Dwie Polski

Tomasz P. Terlikowski, filozof, publicysta

|

GN 17/2010

publikacja 28.04.2010 16:06

Dwie Polski istnieją. Jedna z nich jest patriotyczna, zakorzeniona w religii i skłonna do uniesień. Druga lęka się patriotyzmu, a żałobę uznaje za cyrk. Jedna stała na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, by oddać hołd Lechowi Kaczyńskiemu, druga wznosiła okrzyki na Franciszkańskiej w Krakowie.

Pod Pałacem Prezydenckim podczas żałoby codziennie płonęły znicze. Pod Pałacem Prezydenckim podczas żałoby codziennie płonęły znicze.
Agencja Gazeta/ Franciszek Mazur

Te obrazy na długo pozostaną przed oczami. Krakowskie Przedmieście pełne ludzi. Pełne świątynie wiernych modlących się za tych, którzy przeszli już na drugą stronę. W sercu pozostanie też Koronka do Miłosierdzia Bożego, odmawiana przed Pałacem Prezydenckim. Ale była też – choć wtedy nie było jej widać – druga strona. To ci, którzy jeszcze w sobotę zaczęli oskarżać Lecha Kaczyńskiego o to, że to jego rozkaz spowodował katastrofę. Ci, którzy stali na Franciszkańskiej i wznosili paskudne okrzyki („Pełnił tylko obowiązki, tym zasłużył na Powązki”).

A to Polska właśnie...
Tym, co odróżniało obie te grupy, wcale nie były poglądy polityczne (jak się to czasem próbuje dowodzić, wskazując na stały konflikt PO i PiS) ani upodobania estetyczne (Polska Sienkiewicza kontra Polska Gombrowicza), ale stosunek do wspólnoty narodowej i państwowej, a także do własnej historii. Tym, co łączyło ludzi na trasach przejazdu konduktów żałobnych, był ogromny szacunek dla urzędu prezydenta wolnej Rzeczypospolitej, a także świadomość, że zginął on, pełniąc obowiązki wobec pamięci narodowej. I te proste fakty mogły być, i były, przyjmowane przez ludzi niezależnie od ich przekonań politycznych czy wyborów partyjnych.

Ci, którzy w tych dniach byli razem, odczuwali i odczuwają głęboką dumę z bycia Polakami. I to mimo iż mieli, i mają, świadomość wszystkich braków i problemów, z jakimi przychodzi nam się borykać. Rafał Ziemkiewicz, oskarżany ostatnio często o mesjanizm czy hurrapatriotyzm, jest autorem jednej z najbardziej gorzkich diagnoz polskości. Jego jednak i wszystkich stojących wówczas na ulicach łączy przekonanie, że polskość jest czymś wspaniałym, a patriotyzm jest nie tylko cnotą, ale podstawowym obowiązkiem moralnym i religijnym. Szacunek i cześć dla tych zaś, którzy odeszli w służbie ojczyźnie (mimo świadomości – jak to podkreślał Jarosław Gowin z PO – ich błędów czy zaniedbań), to podstawowe spoiwo państwa i społeczeństwa.

Głęboko o tej dumie i prawie do niej, a także o tym, co widać było na ulicach polskich miast, mówił abp Józef Michalik na placu Piłsudskiego. – Ta tragiczna śmierć ujawniła wiele spraw niezwykłych, ukazała nowe oblicze naszego narodu, który może ma i wady, ale zobaczyliśmy i dotknęliśmy po prostu, jak wielkie ma serce. Tym bardziej cenne, że ten naród przez własnych synów był przez ostatnie lata niejednokrotnie boleśnie wyszydzany – podkreślił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Strach i wstyd...
Dla drugiej strony ta duma z bycia Polakiem jest czymś absolutnie nie do zaakceptowania. To dlatego Grzegorz Miecugow mógł na antenie TVN24 przekonywać, że „żałoba może obudzić w Polsce demony patriotyzmu” (swoją drogą, czy cnota może być demoniczna?), dlatego Agata Bielik-Robson może wyśmiewać polski kult śmierci, który jej zdaniem widać w żałobie, a Cezary Michalski wzywać do wykluczenia z przestrzeni debaty publicznej tych, którzy ulegają nastrojom mesjanistycznym.

Wstyd z bycia Polakiem prowadzi także reżyser Małgorzatę Szumowską do strachu przed żałobą. „To straszne, ale i pociągające, zwłaszcza dla tych, którzy tak chętnie uczestniczą, machają, rzucają kwiaty, robią zdjęcia przejeżdżających trumien, walczą o miejsce w kolejce na Krakowskim Przedmieściu. Dla mnie to jednak straszne i tyle. Niesie ze sobą groźne konsekwencje, zafałszowanie rzeczywistości, narodowościowe wzloty. Boję się takiej żałoby. Boję się rozszlochanego narodu nad trumnami, oszalałych haseł »Polska Chrystusem Narodów« i ludzi w bejsbolówkach owiniętych biało-czerwoną flagą” – mówiła reżyser w wywiadzie dla portalu „Krytyki Politycznej”.

…czy może duma?
A przecież właśnie takie rozszlochane tłumy, ogarnięte religijną pasją i dumne ze swojej polskości, doprowadziły do największych polskich sukcesów. „Solidarność”, ruch, który dał nam wolność, składała się z takich właśnie ludzi. I wtedy również „intelektualiści” narzekali, że lękają się „narodowościowych wzlotów”, „oszalałych haseł” i nienawiści, jaką zawsze rodzi demon nacjonalizmu.

I dlatego nie ma się co bać Polski sprzed Pałacu Prezydenckiego, która oddawała hołd poległym. Ci ludzie są bowiem nadzieją dla naszego kraju. Oni mogą zmienić Rzeczpospolitą, tak jak obalili komunizm. Z tej Polski można i trzeba być dumnym, bowiem w niej jest zalążek rzeczypospolitej, która zawsze jest wspólnotą. Rzeczypospolitej, która jest rzeczą wspólną, ale zawsze zakładającą zjednoczenie wokół podstawowych wartości: patriotyzmu, pamięci o zmarłych, wspólnych emocji i pracy dla państwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.