Stonowana kampania

Bogumił Łoziński

|

GN 18/2010

publikacja 05.05.2010 16:19

Ton kampanii prezydenckiej na pewno będzie nadawać tragedia w Smoleńsku i żałoba po ludziach, którzy w niej zginęli.

Stonowana kampania iistockphoto

Kandydaci, którzy złamią nastrój pewnej powściągliwości i powagi, jaki zapanował w życiu publicznym po 10 kwietnia, mogą wiele stracić. Na przebieg kampanii może też mieć wpływ beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki, która odbędzie się w Warszawie na dwa tygodnie przed głosowaniem.

Barwy kampanii
Ta kampania na pewno będzie inna niż w poprzednich latach. Wątpliwe, czy ktoś poważy się na takie metody jak agresywne ataki, opluwanie i oszczerstwa, czy wyciąganie haków z przeszłości. Sięgnięcie po tego typu „wyborczy” arsenał może przynieść całkowicie odwrotny skutek i zaszkodzić kandydatom. Atmosfera po smoleńskiej tragedii sprawia, że Polacy mogą na takie metody zareagować bardzo negatywnie. Sami kandydaci i ich sztaby mają tego świadomość, bo zgodnie deklarują, że chcą poważnej, merytorycznej kampanii, bez ataków na przeciwnika i, jak na razie, pilnują się, aby tych zasad przestrzegać. Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że nie dojdzie do spięć. Kandydaci będą się różnić, czy spierać, bo żałoba nie sprawiła, że podziały zniknęły. Jest natomiast szansa, że zniknie ostry, konfrontacyjny język i wzajemne opluwanie, co w ostatnich latach tak niszczyło nasze życie publiczne. Pierwsze tygodnie kampanii pokazały, że największym zagrożeniem dla jej poziomu nie są na razie politycy, lecz upolitycznione i zideologizowane media, które dla poparcia swoich kandydatów nie wahają się sięgnąć nawet po najbardziej ohydne środki. Jaskrawym przykładem takiego zjawiska jest występ Jakuba Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, którzy w Radiu Eska Rock zaśpiewali piosenkę, w obrzydliwy sposób atakującą Jarosława Kaczyńskiego, kpiąc ze śmierci jego najbliższych.

Faworyt sondaży
Sondaże przedwyborcze wskazują, że faworytem wyborów jest Bronisław Komorowski. Uzyskuje poparcie na poziomie bliskim 50 proc., co daje podstawy do rozważań, czy nie ma szans wygrać już w pierwszej turze. Jednak kandydat PO znalazł się w sytuacji, która może mu pomóc w zwycięstwie, ale i zaszkodzić. Po śmierci Lecha Kaczyńskiego, jako marszałek Sejmu, został także głową państwa. To sprawia, że jako p.o. prezydenta musi podejmować różnego rodzaju trudne decyzje, np. mianować szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, czy podpisać lub zawetować ustawy. Każda z takich decyzji sprawia, że jest on oceniany. Sam Komorowski doskonale wyczuwa, że „znalazł się między młotem a kowadłem”, bo co by nie zrobił, będzie z jednej strony chwalony, a z drugiej krytykowany. Stąd jego deklaracje, że jako p.o. prezydenta ograniczy swą aktywność do minimum. W rzeczywistości jednak tych deklaracji nie wypełnia, podpisał na przykład ustawę o IPN, wywołując ostry spór polityczny.

Jednak pełnienie najważniejszych funkcji w państwie jest korzystne dla Komorowskiego, bowiem od tragedii w Smoleńsku jego nazwisko jest na pierwszych stronach gazet i otwiera serwisy informacyjne. W myśl piarowskiej zasady – nieważne co, byleby o tobie pisali – niewątpliwie marszałek jest centralną postacią sceny politycznej. Mianowanie szefem sztabu wyborczego speca od polityki wizerunkowej Sławomira Nowaka może potwierdzać pijarowski charakter jego kampanii. Tym bardziej że Komorowski otwarcie deklaruje, że „swoją wizję prezydentury przedstawił już wcześniej”, więc raczej niczym nowym wyborców nie zaskoczy. Pytanie, czy taka strategia pozwoli mu utrzymać poparcie.

W imię brata
Zdecydowanie najlepsze wyniki sondażowe kandydata PO nie oznaczają, że ma on zwycięstwo w kieszeni. Szanse na pokonanie Komorowskiego ma bowiem kandydat PiS Jarosław Kaczyński. Jeszcze miesiąc temu w ogóle nie miał zamiaru kandydować, jednak po śmierci brata postanowił stanąć w wyborcze szranki. Według sondaży, Kaczyński ma do Komorowskiego stratę od 20 do 10 proc., jednak kandydat PiS dysponuje olbrzymim potencjałem, który właściwie wykorzystany daje mu realne szanse. Jak ogłosił w oświadczeniu informującym o kandydowaniu, występuje jako kandydat, który „musi dokończyć misję” swojego brata i innych osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Świadomie odwołuje się więc do wartości, które symbolizuje tragedia z 10 kwietnia, deklarując, że będzie starał się je realizować. Wbrew zarzutom o zawłaszczeniu tej tragedii, Kaczyński czyni słusznie, bowiem każdy może zadeklarować chęć realizacji tych wartości w życiu publicznym, także inni kandydaci – oby tylko nie uzurpowali sobie prawa do wyłączności. To wyborcy ocenią, kto jest w tych deklaracjach wiarygodny. Pozostaje niewiadomą, czy nastroje żałoby, ożywienie wspólnoty narodowej i patriotycznych postaw przełożą się na nasze polityczne wybory, a konkretnie na poparcie dla kandydata PiS.

Innym atutem Kaczyńskiego jest fakt, że praktycznie nie prowadząc kampanii, uzyskuje około 30-procentowe poparcie. Lider PiS znany jest z celnych analiz politycznych, kreślenia dalekosiężnych wizji Polski, diagnozowania zagrożeń i szans na przyszłość. Stąd jego wystąpienie programowe na pewno może zwiększyć grono zwolenników. Na niekorzyść kandydata PiS przemawia on sam i „antykaczyzm”. Z jednej strony Kaczyński znany jest z bardzo zdecydowanych sądów i ostrych wypowiedzi wobec politycznych adwersarzy i nie wiadomo, czy zdoła się przed nimi w tej kampanii powstrzymać. Z drugiej niewątpliwie jest ofiarą zdecydowanej, wręcz ideologicznej niechęci części mediów do braci Kaczyńskich. Trudno wyrokować, czy atuty Kaczyńskiego pozwolą mu na wygraną z Komorowskim, ale szef PiS na pewno posiada potencjał do podjęcia równorzędnej walki.

Pozostali kandydaci
W prezydenckie szranki stanęło ponad 20 kandydatów, ale według sondaży, poza Komorowskim i Kaczyńskim żaden nie ma szans na wygraną czy nawet przejście do drugiej tury. Niezależny kandydat Andrzej Olechowski nie zdołał zostać kandydatem SLD ani PO, więc nie można wykluczyć, że w ogóle zrezygnuje z dalszego kandydowania. Waldemar Pawlak z PSL startuje jako szef partii, głównie po to, aby wykorzystać możliwości, jakie dają wybory dla pokazania jego ugrupowania w przestrzeni publicznej. O stawkę o wiele większą gra kandydat SLD Grzegorz Napieralski, bo choć nikt nie spodziewa się, że przejdzie pierwszą turę, jednak wynik na poziomie 2–3 proc. może na tyle osłabić jego pozycję w partii, że straci jej przywództwo.

Na oddzielne słowa zasługuje lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek. Jest to jedyny kandydat, który otwarcie opiera swój program polityczny na wartościach chrześcijańskich, a w swej działalności dąży do tego, aby były one realizowane w naszym życiu publicznym. Choć sam ma świadomość swej politycznej siły, jednak wybory są dla niego okazją do zaprezentowania swojej oferty szerokiemu gronu Polaków. Dla wyborców, którzy kierują się przede wszystkim nauczaniem Kościoła, Jurek jest realną alternatywą wobec kandydatury Kaczyńskiego czy Komorowskiego, którzy co prawda deklarują się jako wierzący, ale te deklaracje w niewielkim stopniu przekładają się na działalność polityczną.

Cierpienia przynoszą owoce
Ważnym punktem odniesienia w czasie kampanii może stać się beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki, która odbędzie się na dwa tygodnie przed głosowaniem, 6 czerwca w Warszawie. Postać kapłana-męczennika może skłonić bowiem do refleksji, co jest w życiu narodu naprawdę ważne. Przypomni motto życia ks. Jerzego, za które zginął: „Zło dobrem zwyciężaj”. Kandydatom na urząd prezydenta polecam lekturę homilii ks. Jerzego, szczególnie ostatnią, wygłoszoną w kościele św. Stanisława Kostki 27 listopada 1983 r., która wpisuje się w atmosferę po tragedii w Smoleńsku. Ks. Jerzy powiedział wówczas m.in.: „cierpienia narodu przynoszą owoce. (…) Może jeszcze do skuteczności ofiarnego kielicha narodu potrzeba więcej naszego osobistego zaangażowania. Może jeszcze za mało naszych dobrowolnych wyrzeczeń, za mało czysto ludzkiej solidarności. Za mało odwagi do demaskowania zła, za mało troski o cierpiących, krzywdzonych i więzionych. (…) Może ciągle jeszcze za mało tych, którzy są wierni ideałom, za które bracia nasi przelewali własną krew?”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.