicami spacerują dobrze ubrani Rwandyjczycy, wszyscy (zgodnie z nakazem rządowym) mają na nogach buty, a nie klapki. Ten obraz ma przekonać przybyszów z zewnątrz, że żyje się tu bezpiecznie, spokojnie i dostatnio. Reżimowa reklama ma niewiele wspólnego z życiem przeciętnego Rwandyjczyka z dala od stolicy. Zastraszony mieszka w chatach z gliny krytych liśćmi banana i często nie wie, co włożyć do garnka, by wykarmić swoją liczną rodzinę. Centra handlowe w Kigali są dla garstki wybrańców, reszta społeczeństwa zaopatruje się na targowiskach, gdzie kwitnie także handel wymienny. Przepaść między bogatymi a biednymi z roku na rok coraz bardziej się pogłębia. Przybywa, niestety, nędzarzy.

Nie wychylać się
W ostatnich miesiącach w powietrzu wyczuwa się napięcie. Ludzie szukają kontaktów w Kenii czy Tanzanii, by móc wywieźć dzieci i rodzinę poza Rwandę na gorący czas wyborów. – Lepiej siedzieć jak
mysz pod miotłą i nie wychylać się – mówi mi jeden z Rwandyjczyków. Policjanci kontrolujący ruch pojazdów są uzbrojeni w długą broń, co wcześniej nie było praktykowane. Wojsko po zmroku wychodzi na ulice pilnować porządku. Nie wydaje się jednak, by mogło dojść do większych rozruchów, choć obawy oczywiście istnieją i seria wybuchów granatów w Kigali i innych miastach podgrzała atmosferę. Aktualny reżim ze swymi służbami jest wszechobecny i kontroluje dokładnie także życie opozycji. Na kilka dni przed wyborami dostaję z Rwandy wiadomość: „Znaleziono jednego z przywódców opozycji z obciętą głową”. Na myśl przychodzi mi horror z czasów ludobójstwa, kiedy maczeta była najbardziej rozpowszechnioną bronią. Ciało André Kagwy Rwisereka leżało w bagnach niedaleko uniwersyteckiego miasta Butare. Był on wiceprzewodniczącym Demokratycznej Partii Zielonych. Policja mówi, że „zginął w czasie napadu rabunkowego”.

Z tą hipotezą nie zgadza się opozycja, która jednogłośnie domaga się wyjaśnienia okoliczności zbrodni. Pod apelem obok Zielonych podpisały się Zjednoczone Siły Demokratyczne FDU i socjalistyczna partia Imberakuri. O wyjaśnienie okoliczności tej śmierci zaapelował również do prezydenta sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Ban Ki-Moon. Domaga się on też wyjaśnienia przyczyn śmierci dziennikarza Jeana-Léonarda Rugambage. Zginął on 24 czerwca, po tym jak przeprowadził śledztwo dziennikarskie w sprawie dezercji z armii generała Kayumby Nyamwasa, który schronił się w Republice Południowej Afryki. Jego odejście pokazuje zmiany zachodzące w monolicie, jakim przez lata była ekipa Kagame. Silniejsze i niezależne osobowości są albo dymisjonowane, albo same uciekają. Ci, którzy sami odchodzą, muszą zginąć. Także generała próbowano wyeliminować, przeżył jednak napaść zbrojną. Mówi się, że w przyszłości może stać się realnym zagrożeniem dla obecnego prezydenta.

Prasa w Rwandzie nie jest wolna, a przed wyborami dziennikarze przekonują się o tym bardzo boleśnie. Zamykane są kolejne gazety, a strony internetowe publikujące opozycyjne treści – blokowane. Władze zakazały działalności dwutygodnika „Umuvugizi”. Ten sam los ma spotkać „Umurabayo”, którego redaktor naczelna Agnès Uwimana została aresztowana za „nawoływanie do obywatelskiego nieposłuszeństwa i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji”. W rzeczywistości domagała się wyjaśnienia okoliczności śmierci swego kolegi dziennikarza. Monitorująca wolność prasy organizacja Reporters sans frontières wprost mówi o totalitarnych tendencjach rządu Kagame, który stara się zakneblować wolny głos mediów. Kampania wyborcza musi być hymnem na cześć prezydenta i nie ma w niej miejsca na jakiekolwiek słowa krytyki.

W czasie wyborów w 2003 r. prezydent Paul Kagame, rządzący krajem od 1994 r. (przejął władzę po zakończeniu ludobójstwa), zyskał 95 proc. głosów. W czasie wyborów ma działać elektroniczny system głosowania, a każdy wyborca ma posiadać kartę do głosowania ze zdjęciem. Wyniku to pewnie nie zmieni. Frekwencja będzie za to jak zwykle rekordowa. Policjanci przetrząsną w dniu głosowania wszystkie wioski i karnie przyprowadzą Rwandyjczyków do punktów wyborczych. Uprawnionych do głosowania jest 5,2 mln osób, dla których przygotowano 16 tys. punktów wyborczych. „Będę dalej pracował dla dobra Rwandy, dążąc do jej rozwoju i umocnienia na arenie międzynarodowej” – stwierdził Paul Kagame, zgłaszając swą kandydaturę z ramienia rządzącego ugrupowania Rwandyjski Front Patriotyczny FPR. Trzej pozostali kandydaci to: wiceprezydenci aktualnego parlamentu – socjaldemokrata Jean Damascene Ntawo-kuri-ryayo i liberał Prosper Higiro oraz senator Alvera Muka Baramba z Partii Postępu i Zgody. Kandydowała ona już w wyborach prezydenckich w 2003 r. Wycofała się na kilka dni przed głosowaniem, zachęcając swych towarzyszy, by poparli Paula Kagame.

Temat-wytrych
W kampanii wyborczej nie pojawiają się hasła odnoszące się do przynależności rasowej Hutu i Tutsi, mowa jest o Rwandyjczykach. Jednak cień przeszłości i dramatu ludobójstwa kładzie się i na tej kampanii. – W Rwandzie wszystko kojarzy się z przeszłością i robi się wiele, by tego ani nie zapomnieć, ani nie wykreślić z dyskursu publicznego. Współczesną tożsamość buduje się wokół tematu ludobójstwa. Na osi ofiary –ludobójcy. W takiej perspektywie łatwo podzielić się rolami: my, ofiary – oni, przestępcy. My, dobrzy – oni, źli. Bardzo wygodny podział do sprawowania rządów dusz – mówi pracujący w Rwandzie o. Maciej Jaworski. Polski misjonarz dodaje, że są dwa główne tematy, którymi poprzez media i propagandę państwową karmi się regularnie społeczeństwo – rozwój i ludobójstwo.

Rozwój przekłada się na wizję roku 2020, kiedy to Rwanda ma należeć już do krajów rozwiniętych, stać się samowystarczalna i niezależna od pomocy międzynarodowej. – Ludobójstwo zaś jest tematem-wytrychem do rozliczania się z przeszłością czy też niewygodnymi jednostkami. Kto odważy się zakwestionować rządową wersję historii, czy zadać wnikliwsze pytania odnośnie do czasów ludobójstwa i tego, co wydarzyło się po nim, wpada pod gilotynę negacjonizmu. A stąd już prosto do więzienia. Tymi skrótami myślowymi łatwo żonglować dla własnych doraźnych interesów – mówi ks. Jaworski. Fakty to potwierdzają. Dziennikarze i politycy, którzy ośmielają się podnieść cień krytyki choćby gospodarczej pod adresem obecnego rządu, często są potem sądzeni za negowanie ludobójstwa. Tak było też z Victoire Ingabire, która chciała wystartować w wyborach i spróbowała zgłosić swoją kandydaturę wbrew woli aktualnej władzy. Wpadła w sidła negacjonizmu i sporo czasu spędziła w więzieniu. Teraz jest pod stałym nadzorem bez możliwości opuszczania kraju.

Rwanda jest jednym z najmniejszych państw Afryki, jednak nie od dzisiaj podkreśla się jej strategiczne znaczenie dla utrzymania pokoju w zapalnym regionie Wielkich Jezior. Stąd wynik wyborów i atmosfera im towarzysząca są ważne dla światowej geopolityki. Za cenę spokoju w tym regionie wielkie mocarstwa przymykają oczy na działania rządu Kagame, który ma ręce splamione krwią. Pozwalają też na gospodarczą okupację sąsiedniej Demokratycznej Republiki Konga, bo jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że kraj, który nie ma pokładów diamentów, jest ich największym światowym eksporterem. Jeszcze kilkanaście lat temu Kagame był stawiany w jednym szeregu z przywódcą Iranu, obecnie dziennik „Financial Times” uznał go za jednego z 50 najbardziej wpływowych ludzi świata. Rwanda ostatnio zmieniła urzędowy język na angielski i przystąpiła do budowanej na wzór Unii Europejskiej Wspólnoty Wschodnioafrykańskiej. Jednak kiedy pytam, co te wybory mogą zmienić w życiu przeciętnego Rwandyjczyka, większość odpowiada: nic.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.