Kratki za Lenina

Jacek Dziedzina

|

GN 25/2010

publikacja 26.06.2010 19:02

Koniec z tolerancją dla koszulek z Leninem i Che Guevarą. Pomoże w tym nowy zapis w kodeksie karnym: za propagowanie komunizmu można trafić do więzienia nawet na 2 lata.

Artysta uliczny udający Lenina na wrocławskim rynku. Artysta uliczny udający Lenina na wrocławskim rynku.
fotorzepa/Grzegorz Hawalej

Do tej pory art. 256 kodeksu karnego mówił, że „kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. W ubiegłym roku Sejm doprecyzował: „kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające, będące nośnikiem symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej”. Jest tylko zastrzeżenie, że nie dotyczy to przechowywania takich symboli dla celów badawczych, kolekcjonerskich czy artystycznych. Nowelizacja właśnie weszła w życie.

Romantyczny zbrodniarz
Właściwie trudno zrozumieć, dlaczego dopiero 20 lat po upadku komunizmu zdecydowano się wyraźnie zaznaczyć, że zarówno propaganda faszystowska, jak i komunistyczna zasługują na równe potraktowanie. Owszem, w Konstytucji RP jest mowa o zakazie szerzenia obu zbrodniczych ideologii, ale aż dotąd „czerwona odmiana socjalizmu” nie miała swojego paragrafu w kodeksie karnym. A właściwie była schowana za ogólnym określeniem „inny totalitarny ustrój”, zamiast być wymieniona z imienia.
Przyczyną tej spóźnionej sprawiedliwości jest z pewnością dziwna taryfa ulgowa, jaką ciągle stosuje się wobec komunizmu. Przede wszystkim na Zachodzie, ale również w naszym kraju. Rozliczenie z nazizmem niemieckim i faszyzmem włoskim miało, na szczęście, wpływowych orędowników. Niestety, próba ukazania rozmiaru zbrodni komunistycznych nie wszędzie ma siłę przebicia i ciągle bywa traktowana jako niepoprawne politycznie awanturnictwo.

Che Guevara na przykład nie funkcjonuje w powszechnej opinii jako zbrodniarz kubańskiej rewolucji, torturujący własnoręcznie więźniów, tylko jako romantyczna ikona młodzieżowego buntu i beztroskiej wolności. Popularne są koszulki z podobizną Che, podobnie jak głowy Lenina czy skrótami CCCP. Oczywiście, trudno mówić tu o programowej promocji komunizmu. Najczęściej działa zwykła ignorancja: koszulki „schodzą”, bo są modne. Ale to przyzwolenie społeczne ma również głębszą podstawę. – To nie tylko ignorancja, to także uwarunkowania polityczne – uważa prof. Wojciech Roszkowski, historyk. – Komunizm w Europie Zachodniej jest postrzegany jako uprawniony punkt widzenia na świat i jako sojusznik w walce z nazizmem. Poważne siły intelektualne – dodaje Roszkowski – stoją za pewną nostalgią i przekręcaniem historii. Podręczniki na Zachodzie mało mówią o zbrodniach komunizmu – dodaje. Próbą przełamania tej ignorancji było wydanie „Czarnej księgi komunizmu” pod redakcją Stephana Courtois, byłego członka francuskich maoistów. Dla wielu ludzi na Zachodzie szokiem były liczby przedstawione przez autorów: ok. 100 mln ofiar śmiertelnych rządów komunistów na całym świecie. Najważniejsza teza tej publikacji brzmi: nie tylko okresy „wypaczenia” – jak stalinizm – odpowiedzialne są za zbrodnie przeciwko ludzkości. Przemoc i terror były i do dzisiaj są podstawą funkcjonowania państw dotkniętych rakiem marksizmu-leninizmu. Krew na rękach mają nie tylko Stalin i Mao, ale też Lenin czy „romantyczna” ikona popkultury Che Guevara.

„Dobry” i „zły” komunizm
Czy nowy zapis kodeksu karnego oznacza, że za noszenie T-shirtów z podobiznami komunistycznych zbrodniarzy będzie można wylądować w więzieniu? W mediach pojawił się już komentarz jednego z prokuratorów, który zapowiedział, że ścigana będzie tylko produkcja symboli komunistycznych. Inni prawnicy odpowiadają, że to pewna schizofrenia prawnicza, bo przecież samo noszenie koszulki z Hitlerem spotkałoby się z interwencją organów ścigania, więc trzeba być konsekwentnym i karać również za Che i Lenina. – Ja akurat byłem przeciwny tej nowelizacji kodeksu karnego – mówi „Gościowi” prof. Andrzej Zoll. – Uważam, że nie można ścigać i karać za ignorancję. Che nie funkcjonuje u nas jako zbrodniarz tak jak Hitler – wiedza na temat jego zbrodni jest powszechna. Co innego producenci takich gadżetów – uważam, że nowy zapis dotyczy ścigania właśnie takiego rozpowszechniania symboli komunistycznych – dodaje Zoll.

Stephane Courtois, autor wspomnianej „Czarnej księgi”, od nas dowiedział się o nowym polskim prawie. – Pomysł zakazu publicznej prezentacji symboli komunistycznych wydaje mi się dobry – komentuje specjalnie dla „Gościa”. – Te symbole i podobizny – portrety Mao, Lenina, Che Guevary – zostały całkowicie zbanalizowane przez opinię publiczną i przez to utraciły swój sens. Kilka tygodni temu widziałem na Krecie w sprzedaży ręczniki plażowe z podobizną Che za 5 euro. W Paryżu w sklepie w centrum miasta można kupić koszulki z symbolami KGB. I nikogo to nie szokuje. Proszę sobie wyobrazić koszulki z logo SS albo ręcznik plażowy z podobizną Hitlera: wywołałoby to skandal – uważa Courtois. – Stajemy w konfrontacji z pamięcią, jaką w całej Europie narzucili komuniści po wojnie: zapomnieć o zbrodniach komunizmu i często wspominać zbrodnie nazizmu. To operacja perfekcyjnie uzupełniona przez Chruszczowa w czasie XX Zjazdu KPZR: rozdzielenie między Leninem i Stalinem i przekonywanie ludzi, że jest coś takiego, jak „dobry” i „zły” komunizm – mówi Courtois.

Tak naprawdę nie chodzi teraz o wtrącanie do więzień nastolatków, noszących bezmyślnie koszulki z podobizną Che. Choć już producenci takich gadżetów mogą myśleć o zwijaniu interesu. Tak naprawdę najważniejsze jest to, że nowe prawo ma szansę zmienić dziwną mentalność przyzwolenia na obecność zbrodniarzy w popkulturze. Nie można też, rzecz jasna, ograniczać tego zapisu z kodeksu do kwestii koszulek z Che czy sierpem i młotem. Ale żeby prawo odniosło swój skutek – tzn. było narzędziem edukacji społecznej – musi być stosowane konsekwentnie. Nie może być taryfy ulgowej dla obecności w przestrzeni publicznej jakiejkolwiek ideologii totalitarnej. Nawet jeśli ma swoich wpływowych mecenasów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.