Aborcyjne imperia sprzed lat

Natalia Dueholm, dziennikarka z USA

|

GN 25/2010

publikacja 26.06.2010 07:49

Branża aborcyjna kwitła w USA już w… XIX wieku. Wtedy jednak udało się to zjawisko poskromić. W walce z aborcją bardzo zasłużyły się gazety, w tym „New York Times”, który dziś ma zupełnie inne, proaborcyjne oblicze.

Aborcyjne imperia sprzed lat Karykatura aborcji z 1902 roku we francuskiej gazecie „L’Assiette Au Beurre&”

Aborcja w XIX w. była w USA zupełnie otwartym przedsięwzięciem komercyjnym. Pomiędzy rokiem 1830 a 1880 aborcjoniści swobodnie reklamowali swoje usługi i stworzyli prosperującą branżę. Nachalne techniki marketingowe zaszkodziły jednak wtedy przemysłowi aborcyjnemu. Po latach aborcyjnego boomu Ameryka wprowadziła bowiem praktyczny zakaz aborcji, który przetrwał
100 lat.

Aborcyjne imperium Madame Restell
Około roku 1830 praktykowanie aborcji było szeroko stosowane, a na początku lat 40. XIX w. stała się ona usługą oferowaną na wolnym rynku. Jej reklamy były nie tylko powszechne, ale nawet preferowane przez prasę, która liczyła na znaczne przychody reklamowe. Ogłoszenia pojawiały się w gazetach miejskich, tygodnikach, publikacjach specjalistycznych czy popularnych magazynach. „Boston Daily Times” drukował codziennie anonse kilku aborcjonistów jednocześnie: dr. Carswella, dr. Louisa Kurtza, dr. Dowa, Madame Restell czy Sleeping Lucy. Ta sama gazeta publikowała reklamy środków poronnych Madame Restell, Madame Drunette, dr. Petera French czy dr. Melveau. Niektórzy aborcjoniści reklamowali się w sekcjach anonsów osobistych i jasnowidzów. Reklamy były w pełni zrozumiałe, nie uciekano się do aluzji czy innych trików.

Bezsprzeczną królową rynku aborcyjnego była ukrywająca się pod pseudonimem Madame Restell brytyjska imigrantka Ann Lohman, która zaczęła przeprowadzać aborcje na skalę komercyjną pod koniec lat 30. XIX w. Pozostały one dla niej lukratywnym zajęciem do późnych lat 70. Jej mąż, Charles R. Lohman (korzystający z pseudonimu A.M. Mauriceau), stworzył z nią rodzinny biznes. W swojej książce „The Married Women’s Private Companion” otwarcie propagował aborcję, pisząc – tak samo, jak robią to aktywiści aborcyjni dzisiaj – że aborcja jest bezpieczna w porównaniu z porodem. Lohman sprzedawał wysyłkowo środki poronne po 5 dolarów za pudełko. Miały one wywołać bezbolesne poronienie w ciągu trzech dni. Jego żona, Madame Restell, także sprzedawała podobne pigułki, których autentyczności pieczołowicie strzegła, własnoręcznie podpisując każde opakowanie. Pomimo tego, że była kilkakrotnie aresztowana, jej biznes nie doznał większego uszczerbku, podobno dzięki łapówkom, które bez problemu mogła płacić. Była przecież właścicielką wielu klinik aborcyjnych (sprzedawane pigułki nie zawsze były skuteczne): w Newark, Providence, Bostonie, Filadelfii i pięciu w samym Nowym Jorku. O skali rozmiarów jej działalności świadczy fakt, że wydawała 60 tys. dolarów rocznie na samą reklamę. Ostentacyjnie obnosiła się ze swoim bogactwem, paradując w diamentach i jedwabiach, jeżdżąc na codzienne przejażdżki pięknym powozem konnym i chwaląc się czteropiętrową rezydencją na Piątej Alei. Popełniła samobójstwo, podrzynając sobie gardło w przeddzień procesu w 1878 r.

Madame Restell nie była odizolowanym przypadkiem, ale najbardziej rzucającym się w oczy. Innym potentatem na rynku aborcyjnym była Catherine Costello – najbardziej znana komercyjna aborcjonistka z New Jersey, która także prowadziła rodzinne interesy i konkurowała z Madame Restell w Nowym Jorku. Jej mąż Charles Mason został oskarżony o sprzedaż zwłok jednej z byłych pacjentek żony. Jak głosiła „National Police Gazette”, aborcjoniści dorabiali sobie na boku, sprzedając zwłoki swoich ofiar. Ciała sprzedawane były za 20 dolarów, jeśli były dostarczone, a 12, jeśli trzeba było się zgłosić po ich odbiór.
Fakt, że zaangażowani w ten biznes ludzie byli bardzo bogaci, potwierdzają dane policyjne, informujące o wysokościach kaucji, które po zatrzymaniu byli w stanie zapłacić tylko ludzie majętni. Na przykład aborcjonista oskarżony w 1851 r. o zabójstwo zapłacił 8 tys. dolarów, aby wyjść na wolność (w tym czasie profesor zarabiał 2 tys. dolarów rocznie). Po roku 1840 coraz więcej niewykwalifikowanych lekarzy zaczęło reklamować otwarcie swoje usługi aborcyjne. Środowisko prawdziwych lekarzy nie mogło się temu dłużej przyglądać.

Krucjata przeciwko aborcji
Wieloletnia kampania antyaborcyjna lekarzy skupiła się na zakazie reklamowania usług aborcyjnych. Na jej czele stanął ginekolog-położnik dr Horatio Storer. Lekarze powiązani z American Medical Association zaczęli mówić o powszechnej niewiedzy dotyczącej rozwoju płodu, fizycznych niebezpieczeństwach aborcji i o tym, że jest ona sprzeczna z naturą. Storer stworzył komitet, mający zbadać, czy wprowadzenie nowego prawa jest konieczne. Pisał do wydawnictw medycznych o krajowym zasięgu, a także do wielu lekarzy. Stowarzyszenia medyczne w poszczególnych stanach zaczęły wywierać presję na stanowe ciała ustawodawcze. Do krucjaty włączyła się szeroko także prasa, publikująca artykuły o śmiertelnych ofiarach aborcji. Wśród nich szczególne miejsce zajął „New York Times”, co dziś trudno nawet sobie wyobrazić z uwagi na jego proaborcyjny charakter. Pomiędzy 1869 i 1879 opublikował 70 artykułów opisujących kryminalne sprawy aborcyjne. Przeprowadził nawet własne śledztwo, wysyłając reportera Augustusa St. Clair do kilku klinik aborcyjnych. W opublikowanym w 1871 r. artykule „The Evil of the Age” St. Clair napisał, że „tysiące istot ludzkich morduje się, zanim ujrzą światło dzienne”. Dwa dni po tej publikacji policja znalazła w kufrze martwe ciało kobiety, którą wcześniej St. Clair spotkał w jednej z klinik aborcyjnych. Na podstawie zeznań reportera policja zatrzymała wymienionego w artykule Jacoba Rosenzweiga. Dzięki poparciu prasy działania lekarzy przyniosły pełny sukces. W ciągu około 20 lat w poszczególnych stanach Ameryki pojawiły się restrykcyjne prawa, wprowadzające zakaz aborcji. Ustawodawcy dali się przekonać lekarzom, że przerwanie ciąży w każdym momencie rozwoju płodu powinno być przestępstwem. Prawo to utrzymało się w USA z niewielkimi zmianami przez 100 lat. Liczba aborcji spadła, a aborcyjni rzeźnicy praktycznie zniknęli z rynku.

Artykuł powstał na podstawie książki Jamesa C. Mohra „Abortion in America: The Origins and Evolution of National Policy: 1800–1900”, wydanej dzięki grantowi przyznanemu przez fundacje Rockefellera i Forda, które od lat wspierają finansowo różne organizacje proaborcyjne (ta ostatnia finansowała polską Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.